Przejdź do głównej zawartości

Przetarg dobrze przygotowany?

Zgodnie z obietnicą oto kolejny przetarg na wykonanie sporej sesji zdjęciowej. No, właściwie to jest to zapytanie ofertowe, ale przetarg bardziej pasował mi do tytułu :)
Zapytało nas Wrocławskie Centrum Badań EIT+ o zrobienie dwóch sesji, letniej i zimowej. W ramach sesji letniej trzeba zrobić 55 fotografii budynków i parku oraz 140 zdjęć pracowników (w tym 130 legitymacyjnych). Sesja zimowa to 10 zdjęć budynków i parku.
Tu znajdziecie wszystkie dokumenty. Oferty można składać do 2 sierpnia, więc spieszcie się.


Tak, jak poprzednio opisane zapytania, ten również mieści się w kwocie do 14 tys. euro. Teoretycznie zapytanie ofertowe ma być prostszą formą przetargu, co kojarzy mi się z minimum formalności. Jeżeli czytaliście dokumenty z poprzedniego zapytania, to pamiętacie, że tam wystarczyło podać cenę i to  było wszystko, czego zleceniodawca oczekiwał.


A tym razem mamy niezłą przeprawę z umowami, załącznikami, formularzami i oświadczeniami. Samo przeczytanie ze zrozumieniem tego wszystkiego zajęło mi dużo czasu i, nim dotarłem do połowy, już zdążyłem się zniechęcić...
Ilość wszystkich papierów sprawia, że mam wrażenie, jakby zlecenie tej sesji było kwestią bezpieczeństwa narodowego. Chyba bałbym się podpisać to wszystko bez konsultacji z prawnikiem. Ale skoro bez wiedzy prawniczej udało mi się znaleźć w treści umowy zapis, który jest bezsensowny, to co dopiero może znaleźć prawnik i zinterpretować w zależności od potrzeb? Ja znalazłem takie zdanie w punkcie mówiącym o możliwych polach eksploatacji: e) sporządzania wersji obcojęzycznych i tłumaczeń na inne języki niż polski. Bardzo chciałbym zobaczyć, w jaki sposób przetłumaczą zdjęcie na inny język!


Nawet rekina można zrobić w balona, a co dopiero fotografa...






Im bardziej czytałem, tym bardziej nie podobało mi się to wszystko. Choć na początku, czyli gdy pobieżnie przejrzałem założenia sesji, wydawało mi się, że wreszcie jest klient, który dobrze wie, czego chce, rozumie specyfikę robienia takich fotografii. Zamiast podawać konkretne parametry aparatów, w zapytaniu jest mowa o przeprowadzeniu sesji na najwłaściwszym sprzęcie fotograficznym do poszczególnych rodzajów zdjęć. I bardzo dobrze. Zamawiający daje też dostatecznie dużo czasu na zrobienie zdjęć. 
Na tym jednak kończą się dobre wiadomości. 


Przejście przez wszystkie dokumenty może nie przeraziłoby księgowego, ale fotografa na pewno. Mnie niepokoi też inna rzecz. Zamawiający zastrzega sobie prawo do wyboru zdjęć, za które chce zapłacić. Czyli  robimy sesję letnią - 55 fotografii budynków, 130 legitymacyjnych i 10 zdjęć grupowych, a potem klient stwierdza: yyyy..., to ja wezmę te 5 i jeszcze te 2.
Ciekawy jestem, jak byłaby liczona cena jednego zdjęcia? Jakoś dziwnie przechodzi mi do głowy taki wzór: 55+140=195, czyli jedno zdjęcie to koszt CENA CAŁOŚCI dzielone przez 195.


Oczywiście nie posądzam EIT+ o taki sposób myślenia, by zamówić więcej, a potem kupić mniej. Po prostu, mimo całej złożoności umowy, nie ma zapisu, jak policzyć cenę części zdjęć. Zresztą sam zapis, który mówi, że klient może kupić tyle, ile chce, z powodu BO TAK, nie podoba mi się.


No i na koniec warto zadać najważniejsze pytanie. Co decyduje o wyborze ofert? Na szczęście nie ma tu zapisu, że wygrywa najniższa oferta. Wygrywa bowiem oferta, która zdobędzie najwięcej punktów. A za co można zdobyć najwięcej punktów? Zgadliście! Za najniższą cenę.......

Komentarze

Rafał B pisze…
a czy do takiego przetargu może stawać również osoba fizyczna, czy tylko firma? w sensie: fotograf amator?
gacek pisze…
Tym zapisem co do możliwości wyboru i zapłacenia za wybrane zdjęcia bym się nie przejmował (gdybym startował w tym przetargu :-) Z treści umowy wynika, że Zamawiający chce zapłacić za wszystkie zdjęcia w podanej ilości. Wykonawca może zrobić więcej zdjęć (i chyba nawet powinien), ale Zamawiający wybierze tylke ilość zdjęć określoną w zamówieniu (par. 1 pkt.3 i par.3 pkt.4).
Ale widze inne "kwiatki"- par.2 pkt 6: Wykonawca zobowiązany jest do stosowania się do wszelkich wskazówek, uwag
i poleceń Zamawiającego dotyczących sposobu wykonania Dzieła. Zobowiązuje się również
do natychmiastowego zgodnego z harmonogramem wprowadzania poprawek
i zmian do przedmiotu umowy zgodnie ze wskazówkami Zamawiającego.
albo par. 3 pkt.4: Zamawiający
zastrzega sobie prawo ingerowania w zaproponowany przez Wykonawcę materiał zdjęciowy,
czyt też:
"uzyska zdjęcia, które będą mogły być wykorzystane w wielu rozmiarach, w tym w
drukach wielkoformatowych"
Bez doprecyzowania takich zapisów daje to Zamawiającemu swobodną interpretację i wprowadzenie Wykonawcy w spore kłopoty, jesli będzie miał odmienne zdanie w jakiś kwestiach
gacek pisze…
@fifek - moim zdaniem ponieważ okreslili umowę jako umowę o dzieło, to osoba fizyczna też, pod warunkiem, że Zamawiający uzna jego oświadczenie określone w zał. 4

BTW: kwota 14 tys. euro oznacza wyłaćznie jakie przepisy należy stosować do takiego przetargu, a nie ile zamawiający zakłada na wykonanie przedmiotu zamówienia
Artur Nyk pisze…
@fifek - zajrzyj do dokumentów, zleceniodawca zezwala na złożenie oferty przez osobę ficzyczną, musisz tylko w cenie zawrzeć wymagane składki ZUS
gumiber pisze…
Często w takich zapytaniach umowy pisane są przez osoby "trzecie - znawców tematu" albo sklecane z innych umów przetargowych i 3/4 paragrafów nie jest później przestrzegana z prostej przyczyny, zamawiający jej po prostu nie rozumie, a dla zleceniobiorcy jest śmieszna. Często przymykamy oko na niektóre zapisy ponieważ z doświadczenia wiemy, że nikt ich nigdy nie egzekwuje.

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo