Przejdź do głównej zawartości

Pociąg na przyciski

Z czym kojarzy się Wam pociąg? Spóźnienia, chaos i tłok?  Bardzo możliwe, ale gdy przekroczycie czeską granicę, musicie zmienić swoje nastawienie do kolei.
Już pierwszy pociąg, do jakiego wsiedliśmy w Czeskim Cieszynie, wyprzedza naszą rzeczywistość o milion lat. Dwupoziomowe, klimatyzowane, ciche jak luksusowa limuzyna i czyste jak laboratorium.
Zamiast kibelka jest prawdziwa toaleta, gdzie wszystko sterowane jest przyciskami. Otwórz drzwi - przycisk, zablokuj drzwi - przycisk, spuść wodę - przycisk, kran - przycisk, mydło - przycisk, suszarka - przycisk :)

Mój ulubiony pociąg na przyciski

Czasem, aby zrozumieć coś z czeskich rozkładów jazdy, przydałoby się wypić parę piw. Wystarczy jednak podejść do kasy i spytać o połączenie. Dostaniemy wtedy wydruk z dokładnie rozpisanymi przesiadkami i cenami połączeń. Nie da się lepiej tego zrobić. Kupujemy więc bilet i tu kolejna miła niespodzianka. Dostajemy zniżkę grupową 10%. A nasza grupa liczy aż dwie osoby! Innym razem dostaliśmy nawet 25% zniżki. I jak tu nie lubić tego kraju :)


Właśnie mijamy Adrspadskie Skały

Kolejna dobra wiadomość na temat kolei. Przejazdy pociągami osobowymi i pospiesznymi są w tej samej cenie. Ceny zresztą są bardzo przyjazne. I co najważniejsze, na większości stacji znajdziecie bary ze znakomitym piwem, nawet, jeśli wliczycie kilka piw na każdej stacji, gdzie będziecie się przesiadać, to i tak wyjdzie taniej, niż w Polsce :) Jeżeli potrzebujecie naprawdę użytecznych wiadomości o czeskich kolejach to zajrzyjcie np. TU

Trutnow, przesiadka i .... no wiecie

Oczywiście trafiają się też starsze wagony, ale nadal nie ma powodu do narzekania. Raz nawet byliśmy zachwyceni, że w starszym wagonie są tak świetne warunki. Niestety, po chwili przyszła konduktorka i uświadomiła nas, że jesteśmy w pierwszej klasie. Konduktorzy się zawsze pojawiają od razu, gdy tylko zdążymy usiąść i uważnie czytają bilety. Nie ma więc niebezpieczeństwa, że wsiądziemy do złego pociągu. Gdy raz nam się to zdarzyło, wytłumaczyła nam, jak mamy się przesiąść.
Po wielu latach, gdy głównie podróżowałem samochodem lub samolotem, pociąg okazał się nad wyraz interesującym środkiem transportu. Inaczej nigdy bym nie wypił tych wszystkich piw w małych miasteczkach, gdzie mieliśmy przesiadkę :)

Trochę starsza wersja elektronicznej tablicy z odjazdami pociągów

To był najstarszy i najśmieszniejszy pociąg, jakim jechaliśmy

Na upał cytrynowy Staropramen w oczekiwaniu na pociąg. W tle pan maluje właśnie stację. Jedna z rzeczy, których się nauczyliśmy, to to, że nawet miejscowość wielkości pola namiotowego może mieć cztery stacje. Pociągi pełnią tam rolę tramwajów.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Oj tak, na staropramena bym się przejechał do czech. Butelkowany w Polszcze to już nie to :)

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od Volvo czyli wreszcie koniec

Już dawno nie miałem tak intensywnego okresu w pracy jak te ostatnie kilka miesięcy. Patrząc co się działo na blogu to,  mogło to wyglądać jakbym nic nie robił, a w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Jeździłem po Polsce, zrobiłem 2,083 kalendarza, prowadziłem warsztaty, sam wziąłem udział w jednych, przekonałem się, że z Włochami pracuje się jednak bardzo dobrze, wsparłem na Kickstarterze projekt budowy podobno najlepszego na świecie filtra polaryzacyjnego, zepsułem kartę graficzną, przeszedłem z Aperture na Capture One, nakręciłem mój pierwszy film poklatkowy, przekonałem się, że Retina to nie zawsze dobra rzecz, wpadłem na jeden rewelacyjny pomysł, fotografowałem w strefach zagrożenia wybuchem, wykładałem na uniwersytecie, zrobiłem moją stronę ( no, prawie.. ), bylem na Nocy Reklamożerców,  kupiłem kilka nowych zabawek i co najważniejsze, zdążyłem kupić bilety na pierwszy pokaz Gwiezdnych Wojen. O wszystkim tym, albo prawie o wszystkim będę niedługo pisał, bo zamier...

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo...

Widziałem "Gwiezdne Wojny - Przebudzenie mocy" czyli recenzja na gorąco bez spojlera

Nazywam się Artur Nyk i jestem fanem Gwiezdnych Wojen. Dziesięć minut temu wróciłem do domu i wiem, że teraz nie zasnę, więc lepiej opiszę moje wrażenia. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Gwiezdnymi Wojnami. Rok 1979, kwiecień lub maj. Dostać bilety na film to był wielki wyczyn. W końcu mojemu ojcu udało się to dniu, gdy Polacy grali jakiś ważny mecz. Wrażenie było kolosalne. Wtedy ten film wyprzedzał wszystko inne o lata świetlne. A ja na dodatek widziałem go, na chyba największym ekranie w Polsce, w kinie w katowickim Spodku. Wyobraźcie sobie salę kinową na 4500 osób !!!! A na gigantycznym ekranie (29x15 m ) widzicie przelatujący niszczyciel Imperium. To było coś! Choć ja najbardziej zapamiętałem scenę, gdy Lea, Luke, Chewie i Han Solo próbują się wydostać ze zgniatarki śmieci. Zapamiętałem tą scenę może dlatego, że akurat wtedy wróciłem z …wc. I dzisiaj znowu poczułem się jak wtedy. Jakbym miał znów 10 lat. Widzę żółte napisy przesuwające się na rozgwieżdżonym tle. I zno...