Przejdź do głównej zawartości

Kawa z Makiem

Pracowaliśmy z Tomkiem Szabelką dzisiaj nad jego konkursową fryzurą, tuż przed wyjazdem do Japonii. Nie oznacza to, że pomagałem Tomkowi czesać :) Po prostu była to próba generalna makijażu, stroju, koloru włosów i oczywiście przyszłej fotografii.
Ponieważ Tomek musi bezpośrednio w Japonii w czasie konkursu zrobić cięcie i kolor, to dzisiaj mogliśmy tylko zrobić pewną symulację tego co będzie. Ja więc fotografowałem, a Gosia symulowała.

A skoro jest sesja to i musi być na niej kawa.
Są ludzie i sam takich znam, którzy dostają dreszczy na myśl by postawić kubek z kawą koło komputera. Są też tacy, którzy nie widzą w tym nic niezwykłego. I są ludzie jak Tomek, którzy po prostu mają szczęście :)
Udało mu się dzisiaj rozlać kawę dokładnie po środku trójkąta stworzonego z dwóch Maków i mojego aparatu, który leżał obok.
Nie ma co! Chłopak ma szczęście więc i pewnie w Japonii ( znowu ) wygra :)



Komentarze

Anonimowy pisze…
jedynce by się nic nie stało... wilgotna ściereczka i po krzyku :)
Anna pisze…
A tak na przyszłość, gdybyś Ty lub ktoś inny nie miał tyle szczęścia, to w sytuacji gdy coś się wylewa na Maka, natychmiast trzeba: 1. odwrócić "do góry nogami", czyli klawiaturą do dołu; 2. odłączyć zasilanie; 3. wyłączyć (najlepiej "z palca", żeby się natychmiast wyłączył). Jeśli jest to kwestia sekund, nic nie powinno się stać, bo po odwróceniu część płynu wyleci przez klawiaturę, a reszta zatrzyma się na obudowie zanim zdąży narobić szkód wewnątrz. Oczywiście nie należy go z powrotem stawiać normalnie, tylko rozkręcić i osuszyć wewnątrz.

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo