Przejdź do głównej zawartości

Polityka kreatywna Google

Spojrzałem dzisiaj na statystyki mojego bloga i zgłupiałem.... Jak bym długi się nie przyglądał i ile bym nie liczył to wyszło mi, że to już piąty rok idzie jak piszę bloga. Matematyka nigdy nie była moją mocną stroną, więc pomyślałem, że może do tej pory źle liczyłem... Pamięć już też nie ta co kiedyś... To może źle pamiętam. Ale piąty rok? Zajrzałem do archiwum bloga. A jednak dobrze pamiętam. Blog zacząłem prowadzić w sierpniu 2010!

Google natomiast twierdzi, że w 2008!? O co chodzi chciałbym wiedzieć.


Niby drobiazg. Mała pomyłka o dwa lata. Ale moment. Ile jeszcze takich pomyłek jest w danych Google? Czy rzeczywiście miałem 246.000 odsłon? A może na prawdę było ich tylko 10.000? A może 784.732? 
Przyzwyczaiłem się wierzyć w dane Wujka Google jak w najświętszą prawdę. I oto nagle mam dowód, że to wszystko może nie być warte złamanego grosza. 
Nie jestem zwolennikiem spiskowych teorii, ale tam gdzie jest mały błąd, może być i bardzo duży błąd. Lub manipulacja. 

Dzisiaj Google naraził mi się jeszcze czym innym. To już może jest drobiazg, ale jednak.
Pojechałem do Będzina rozejrzeć się w nowo otwartym Studio 100 ISO. Testuję teraz nową nawigację Google na ajfona. Po wielkiej fali krytyki natywnej nawigacji, która zresztą wyprowadziła mnie parę razy w pole ( dosłownie ), byłem bardzo ciekawy co przygotowała firma na G.
Wpisałem adres : Aleja Hugona Kołłątaja i pojechałem. Nawigacja ma bardzo fajną grafikę, komendy głosowe ograniczone do minimum, same zalety. Po półgodzinie dojechałem na miejsce. Rozglądam się gdzie tu może być to studio i widzę same garaże. Coś jest nie tak bo studio miało być bardzo duże. Patrzę na tabliczkę na płocie. No niby się zgadza, Hugo Kołłątaja. Wpisuję jeszcze raz ten sam adres i tym razem okazuje się, że to 5 kilometrów dalej... Swoją drogą to dziwne, że w jednym mieście jest ulica i aleja Hugo Kołłątaja.
Czyli Google nie mogło się dzisiaj zdecydować gdzie co jest. Na miejscu spotkałem wizażystkę, która potwierdziła, że nie tylko u mnie pojawił się taki problem.

A tak na marginesie studio jest fajne, duże, z cykloramą i można swobodnie fotografować tam samochody, co zresztą zamierzam niedługo zrobić :)

Komentarze

punktpotrójny pisze…
Może dokonałeś w 2008 roku połączenia kont, ja tak miałem - w lipcu 2011 połączyłem konta google, youtube i innych wchodzących w skład usług google, i teraz mi wychodzi że bloguję od lipca 2011, gdzie w rzeczywistości bloga założyłem w marcu 2012.
Rafał B pisze…
Ja też mam takiego "starego" bloga, ale zacząłem blogować z rok później, więc też mam lekką rozbieżność.

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo