Przejdź do głównej zawartości

Alle gro kłopotów

Raz na jakiś czas zbieram wszystkie niepotrzebne płyty, książki, drobiazgi i wystawiam hurtowo na Allegro. I w parę godzin później przypomina mi się, dlaczego tak bardzo ociągałem się ze zrobieniem tego ponownie...
Jakby nie patrzeć, takie serwisy aukcyjne to dobra metoda na pozbycie się niepotrzebnych rzeczy. Czasem nawet da się coś sprzedać w dobrej cenie, jednak zwykle traktuję to, jak porządki we własnych rzeczach.
Zwykle nie wiem, ile jest warta dana płyta, czy kabelek, więc wystawiam wszystko, jak leci, po 1zł. I wtedy się zaczyna.. Lawina maili z pytaniami... a za ile chcesz to sprzedać? a czy możesz zakończyć aukcję wcześniej? a czy możesz dosłać milion dodatkowych zdjęć?
Wtedy właśnie mam ochotę zakończyć wszystkie aukcje.  I wtedy też obiecuję sobie, że następnym razem płyty dam znajomym, a książki oddam do biblioteki. Tylko że po roku zapominam, jak kłopotliwa jest sprzedaż drobiazgów, pojawia się coś większego do sprzedania i znowu wystawiam aukcje :)

Na koniec wiem, że czeka mnie jeszcze jeden koszmar...pakowanie, wysyłanie...po prostu poczta....

Komentarze

Jarek Czachor pisze…
A to nic nowego, jak są porządki to są też problemy ale może nie umieszczasz w aukcji słowa: sprzedaż tylko przez allegro bez zakończenia, nie odpowiadam na @ z zapytaniem za ile przed ? etc Lepiej to dodać wcześniej i zdjęcia takie które sam chciałbym zobaczyć na aukcji. Nie dawno sprzedawałem lensbaby composer na allegro, oczywiście wygrała go moja dziewczyna bo chciałem podbić aukcje, potem wystawiłem na forum systemowym i tam ktoś kupił za 50 zł więcej bez żadnych pytań czy dosyłem etc. Tak samo nie dawno z d90 zrobiłem. Alegro jest dobre do szukania i porównywania cen, mniej do kupowania.
igi pisze…
Zgadza się, foto graty najlepiej wrzucać na wszelkiej maści fora. Najszybszy zbyt, mój rekord to około 20 minut po wystawieniu ogłoszenia. :)

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od Volvo czyli wreszcie koniec

Już dawno nie miałem tak intensywnego okresu w pracy jak te ostatnie kilka miesięcy. Patrząc co się działo na blogu to,  mogło to wyglądać jakbym nic nie robił, a w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Jeździłem po Polsce, zrobiłem 2,083 kalendarza, prowadziłem warsztaty, sam wziąłem udział w jednych, przekonałem się, że z Włochami pracuje się jednak bardzo dobrze, wsparłem na Kickstarterze projekt budowy podobno najlepszego na świecie filtra polaryzacyjnego, zepsułem kartę graficzną, przeszedłem z Aperture na Capture One, nakręciłem mój pierwszy film poklatkowy, przekonałem się, że Retina to nie zawsze dobra rzecz, wpadłem na jeden rewelacyjny pomysł, fotografowałem w strefach zagrożenia wybuchem, wykładałem na uniwersytecie, zrobiłem moją stronę ( no, prawie.. ), bylem na Nocy Reklamożerców,  kupiłem kilka nowych zabawek i co najważniejsze, zdążyłem kupić bilety na pierwszy pokaz Gwiezdnych Wojen. O wszystkim tym, albo prawie o wszystkim będę niedługo pisał, bo zamier...

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo...

Widziałem "Gwiezdne Wojny - Przebudzenie mocy" czyli recenzja na gorąco bez spojlera

Nazywam się Artur Nyk i jestem fanem Gwiezdnych Wojen. Dziesięć minut temu wróciłem do domu i wiem, że teraz nie zasnę, więc lepiej opiszę moje wrażenia. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Gwiezdnymi Wojnami. Rok 1979, kwiecień lub maj. Dostać bilety na film to był wielki wyczyn. W końcu mojemu ojcu udało się to dniu, gdy Polacy grali jakiś ważny mecz. Wrażenie było kolosalne. Wtedy ten film wyprzedzał wszystko inne o lata świetlne. A ja na dodatek widziałem go, na chyba największym ekranie w Polsce, w kinie w katowickim Spodku. Wyobraźcie sobie salę kinową na 4500 osób !!!! A na gigantycznym ekranie (29x15 m ) widzicie przelatujący niszczyciel Imperium. To było coś! Choć ja najbardziej zapamiętałem scenę, gdy Lea, Luke, Chewie i Han Solo próbują się wydostać ze zgniatarki śmieci. Zapamiętałem tą scenę może dlatego, że akurat wtedy wróciłem z …wc. I dzisiaj znowu poczułem się jak wtedy. Jakbym miał znów 10 lat. Widzę żółte napisy przesuwające się na rozgwieżdżonym tle. I zno...