Przejdź do głównej zawartości

Eliminacja

Pracuję teraz nad dwoma nowymi tematami, z których zwłaszcza jeden jest dla mnie bardzo istotny i jemu poświęcam większość czasu. Ta praca to po prostu wymyślanie fotografii. Nim ją zrobię, najpierw muszę jej obraz stworzyć w swojej głowie.
Od bardzo dawna robię to zawsze w ten sam sposób. Siedzę, piję kawę, słucham głośno którejś z płyt Yello i przeglądam Wallpaper. Sposób jest sprawdzony i zawsze działa. Nie wiem dokładnie jak to działa, ale działa. Mam teorię, że wszystkie te elementy razem wprowadzają mnie w stan, który nazywam pograniczem koncentracji i medytacji. Jak by to dziwnie nie brzmiało, tak właśnie to wygląda.

Warunkiem koniecznym jest jednak odcięcie się od wszystkich bodźców zewnętrznych. I z tym właśnie mam często problem. Nawet jak siedzę sam, ciągle ktoś dzwoni z bardzo ważnymi sprawami. Dzisiaj zdałem sobie sprawę, że jeśli nie zacznę wyłączać w ciągu dnia telefonu oraz maila, to nigdy nie będę miał dostatecznie dużo czasu na pracę nad najważniejszymi zleceniami.
Ile to już razy tak miałem, że zamiast zajmować się tym co ważne, robiłem coś mało istotnego, bo ktoś właśnie mnie złapał i przekonał, że musi to coś mieć na już ( a potem przez kolejny tydzień nie podejmował decyzji ).

Na dodatek ten cholerny internet. Pewnie dobrze to znacie: w pracy podstępny Facebook i inne Strony z Najważniejszymi Wiadomościami, kradną Wam czas. Gdyby tak można było się odciąć od internetu, nie pisać mail, nie czytać newsów... Miałbym tyle dodatkowego czasu. Mógłbym np. poświęcić go na chodzenie na pocztę z listami do wysyłki  :)
Ale tak na serio, powoli, bo powoli, ale udaje mi się eliminować przeglądanie stron czy oglądanie coraz to większej ilości "inspiracji" na FB. Jeżeli zamiast robić zdjęcia, będziemy tylko się ciągle inspirować, to skończymy jako niesamowicie zainspirowany fotograf... bez zdjęć :)
Zacząłem więc ćwiczyć na siłowni, takiej umysłowej. A ćwiczenie jest tylko jedno, choć wymaga wiele wysiłku. Polega na naciskaniu przycisku Zamknij :)

Postanowiłem też dzisiaj, że wprowadzę sobie nową zasadę. Jeżeli będę nad czymś pracował i potrzebował spokoju i skupienia, po prostu będę wyłączał telefon. Nikt się nie dodzwoni do mnie wprawdzie, ale za to będę mógł wreszcie spokojnie skupić się na tym co ważne. Bardzo cenię sobie funkcję Nie przeszkadzać w moim ajfonie. Dzięki niej, poza kilkoma ważnymi osobami, nikt nie jest w stanie dodzwonić się do mnie od 23:00 do 9:00 . Teraz po prostu rozszerzę te godziny w miarę potrzeby. Jeżeli więc nie będę odbierał Waszych telefonów, wybaczcie, ale oznacza to, że pracuję. Albo po staremu, zwyczajnie dalej śpię :)

Komentarze

Unknown pisze…
i tutaj poruszyłeś bardzo ważny problem rozpraszania własnego umysłu duperelami, a co za tym idzie niemożności filtrowania tego co naprawdę ważne.
Sam uczę się tego i wiem, że jeszcze trochę drogi przede mną.
Powodzenia!
Artur Nyk pisze…
Tobie również życzę powodzenia. Będzie Ci potrzebne, tak samo jak zresztą mnie :)))

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w