Przejdź do głównej zawartości

Czeskie wakacje czyli lepiej być nie może

Wróciłem! Ale nie było łatwo, po 10 dniach spędzonych w Czechach powrót do rzeczywistości jest bolesny. Zmiana sposobu spędzania czasu nie jest prosta. Telefony, maile, przygotowania do nowych sesji, dopadły mnie od samego rana. A jeszcze wczoraj wszystko było proste. Tak jak na tym tryptyku...


Moje wakacje przebiegały pod czterema głównymi hasłami: Skalne Miasta, Piwo, Pociągi i Czeska Abstrakcja. Wszystko powoli Wam opiszę, gdy tylko znowu wdrożę się w codzienne pisanie, a dzisiaj tylko zapowiem tematy. Muszę też przedrzeć się przez kilkaset zdjęć zrobionych w ciągu tego wypadu. Oczywiście moim jedynym aparatem był ajfon. Nigdy wcześniej nie używałem go tak intensywnie w roli aparatu i dzięki temu mogę teraz spokojnie ocenić, czy nadaje się jako wakacyjny. Otóż, nie nadaje się! Muszę to z wielkim smutkiem stwierdzić, że wady przeważały nad zaletami...
Nie ma nawet sensu specjalnie się rozwodzić nad tym. Po pierwsze, przy intensywnym fotografowaniu i filmowaniu, miałem często problem, by bateria wystarczyła mi na cały dzień. Po drugie, przy mocnym słońcu (zgadza się, pogodę miałem jak w Egipcie :)), miałem problem, by osłonić obiektyw przed wpadającymi promieniami słońca. Po trzecie, brak fizycznego przycisku spustu jest na dłuższą metę wkurzający. Na szczęście za parę dni nowy system iOS 5 sprawi, że ta wada przestanie istnieć i przycisk  głośności stanie się spustem migawki. Po czwarte, brakuje mi jednak pełnej kontroli nad parametrami obrazu. Nie mam wyjścia i muszę jednak kupić sobie jakiś mały kompakt. Na razie najbardziej mi pasuje Canon S95. Wymiary prawie jak ajfon, a możliwości prawie, jak w lustrzance. No właśnie, prawie... Ale  gdzieś kompromis  musi być. Widząc tych wszystkich ludzi z ciężkimi lustrzankami dyndającymi im na szyjach, stwierdzałem, że ajfon jednak nie jest taki zły :)

Skalne Miasta. Rewelacja! Nie wiedziałem do końca, co tam zobaczę i rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Już chcę tam wrócić :)


Piwo. Tego zupełnie nie trzeba reklamować... W 10 dni spróbowałem piwa z ok. 15 browarów, a wiele z nich w kilku gatunkach o znakomitej jakości. Kac? To pojęcie tam chyba nie istnieje :) 

Pociągi. Odkryłem, że podróże koleją mogą być miłe i szybkie. No i do tego te bary piwne na dworcach... Po co mi samochód?

Czeska Abstrakcja. Czyli to, za co kochamy Czechy (nie licząc piwa oczywiście). Prawie codziennie przydarzała nam się jakaś fajna historia :)


 Wakacje dobiegły niestety końca... Co zrobić, trzeba brać się do pracy... No to jeszcze jeden łyk :) Ahoj




Komentarze

Anonimowy pisze…
ahoj, marynarzu... :)
Anonimowy pisze…
no nareszcie coś się dzieje
Artur Nyk pisze…
Teraz będzie znowu codziennie, mam nadzieję :)
fajnie, że wróciłeś, z dziką rozkoszą czekam na wpisy ;)
Anonimowy pisze…
jak było nad czeskim morzem? :)jak było nad czeskim morzem? :)
Artur Nyk pisze…
Czeskie morze piwa... cudo :)
@dreamka Jak to miło słyszeć :)
Paweł Bruczkowski pisze…
Kompakt... tak, na wyjeździe się przydaje.
Długo myślałem jaki kupić, aż niespodziewanie problem się sam rozwiązał, bo w jakimś konkursie wygrałem Panasonic Lumix TZ 20. I... jest po prostu super, polecam :-)
Możliwości ma jak prosta lustrzanka, jakość zdjęć naprawdę OK, obiektyw OK, zoom wręcz abstrakcyjny i do tego GPS który oznacza gdzie zostało zrobione zdjęcie :-)
Ale najfajniejsze jest to, że można dotknąć na ekranie miejsca, w którym chcę żeby została ustawiona ostrość. Przydatne.
Artur Nyk pisze…
Jeżeli mam kupić kompakt to musi robić RAWy i koniec kropka, a mocno zawęża mi możliwości. Oglądałem kiedyś Panasonica LX3 ( chyba tak się to nazywał) ale nie leżał mi w dłoni.
A ustawianie ostrości na dotyk jest super, w ajfonie też tak to działa.
gacek pisze…
Skalne miasta są cool :-)
A co do aparatów, to mam gdzieś do dzisiaj S70 (chociaż nim już nie robię), więc S95 będący jego następcą to świetny wybór. Jedyny tej klasy kompakt, który ma RAW (co chyba przy Twoim podejściu do jego wykorzystania nie ma znaczenia). Panasonika też mogę śmiało polecić (starszym modelem DMC-TZ5 jeszcze zdaża mi się focić...szczególnie tam gdzie nie biorę lustrzanki, tylko potrzebuję aparat do jednoręcznej obsługi), ale mnie akurat tendencja do wprowadzania dotykowych ekranów się nie podoba (kolejna rzecz do zepsucia...no i jedną ręką ciężko się to obsługuje :-)))
Paweł Bruczkowski pisze…
Brak RAWów w tym aparacie okazał się wbrew pozorom zaletą. Jak bym kupował aparat, to na pewno też bym wybrał tylko i wyłącznie robiący RAWy. Ale dostałem jaki dostałem i okazało się, że dzięki temu że Panasonic robi tylko JPG, zdjęcia zgrywam od razu, daję rodzinie, czy sam oglądam. Do tej pory wszystko leżało w RAWach i czekało na obróbkę pół roku, a wszyscy tylko dopytywali: kiedy będą zdjęcia? Problem zniknął :-))
Rafał B pisze…
A na co Wam, Panowie, RAWy w kompakcie? Chcecie potem te zdjęcia obrabiać, czy nie ufacie procesorowi obrazu, który brzydko zamienia w JPEGi?

Jak kupuję kompakta, to mam to, co kompakt oferuje. Potem ściągam zdjęcia i nawet ich nie obrabiam. Jak chcę się bawić w obróbkę, biorę lustro albo jakiś 4/3.
Rafał B pisze…
Aha, a ja w ten weekend jadę do Pragi :O))
Artur Nyk pisze…
Jasne, że jpg na wakacjach wystarczy ale co jakiś czas będzie coś co chciałoby się zrobić w RAWie bo może coś z tego być :)
Pragi zazdroszczę, ja już nie zdążyłem
Ignacy pisze…
Polecam bezlusterkowce, ostatnio przerabiałem dokładnie ten sam temati kompakty pozostawiają sporo niedosytu, a jeśli dobrze "trafisz" z wyborem, to będzie fajniuchna maszynka. Ja się bardzo zaprzyjaźniłem z Samsungiem NX. Mam NX5, polecam NX10, mają bardzo tanie i rewelacyjne stałki ;)
Artur Nyk pisze…
Dla mnie są ciągle za duże. Chcę mieć coś co mogę schować do kieszenie. No i dlatego ciągle nie mogę na nic się zdecydować :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo