Przejdź do głównej zawartości

Natłok zdarzeń

Wszystko działo się ostatnio jak zwykle nie tak jak sobie zaplanowałem. Miałem już (prawie) gotowy tekst nowego postu (w głowie), ale nim zdążyłem go napisać pojawił się nowy temat, a potem jeszcze nowszy i w ten sposób nic nie napisałem...

Teraz więc w wielkim skrócie.

1. Nocna w Planetarium sesja dla zaprzyjaźnionej kapeli Teleport Magic.
Planetarium to miejsce magiczne, gdzie czas jakby się zatrzymał. Od razu przypomniałem sobie szkolną wycieczkę i czeskie cukierki do ssania jakie wtedy kupiłem na straganie obok. Tym razem zamiast w roli widza, wystąpiłem jako reżyser. Choć mieliśmy do zrobienia tyko jedno jedyne zdjęcie, sesja trwała ponad cztery godziny, a my powtarzaliśmy raz za raz ujęcie aż do uzyskania najlepszego efektu. Za to wykorzystaliśmy wszystkie możliwe efekty świetlne jakie były.


2. Książkę dostałem.
"Poza kadrem" autorstwa Davida duChemina. Ja jestem zachwycony tą lekturą i szczerze ją polecam. Facet pisze o marketingu dla fotografów i sam jest fotografem, który stosuje to wszystko. Na razie przeczytałem połowę i wiem już wiele z tego co facet opisuje, to jest to rewelacyjne  zebranie tematu w jednej pozycji. Przeczytajcie koniecznie :)

3. Sklerozę mam.
Pojechałem do Jastrzębia sfotografować restauracje i zapomniałem statywu do aparatu :) A tu bez niego ani rusz. Wstyd przed klientem jak nic, na szczęście klient wyrozumiały i zaprzyjaźniony już. Na szczęście też pojechała ze mną Monia co ma dużo znajomych. Wystarczył jeden telefon i po chwili miałem statyw. Silk Pro - Coś Tam. W stosunku do mojego Manfrotto 075 był lekki jak piórko. Już dawno myślałem, że trzeba kupić sobie coś dużo lżejszego, bo nie zawsze potrzebuję taką kobyłę jak 075. No i przekonałem się, że lekki statyw daje radę. Może nie kupię czegoś  aż tak lekkiego, ale poszukiwania czas zacząć.
Acha, jeszcze dostałem tak super stek na obiad, taki z wątróbką i zapiekanymi ziemniaczkami. I jadalnym kwiatkiem :)

4. Wtorek z celebrytą.
Szybka sesja z Mariuszem Czerkawskim do reklamy takiego czegoś. Jak reklamy wyjdą to sami zobaczycie o co chodzi :) Sesja krótka bo to Celebryta. Ale też dlatego, że Mariusz już nie jedną sesję zrobił i chłop po prostu wie jak się zachować przed obiektywem. Nie wiele o nim wiedziałem wcześniej, a już na pewno nie wiedziałem czego oczekiwać po jego zachowaniu. Okazał się bardzo miłym facetem, wymagającym ale też otwartym na sugestie. Półtorej godziny i po wszystkim, nawet nie było kiedy kawy wypić :)



5. Modern Line w plenerze.
Byłem w Czechach, w Kędzierzynie Koźlu i w miejscowości, o której Google nic nie wie, choć spotkałem w pobliżu googlowski samochód robiący zdjęcia Street View. Byłem dzięki temu w kilku niezłych domach i na jednym dachu.

6. W niedzielę działam w Warszawie razem z kumplem w Studio Tęcza. Będzie tak czekało na nas coś wielkiego, czarnego i błyszczącego.
Ale o tym w następnym odcinku :)

Komentarze

Edzia pisze…
Coś często bywamy w tych samych miastach. Pozdrawiam z Mateuszem że stolicy :)

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w