Przejdź do głównej zawartości

Rąsia

Pamiętacie ludzika z reklam opon Michelin? Raz udało mi się zobaczyć go na żywo. Nie wierzycie? To zobaczcie zdjęcie.
Wiem, że z występu w reklamach można dobrze żyć, ale mama właściciela tej rąsi chyba trochę przesadziła. Może jednak warto by przejść na dietę? W końcu nie tylko opony można reklamować :)

Komentarze

Mateusz Zahora pisze…
Tak popatrzyłem na tą rękę i naszło mnie pewne pytanie.
Robiąc sesje zdjęciowe modelkom dajemy licencje na rok zarówno modelka jak i fotograf. Czy tak samo jest jeżeli modelka użyczyła tylko swojej ręki czy innej części ciała tak, że w zasadzie nie można zidentyfikować tożsamości. Czy w tym wypadu płaci się tez pełna licencję jak za całość czy może jest jakaś opłata "członkowa"?
Anonimowy pisze…
Mateuszu,
czytam i aż się zaczynam bać!
"modelka daje licencję"?
A czy to jakaś gwiazda jest?
Jeśli fotograf dopuszcza modelkę do układu partnerskiego i ona jest współautorem fotografii to jest patologia i fotograf taki, prędzej czy później będzie musiał znaleźć sobie inne źródło dochodów, bo to ta modelka zostanie fotografem lada chwila, skoro ma takie duże cohones.
Modelka jest do wynajęcia, chyba, że jest dyrektorem artystycznym czy kretywnym na tej sesji.
Człowieku! Obudź się! ;)
pozdr
GallAnonim
Mateusz Zahora pisze…
Przepraszam.
Źle sformułowałem zapytanie.
Idąc za cytatem z wpisu Jak robić kalkulacje – 10. Prawa autorskie modelka 400 zł/1 rok
Czy takie coś uwzględniamy i stosujemy kiedy robimy zdjęcia np. owej ręki modelki czy możemy sobie podarować.
Artur Nyk pisze…
Prawa autorskie modelki to inaczej prawo do wizerunku. O ile w przypadku gdy mamy na zdjęciu twarz nie ma wtedy żadnych wątpliwości, to gdy mówimy o części ciała, może być różnie. Gdy owa część daje się łatwo zidentyfikować ( np. dłoń) to prawo do wizerunku przysługuje jak najbardziej. Gdy jest anonimowa ( np. fragment uda) to teoretycznie może się obejść bez prawa do wizerunku.
Jednak w przypadku poważnych reklam gdzie używa się jakiejś części ciała, np . dłoń, stopa, nos, ucho to nikt nie weźmie pierwszej lepszej osoby tylko zorganizuje casting. A jeżeli modelka ma piękną dłoń to dlaczego nie ma mieć praw do jej wizerunku?
Jakieś 7-8 lat temu znajoma była na castingu dłoni do reklamy coca-coli, płacili wtedy 3000 zł :)
Anonimowy pisze…
Robi pan śliczne zdjęcia, ale chyba pan mało bobasów w życiu widział :) Większość tak wygląda na początku, jak małe Michelinki. Robienie diety takim maluszkom to jest dopiero głupota ;P No chyba, że ktoś karmi frytkami i colą, no to wiadomo, że coś jest nie tak.

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w