Przejdź do głównej zawartości

Jak to zachciało mi się Leica'i czyli przegrana o włos

Zawsze obiecywałem sobie, że w końcu zacznę startować w konkursach fotograficznych. Znajdowałem je, czytałem regulaminy, wybierałem zdjęcia, a potem... nie wysyłałem ich. Ciężko mi nawet teraz przypomnieć sobie dlaczego tak się działo.

Niedawno kolejny raz wróciłem do tego tematu, obiecując sobie, że teraz to już naprawdę zacznę brać udział w konkursach jak tylko jakiś się znajdzie. Nie zrobiłem jednak nic by taki konkurs znaleźć... Zrobiła to Gosia. Natychmiast podesłała mi link do kompletnie nieznanej mi strony I shot it , gdzie trwał właśnie konkurs na fotografię samochodu. Zdjęcia jakie tam zobaczyłem kompletnie mnie rozczarowały, nie było nic ciekawego. Za to nagroda była bardzo ciekawa : Leica V-LUX 40 oraz dodatkowo pewna suma pieniędzy, zależna od ilości zgłoszonych prac.
Oceniający fotografie to dobrze mi znany Tim Wallace , tym bardziej więc chciałem zobaczyć co powie o moim zdjęciu.

Wyglądało to, aż za dobrze. Już prawie czułem się posiadaczem Leica'i. Nie żebym był jakimś wielkim zwolennikiem tej marki. Zresztą to nawet nie prawdziwa Leica, a tylko Panasonic w przebraniu, ale co czerwona kropka na korpusie, to jednak Czerwona Kropka :)

Uczestnictwo wprawdzie nie było bezpłatne, ale 3$ to nie majątek, zwłaszcza jak ma się wygrać fajny aparat :) Zresztą połowa tej kwoty zasila nagrodę pieniężną.

Zostało 5 dni do końca konkursu. Całe 5 dni. Ktoś dodał kolejne zdjęcie, potem kolejne. Gdy były już tylko 3 dni, zaczęły się pojawiać coraz lepsze zdjęcia i moja pewność co do wygranej nagle stopniała. Gdy pojawiło się zielone Porsche, wiedziałem, że mogę przegrać.
Kilka razy byłem w jury konkursów fotograficznych i doskonale rozumiem jak trudno wybrać czasem zwycięskie fotografie. Czasem zdjęcia miały tak zbliżony i wysoki poziom, że długo zastanawiałem się, które powinno wygrać i na dodatek co chwila zmieniałem zdanie. W takich sytuacjach na decyzję wpływa czasem bardzo irracjonalny czynnik : brak czasu, zmęczenie czy rzut kostką :)

Nie wiem czy Tim miał takie dylematy wybierając zwycięzcę. Ja sam pewnie bym je miał, bo muszę przyznać, że zielone Porsche ( choć samo wygląda okropnie ) jest dobrze sfotografowane.


Dostałem drugie miejsce. Nie jest źle. Ale nagrody nie ma żadnej. No tylko kilka ciepłych słów od Tima :)

Great feel to this and i love the colour and use of saturation in a deasat base to really make the car leap out. Good PS use and not too much Well deserved second place Tim

Tu możecie zobaczyć wszystkie wyróżnione prace.

Komentarze

Piotr Piątek pisze…
Przecież nie przegrałeś, nie masz tylko tego aparaciku ;)Po prostu bierz udział w konkursach dalej i nie patrz tylko na nagrody. W dłuższej perspektywie budujesz sobie nazwisko.
Haha, ja też szukam czasem konkursów i również przeważnie nie wysyłam zdjęć. Poprostu pracujemy ;)
Jarek Zachwieja pisze…
Zielone Porsche brzydkie jak diabli, ale trzeba przyznać, że fotograf naprawdę dobrze uchwycił tę jego brzydotę i oprawił odpowiednim tłem i fajnym światłem. Miałeś godnego przeciwnika.
Anonimowy pisze…
Przy tych cieplych slowach od Tima obsmialem sie jak norka: "Good PS use and not too much" :)
Jaka jest definicja pojecia "too much"? Ile roznych zdjec trzeba poskladac do kupy zeby bylo "too much"?

Seba
Artur Nyk pisze…
Wiem, że nic nie przegrałem :) Będę dalej wysyłał na konkursy. Czasami :)
Mnie i Gosię też rozbawiło to "too much" Zwłaszcza Gosię, która siedziała nad tym długie godziny :)
punktpotrójny pisze…
Dopóki walczysz nie jesteś przegrany... Zdjęcia klimatem z Need for speed, fajne - zarówno drugie, jak i pierwsze ;)
Jeśli ja miałbym w takowym konkursie wytartować, wysłałbym te - z przekory - http://2.bp.blogspot.com/-GjeNBy2kXCI/ULBgC7Zio8I/AAAAAAAAAqA/nX41BP2r9YU/s1600/wrak1.jpg
Pozdrawiam.
Artur Nyk pisze…
Tak jest :) No i właśnie wysłałem na kolejny konkurs :)
michal pisze…
zastanawiam sie czy wiesz co to za prosiak skoro piszesz, ze wyglada okropnie :]]

cos mi mowi, ze nie, a to jakos slabo koreluje z "Rozsądek? Ale po co? Czyli o tym jak podjąłem decyzję"

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo