Przejdź do głównej zawartości

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture


Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :)
Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów. 




Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu. 
Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy).


Na początku wszystko działało całkiem dobrze. Potem jednak coraz pojawiało się coraz więcej problemów. Zdjęcia znikały mi w Aperture i zostawały same podglądy. Oczywiście nie było to winą złego działania programu, a tylko i wyłącznie moją... 
Takie strzałki zobaczymy gdy zdjęcie przechowywane będzie poza biblioteką Aperture




A takie gdy przeniesiemy zdjęcie z oryginalnej lokalizacji lub skasujemy
Stare przyzwyczajenia brały bowiem nade mną górę i zamiast wszystkie operacje robić za pomocą Aperture, to część z nich robiłem innymi sposobami. Raz coś skasowałem, coś przerzuciłem do innego katalogu i gdy potem chciałem znaleźć coś w Aperture, dostałem informację, że program nie może znaleźć pliku.


I teraz pierwsza ważna informacja. Jeżeli zdecydujecie, że nie chcecie trzymać zdjęć w bibliotece Aperture, nawet nie myślcie by zajrzeć do katalogów gdzie są te zdjęcia. Grzebanie tam to najprostsza droga do wpakowania się w kłopoty.


Jeżeli więc ten sposób organizowania sobie przechowywania zdjęć, jest pełny problemów, to dlaczego Apple tak to zrobił? Otóż powód jest bardzo ważny, a zalety tego rozwiązania są spore. Wyobraźmy sobie, że pracujemy na laptopie gdzie mamy ograniczoną pojemność dysku więc wszystkie zdjęcia trzymamy na dyskach zewnętrznych.
Możemy wtedy zrobić sobie bibliotekę Aperture na laptopie, gdzie będą wszystkie informacje i podglądy zdjęć, a same zdjęcia zostawimy tam gdzie są czyli na dyskach zewnętrznych. Dzięki temu na laptopie biblioteka zajmie nam stosunkowo mało miejsca. Najważniejsze w tym rozwiązaniu, jest to, iż nie mając fizycznie zdjęć na dysku, nadal mamy w pełni funkcjonalną bazę zdjęć, z wszystkimi pokazami slajdów, książkami itd. Możemy więc spokojnie iść do klienta i pokazać wszystkie  10.000 RAW-ów mimo, że nie ma ich fizycznie na laptopie ( nie będziemy jedynie mogli obrabiać zdjęć ). A po powrocie do domu podłączyć dysk do komputera i znowu mieć możliwość obróbki plików. 


Jednak są i wady takiego rozwiązania. Nie będziemy bowiem mogli skorzystać z doskonałego mechanizmu archiwizacji zdjęć czyli Vault. Aby go wykorzystać musimy trzymać pliki w bibliotece Aperture. Nie będziemy mogli wtedy obejrzeć zdjęć bez pomocy tego programu ( teoretycznie jest to możliwe, ale trzeba by mieć olbrzymią desperację by przekopać się przez tysiące katalogów). 
Tak naprawdę to ograniczenie, to nie jest żaden problem, a jedynie trzeba przestawić sobie w głowie, że to tak samo naturalny sposób, jak oglądanie zdjęć w Finderze.


Zalety zdecydowanie tu przeważają. Po pierwsze nie zrobimy sobie bałaganu, przenosząc zdjęcie z jednego katalogu do drugiego, nie mówiąc już o skasowaniu czegoś. Po drugie będziemy mogli skorzystać z dobrodziejstw Vaulta.


Tu widać, że mam dwie kopie głównej biblioteki. Na jednym dysku zostało mi jeszcze 400GB  wolnego miejsca( 200 GB zajmuje Time Machine ), na drugim już tylko 56 MB. Czas powyrzucać niepotrzebne zdjęcia :) Obie kopie robione są automatycznie.


Jest to funkcja, która pozwala stworzyć kopię zapasową całej biblioteki zdjęć, razem z wszystkimi ustawieniami, a w razie potrzeby odzyskać z niej dokładnie taką samą bibliotekę jaką utraciliśmy. Co najważniejsze, możemy w każdej chwili zrobić update tej kopii.  Vault, dopisze nam wtedy najnowsze zdjęcia, zmiany w opisach czy ustawienia RAW-ów, a usunie skasowane przez nas zdjęcia. Nie wrzuci ich jednak do kosza, a jedynie przeniesie do katalogu Usunięte. W razie czego zawsze możemy odzyskać zdjęcia skasowane przypadkowo.


Kolejną i równie ważną zaletą trzymania zdjęć w bibliotekach ( tu właśnie leży sedno sprawy : bibliotekach, a nie bibliotece! ) jest możliwość podzielenia swoich zasobów na różne części. Jeśli macie 5.000 zdjęć na komputerze, to nie jest to żaden problem. Ale jeśli macie ich 70.000 ( jak ja ), to znacznie bardziej komfortowo jest podzielić je na różne biblioteki. Ja zorganizowałem to w ten sposób : mam bibliotekę główną, gdzie mam najważniejsze zdjęcia i na której pracuję ( około 30.000 zdjęć - około 1TB ), bibliotekę mniej główną, bibliotekę Pewniesięnieprzydaaletotakiefajnezeszkodawyrzucić i kilka pomniejszych tematycznych ( prywatne, pejzarze, itd ). Dzięki takiemu rozwiązaniu nie muszę pracować na jednej gigantycznej bibliotece, natomiast przełączanie z jednej biblioteki do drugiej jest bardzo szybkie.






Bardzo często też wykorzystuję funkcję eksportu zdjęć po sesji jako biblioteki. Robię tak najczęściej gdy na sesji zrzucam zdjęcia na laptop, w trakcie zdjęć, zaznaczam zdjęcia, robię wstępne ustawienia kolorów, wybieram do dalszej obróbki. Gdy potem chcę taki materiał przerzucić na drugi komputer, to zamiast eksportu samych zdjęć, eksportuję katalog ( czyli Project w/g nomenklatury Aperture ) jako nową bibliotekę. 




Mogę potem na drugim komputerze pracować na takiej małej bibliotece albo zaimportować ją do innej biblioteki. 
Łączenie bibliotek czy inaczej ich synchronizacja, jest oczywiście inteligentna. Program sprawdza, czy mamy tak samo nazwane projekty i jakie są w nich zdjęcia. Jeżeli zobaczy, że importujemy bibliotekę gdzie jest projekt PRAWIE identyczny z tym już istniejącym ( czyli może być więcej zdjęć albo inaczej są ustawione i oznaczone RAWy ) to spyta się nas, który z projektów ma uznać za ważniejszy.




Zadawajcie kolejne pytania w sekcji Spytaj Artura, a ja będę starał się na nie odpowiedzieć :) Zainteresowanych poznaniem Aperture zapraszam na warsztaty 30 czerwca. Więcej informacji na stronie www.fotografiapro.pl

Komentarze

igi pisze…
Dzięki za odpowiedź. Z tematem jako takim sobie poradziłem, zarówno od strony programu, jak i hardware'u i zmieniłem iMaka i MBP13 na MBP17, pozbawiając się raz na zawsze kłopotu z przewalaniem i gubieniem (!!!) zdjęć na dysku.

Nie wiem jak ty, ale sam każdą sesję traktuję jako jeden "projekt", po czym po skończeniu, wydrukowaniu, etc, eksportuję jako katalog, na dysk i po sprawie.

Cały czas staram się ogarnąć w jaki sposób najprościej skleić bibliotekę-portfolio na iPad'a, ale chyba muszę dawno nieobrabiane foty powrzucać do pdf'ów i wyeksportować do iTunes :-)

PS. A jak sobie radzisz z tetheringiem, ewentualnie współpracą Aperture i eye-fi? :-)
Artur Nyk pisze…
Synchronizacja na iPada jest bardzo prosta. Robisz Smart Album w Aperture i tam wrzucasz wybrane zdjęcia. Ja dodałem sobie pole Specjal Instructions w metadanych i tam wpisuję literkę przypisaną do albumu ( np. L - album Ludzie ) do zdjęć, które chcesz tam wrzucić. W ten sposób uzyskujesz smart album Ludzie gdzie są wszystkie foty, które chcesz wrzucać na ipada.
Potem wystarczy podpiąć ipada i w itunes wybrać synchronizację z tym albumem i to wszystko :)
Na bieżąco możesz sobie potem oznaczać foty, a synchronizacja będzie automatyczna.
igi pisze…
Tak robię, tylko brakuje mi w iTunes takiej mieszanej synchronizacji, trochę z Aperture, trochę z iPhoto, a trochę z findera :-)

Będę musiał popatrzeć na twój sposób z poglądówkami. :-)
Artur Nyk pisze…
Po prostu wrzuć wszystko do Aperture i wtedy nie będziesz już miał takiego problemu :)
Ja nie trzymam zdjęć nigdzie poza Aperture bo to tylk sprzyjałoby bałaganowi :)
Jarek pisze…
Witam serdecznie.
Mam duży problem z aperture i od kilku dni nie mogę sobie z nim poradzić. Mam dwie biblioteki z czego jedna na macintosh HD i tutaj dzięki time machine się o nią nie boję. Natomiast druga biblioteka ponad 560 giga jest na dysku zewnętrznym. W żaden sposób nie mogę tej biblioteki skopiować (wyrzuca błąd 323 bodajże) Skorzystałem po tym artykule z opcji vault, ale gdy ją zrobiłem na macintosh HD to zajmuje ona raptem 6,8 mega, więc nie jest to kopia wszystkich zdjęć. Niestety angielski u mnie kuleje, więc mam prośbę o podpowiedzenie jak mogę utworzyć rzeczywistą kopię całej biblioteki na innym dysku z poziome apertura. Będę bardzo wdzięczny za pomoc i z góry dziękuję. Jarek z Jarosławca
Artur Nyk pisze…
Ciężko mi powiedzieć dlaczego nie możesz utworzyć nowego Vaulta. Najprostszą przyczyną może być brak miejsca na dysku, gdzie chcesz zrobić kopię. W tej sytuacji właśnie Apreture zakłada nowego vaulta, ale potem wyskakuje komunikat o braku miejsca. Nie spotkałem się jeszcze z inną przyczyną.
Kopie tej pierwszej biblioteki też polecam robić jako vault, to bardziej wygodne niż przez TM, bo przy kasowaniu plików z biblioteki i potem synchronizacji vaulta, wszystkie usunięte pliki leca do katalogu Usunięte (Images removed from …) i zawsze można tu znaleźć to co przez przypadek jest skasowane.
Sprawdź czy masz na pewno wolne miejsce na dysku. Jesli nie będzie dostaniesz komunukat, że np. potrzebuje 580 GB, a wolnego ma 570 GB. Vault bowiem zajmuje trochę więcej miejsca niż sama biblioteka.
Jarek pisze…
Dziękuję za odpowiedź.
Na pewno nie jest to kwestia miejsca na dysku. Jak kiedyś policzyłem sobie to mam tego około 15 TB z racji tego iż pracuję również na filmach. Przy próbie kopiowania pokazywało mi błąd bodajże 323. Przeskoczyłem to w sumie w ten sposób iż zaznaczam na przykład dwa lata i exportuję to jako nową bibliotekę w docelowe miejsce. Kilka nocy mi to zajmie i niestety kilka bibliotek będzie. Przerzucone i zarchiwizowane jednak będą. Szkoda mi iż to nie jedna biblioteka, bo mimo, że potężna, ale często z niej korzystam w pracy. Wszystkie zdjęcia mam otagowane i gdy czegoś szukam to znajduję bez problemu mimo iż biblioteka ma ponad 800 giga. Przy wielu bibliotekach wyszukiwanie będzie trudniejsze.
Ewentualnie myślę jeszcze o tym aby po przerzuceniu już biblioteki połączyć i tu uśmiechnął bym się jeszcze o podpowiedź jak najprościej to zrobić. Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Jeśli tylko będę mógł, to się z dziką przyjemnością odwdzięczę. (może weekend nad morzem?)
Artur Nyk pisze…
Nie znalazłem nic na temat błędu 323 w Aperture. Może chodzi o błąd braku dostępu do dysku? Coś takiego znalazłem w sieci, ale to nie byla kwestia Aperture.
Przy tworzeniu vaulta Aperture musi miec wolne miejsce na jednym dysku czy na macierzy, którą widzi jako jedne dysk. Nie wiem o czy chodziło Ci,że masz macierz 15 TB czy różne dyski o łącznej takiej pojemności. Jeżeli przenosi pojedyncze projekty, a nie chce całości, to nadal mi wygląda jakby miał za mało wolnego dostępnego miejsca.
A jeśli nie uda Ci się zrobić tego inaczej jak kopiując pojedyncze projekty ( spróbuj też kilka na raz), to zawsze możesz je potem połączyć. W tekście u góry masz to dokładnie wytłumaczone, mam nadzieję :)

Weekend nad morzem z dziką przyjemnością :))) Chętnie przyjadę :)

Jarek pisze…
No to rewelka. Najpierw co do zaprosin. http://www.pokojenadmorzem.eu - tutaj wszystkie namiary. Ponieważ z turystyki też żyjemy to niestety odpadają miesiące sezonowe, ale uwierz mi, że teraz w Jarosławcu jest zdecydowanie piękniej, ciszej i spokojniej. (oczywiście kwestia gustu co kto lubi).
Druga sprawa, to decyzji jeszcze nie ma, ale ponieważ moje dzieciaki mają teraz ferie, to nie wykluczone, że będę śmigał do teściów do Łodzi.
Daj więc znać jaki termin by Ci pasował wstępnie, czy będziesz z kimś no i już się cieszę, że będzie można browarku się napić i pogadać.
ps. Te 15 terabajtów, to oczywiście rozbite na kilka komputerów i dysków :-)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo