Przejdź do głównej zawartości

Noc reklamożerców

Ludzie dzielą się na tych co reklamy traktują jak zło konieczne albo szansę na zrobienie sobie kolejnego drinka. Ci są w znaczącej większości, powiedzmy 99,9 procent. I na tych, którzy marudzą, że dobre reklamy są przerywane kiepskim filmem.... Ja zdecydowanie należę do tych ostatnich.
A tacy ludzie tylko potrafią iść do kina i oglądać reklamy przez 6 godzin :)

Nie była to moja pierwsza Noc i pewnie też nie ostatnia. Była to prawdziwa reklamowa uczta. Szkoda tylko, że nie ma już tej atmosfery co na pierwszej Nocy dawno temu. Wszyscy dostali wtedy gwizdki i dzięki nim mogli wyrazić swoje zdanie na temat pokazywanych reklam. Co chwilę więc było słychać gwizdanie z jakiejś części sali , albo też nagle wszyscy robili wielki hałas. Przed salą grała jazzowa kapela i były stoły z jedzeniem ( krótko były, ale jednak ). Do dzisiaj pamiętam niektóre reklamy z tamtej pierwszej Nocy...

Teraz musieliśmy się zadowolić napojem energetycznym z nieaktualnej akcji promocyjnej, któremu i tak niedługo kończył się termin przydatności do spożycia, oraz zniżki na popcorn. Trudno, ważniejsze że obejrzeliśmy dużo reklam. Marta nawet prawie wszystkie nim zasnęła :)


Jedną z najfajniejszych jakie zapamiętałem to reklama  Coco Chanel, której akcja dzieje się w studiu fotograficznym....




Bardzo też podobał mi się spory blok reklam Axe


I ryknąłem śmiechem na reklamie frytek


Była też fajny film Coca Coli ( przy którym chyba za bardzo się zainspirowali inną reklamą


I na koniec zobaczcie jedna z okropnych reklam męskich gaci :) Ale uwaga, to nie dla wrażliwych :)


Cała impreza byłaby naprawdę fajna gdyby nie... beznadziejne reklamy, które musieliśmy obejrzeć przed właściwymi reklamami :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo