Przejdź do głównej zawartości

Minimalizm

Nie muszę tłumaczyć jak lubię mojego ajfona. Od ponad 4 lat gdy kupiłem mojego pierwszego czy iPhone 3G, nie wyobrażam sobie używania nic innego. Gdy wyszedł 3GS patrzyłem z zazdrością na jego lepszy aparat i możliwość nagrywania filmów. Potem kupiłem iP4 i byłem znowu zachwycony. Oczywiście do czasu ukazania się iP4S :) A potem znowu czytałem z wielkim zainteresowaniem informację o iP5.

Za kilka dni kończy mi się dwuletnia umowa na telefon. Nie zastanawiając się, szykowałem się na nowego ajfona, który ma .... no właśnie coś tam ma większego, lepszego, szybszego, ale tym razem nie będzie tu żadnej rewolucji jak w przypadku przejścia z iP3G na iP4.

Zacząłem się więc zastanawiać. Czy ja w ogóle muszę zmieniać telefon? Aktualny po dwóch latach pracy, wygląda prawie tak samo jak na początku ( jedynie słuchawki straciły cały dół pasma i nie nadają się do niczego poza rozmową ). Czy będę miał więc jakąś realną korzyść z nowego telefonu? Jako fotograf doceniłbym oczywiście znacznie lepszy aparat. Ale ten też jest przyzwoity i nawet na wakacjach świetnie się sprawdził.
Natomiast jeżeli na kolejne 2 lata wziąłbym sam abonament bez telefonu, to mogę przez ten czas zaoszczędzić około 3.000 zł czyli jadę na wakacje ze starym ajfonem, ale za to gratis :)

Ajfon jest tutaj tylko przykładem. Jak popatrzycie naokoło, zobaczycie jak w wielu sferach dajemy się wkręcać chęci/potrzebie posiadania nowych, lepszych rzeczy. Wszędzie są teraz "nowe, ulepszone formuły". A jeśli stara była dostatecznie dobra?

Nie chcę tutaj nikogo absolutnie przekonywać by nie kupował nic nowego i nadal używał dwudziestoletniej lodówki i chodził siódmy rok w tych samych butach. Jednak chyba warto zastanowić się co rzeczywiście warto kupić nowego, a co może spokojnie jeszcze nam posłużyć. Zysk jest prosty, jeśli nie kupimy czegoś będziemy mieli więcej pieniędzy, czyli będziemy mogli mniej pracować :)
Kogo nie przekonają argumenty finansowe, może przekonają względy ekologiczne. Nie kupiony czyli nie wyprodukowany przedmiot, to nie zużyta na to energia, materiały, a w przyszłości śmieci.

Od jakiegoś czasu już takie myśli chodzą mi po głowie, że za bardzo dajemy się manipulować. I tu nie chodzi nawet o reklamę, ale o bardzo złożony proces, który gna nas do zdobywania więcej i więcej.

Polecam Wam fajny artykuł jaki ostatnio przeczytałem na temat celowego skracania życia produktów.

Podpiszę więc w przyszłym tygodniu umowę bez telefonu na 12 miesięcy. Mój pierwszy ajfon ma 4,5 roku i nadal świetnie się sprawuje u Rodziców, więc ten jeszcze spokojnie wytrzyma jeszcze rok. A potem kupię sobie nowego iP5S albo nawet iP6, który będzie miał aparat 40 Mpx, obiektyw 24-105/2,8L , dysk 512GB i na pokładzie Aperture sterowany głosem. I wtedy poczuję różnicę :)

Komentarze

punktpotrójny pisze…
No właśnie - aparat w telefonie. Jako fotograf jak widzisz i odbierasz aparaty wbudowane w telefony ? Używasz do fotografowania, czy tylko awaryjnie, do np. dokumentowania itp. ?
pbarket pisze…
Heh mam to samo odczucie od jakiegoś czasu, zwłaszcza po oglądnięciu prawie godzinnego programu na temat skracania życia produktów, jeszcze z początku lat 00' (a może końca 90') - polecam. Tematem przewodnim były drukarki i żarówki akurat - dało mi to sporo do myślenia. Następstwem była sprzedaż sprzętu z którego rzadko lub wcale już nie korzystałem, a także ograniczenie wydawanych pieniędzy na nowe gadżety (min półroczne ciśnienie mówiące mi, że nowszy aparat będzie we wszystkim lepszy od tego który aktualnie posiadam) - jakoś mi teraz lepiej i bardziej trzeźwo patrzę na nowości serwowane przez wszelkich producentów.
Tomasz pisze…
Od 4 lat mam e51. Rozglądałem się właśnie w sobotę za jakimś telefonem z tradycyjną klawiaturą (ostatnio z rok temu). Dziś lub jutro idę podpisać na 12 miesięcy, bez telefonu. :)
Marta pisze…
bardzo mi się podoba taka Sztuka Prostoty:)
Magdalaena pisze…
Niestety z mojej perspektywy wygląda to tak, że nie ma wyboru - tzn towary trwalsze są po prostu nieobecne na rynku, ew. są tak drogie, że nikt z moich znajomych ich nie kupuje więc nie mam nawet szansy o nich usłyszeć.
Anonimowy pisze…
Zwykle po czasie rewolucji przychodzi czas stagnacji. W każdej branży. Po prostu coraz mniej można w danym towarze wprowadzić zmian rewolucyjnych, bo całość jest coraz lepiej dopracowana. Zmiany stają się coraz bardziej marketingowe, a coraz mniej realne. Pierwsze telefony zmieniały się bardzo. wyświetlacze rosły, robiły się kolorowe, pojawiały się nowe funkcjonalności. Aż doszliśmy do punktu nasycenia. Wyświetlacz nie moze urosnąć bo telefon stałby się za duży, funkcjonalność jest już podobna jak domowego komptera, aparat doszedł do granicy jaka narzucają optyce prawa fizyki. Troszkę jakby ściana. Można poprawiać ergonomię i śrubować osiagi (więcej Mpix, ostrzejszy ekran, cieńsza obudowa itp)jednakże nie będa to zmiany rewolucyjne, a raczej ewolucyjne małe kroczki (a czasami to wrecz dreptanie w kółko). Aż do kolejnego przełomu (sterowanie gestami? 3d/holografia?). Anyway o ile lat temu kilka nowa generacja telefonów była zauważalnie lepsza od poprzedniej (czasami to były naprawde rewolucyjne zmiany),o tyle teraz mamy moment stagnacji. Ale dla użyszkodnika to IMO zaleta - oznacz akonkretna oszczędność, podobnie do opisanej w tym blogu.
Brodek pisze…
Polecam zobaczyć film o histori życia produktów
http://www.youtube.com/watch?v=96GFI6Mk7kE&feature=share&list=FLEKx1EcEF3gNiajRvpmplfQ

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w