Przejdź do głównej zawartości

Będę polecał waszą firmę czyli negocjacje po polsku

Zobaczyłem dzisiaj na Facebooku wpis Kasi, mojej znajomej, komentującej zwyczajowe problemy z brakiem płatności. To sytuacja, która wcześniej czy później dopada każdego, kto prowadzi własną działalność.
Kasia załączyła też film. Gdy go zobaczyłem, mój komentarz mógł być tylko jeden: Genialne !!!
Wszystkie wykorzystane w filmie zagrania słyszałem osobiście od moich (byłych lub niedoszłych) klientów.

Fot. Sensimedia.pl

Ci z Was, którzy jeszcze mieli to szczęście i nie spotkali się z czymś takim, powinni uważnie obejrzeć film  i zapamiętać :)



Prawda, że prawdziwe? Moje ulubione hasło z rozmów z klientami: teraz da mi pan zniżkę, a potem będę dużo zamawiał. Wtedy mam zawsze ochotę odpowiedzieć: Nie ze mną te numery Bruner.....

Komentarze

Andrzej pisze…
Miliony razy... A w takich codziennych sytuacjach brzmi to tak kuriozalnie, że aż się nie chce wierzyć. No bo skoro fotografowi czy grafikowi można zapłacić po miesiącu albo do gotowego projektu chcieć wprowadzać korekty (czyt. Zmiany) to czemu nie robić tak w sklepie mięsnym, meblowym, restauracji czy w spa. Ech... to Polska właśnie :(
Anonimowy pisze…
Uuuuu jaaaa!!!! Genialne. Doznałem tego z samego rana. Coż za przemiła rozmowa z klientem.

Pozdro.

Patryk Pohl
Anonimowy pisze…
I LIKE IT !!!!!!! Pati
Artur pisze…
Oj, niestety prawda. Chociaż zauważam ostatnio zmianę i nie pada już hasło "no wie, pan - kryzys!" :) Co ciekawe. Kryzys nie spowodował osłabienia popytu tylko zaostrzył apetyty na więcej za mniej.
Anonimowy pisze…
Skoro Pan nie stać to zakończmy tę farsę bo mam ważną sprawę do załatwienia.
Paweł pisze…
Taaaaaaak. Albo "Wie Pan, nie dało by się coś taniej - bo miałem propozycje od innych za niższą cenę". Wtedy krótkie pytanie wystarczy: "To dlaczego Pan się zgłosił do mnie?" - zwykle działa :)

Filmik genialny i aż strach jak bardzo prawdziwy..
CzaroDziej pisze…
Genialne, ale z drugiej strony stałość ceny to młody w stosunku do całego rynku wynalazek.
Już w czasach starożytnych ceny (nawet jeśli były podawane w przeliczeniu na ilość marchewek za arbuza) były negocjowane.
O wartości towaru/usługi nie świadczy bowiem cena jako taka a subiektywne odczucie ile dana rzecz/usługa warta jest dla kupującego a za jaką zgodzi się ją odstąpić sprzedawca. Czyż nie?
Dlaczego zatem by nie spróbować wynegocjować niższej ceny za buty z Chin z "oryginalnym znaczkiem", za pokój w hotelu, w którym gość może czuć się niewygodnie, za plombę, która wypadnie za miesiąc czy za obiad, który gościowi nie smakował mimo, że kucharz zachwalał?

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo