Przejdź do głównej zawartości

Odzyskania kasy próba nr 753

Minął już prawie rok od czasu gdy napisałem Tych klientów nie obsługujemy  i od dawna nie liczyłem na szczęśliwe zakończenie mojej historii z niepłacącym klientem. 16 grudnia 2012 miną 2 lata od wystawienia faktury, a tym samym z powodu przedawnienia, możliwości sądowej walki o zapłatę. W zasadzie to już dawno się pogodziłem, że faktura nigdy nie będzie zapłacona.

Wezwania do zapłaty nie przynosiły skutku, maile czy telefony tym bardziej. Po tamtym poście dostałem nawet telefon z informacją, że dostanę zapłatę gdy zdejmę z bloga ten wpis. Odparłem, że zrobię to z przyjemnością gdy tylko dostanę przelew. Zażądano jednak ode mnie bym najpierw zdjął post, a wtedy oni zapłacą. Odpowiedziałem grzecznie, że chyba wątpia w moją inteligencję i na tym sprawa się zakończyła... Nawet prawie już się zdecydowałem by skorzystać z usług jakiejś kancelarii zajmującej się odzyskiwaniem długów w zamian za skromny procent. Szczerze jednak mówiąc ciągle nie miałem czasu by się tym zająć.

Parę miesięcy temu moja znajoma Bogusia powiedziała mi w jaki sposób mogę małym nakładem sił spróbować odzyskać pieniądze. Oczywiście zabierałem się za to i zabierałem, aż w końcu Bogusia zadzwoniła po raz kolejny i spytała czy *#&@$ w końcu wysłałem te pisma? Obiecałem solennie, że zrobię to na milion procent następnego dnia. Tak też zrobiłem.

Wysłałem pismo, w którym zawiadamiałem mojego drogiego dłużnika, że jeśli w przeciągu 14 dni nie zapłaci mi należnej kwoty, zrobię korektę deklaracji VAT. Gdybym zrobił taką korektę oni również by musieli to zrobić. A to w tym przypadku kończy się kontrolą z urzędu skarbowego....
Na wszelki wypadek, w drugim liście poszło jeszcze przed-sądowe wezwanie do zapłaty.

Pisma wysłałem w czwartek priorytetem  i za potwierdzeniem odbioru. W piątek po południu miałem już pieniądze na koncie :))))))

Niech żyje strach przed urzędem skarbowym! Przynajmniej raz :)

Komentarze

Jarek Zachwieja pisze…
Cóż, miły prezent na Święta. :) Metoda dobra, warto zapamiętać.
Anna Pietras pisze…
Należności przedawaniają się po 3 latach, jeszcze rok, w razie co:) gratuluje!
raz jeszcze pisze…
chyba że to umowa o dzieło, a pewnie tak było,wtedy dwa:)
Artur Nyk pisze…
To była faktura. Dwa lata dotyczy usług, a trzy towary. Sesja zdjęciowa to usługa, a przekazane zdjęcia to towar. Ciężko powiedzieć jak sąd by uznał czy są dwa czy trzy lata :)
Gosia pisze…
Gratuluję!
O tej metodzie nie słyszałam, ale zapamiętuję i przekazuję dalej :)))
gacek pisze…
w takim razie nie czekaj i złóż wniosek do sądu o uzyskanie nakazu zapłaty (chyba można w trybie uproszczonym, bez konieczności wizyt w sądach i dużo szybciej niż w w normalnym trybie); później jeszcze wniosek o uzyskanie klauzuli wykonalności i ... to się już nie przedawnia. Wysyłasz do komornika odpowiedniego dla ich siedziby i teoretycznie to już jego rola, aby ściągnął im kasę z konta (no czasami idzie na łatwiznę i chciałby abyś to Ty mu ten numer konta podał. Jeśli mają ;)

Unknown pisze…
świetnie, i niech żyje Bogusia i siła jej perswazji "*#&@$ " Dobrych Świąt dla Wszystkich :-)

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na p...

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak...