Przejdź do głównej zawartości

Mazda 3 czyli jak wybrać samochód dla fotografa - część 2

Wystarczyło, że zobaczyłem pierwsze zdjęcie Mazdy 3 i już wiedziałem, że chcę ten samochód. I nawet nie miałoby znaczenia, gdyby okazało się, że jeździ bardzo przeciętnie. Po prostu jest piękna i to mi wystarcza. Gdy więc kumpel zaczął mówić, że nie wie, jaki samochód ma kupić, bez zastanowienia wysłałem go do salonu Mazdy. A przy okazji sam chciałem na tym skorzystać i przejechać się nową trójką.

Do salonu pojechaliśmy we trójkę, para moich znajomych i ja. Marcin, konkretny człowiek, od razu stwierdził, że samochód mu pasuje i po kilku minutach wyjeżdżaliśmy na jazdę próbną.
A w zasadzie siedzieliśmy w samochodzie, bo był to niemal spektakl prezentacji modelu. Sprzedawca stwierdził, że najpierw on poprowadzi, pokaże, co samochód potrafi. Wsiedliśmy do środka, opowiedział nam o wszystkich systemach samochodu, o silniku i wreszcie ruszyliśmy.

źródło : Mazda

Czerwona, 165 KM i kto inny płaci za paliwo. Czego chcieć więcej?
Trasa była tak dobrana, by można było sprawdzić, jak zawieszenie zachowuje się na kiepskiej nawierzchni, ostrych zakrętach, czy szybkiej prostej. Pierwszy raz w życiu tak dobrze się bawiłem na jeździe próbnej i to siedząc na miejscu pasażera!
- Proszę zwrócić uwagę, jak dobrze się trzyma na tym zakręcie - słyszałem, trzymając się drzwi, gdy przyspieszenie spychało mnie to na jedną, to na drugą stronę. - Teraz zrobimy awaryjne hamowanie ze 100 km/h, proszę zobaczyć, nie trzymałem kierownicy, a ta nie drgnęła ani trochę. Proszę posłuchać jak pięknie brzmi silnik, gdy przyspieszamy!
Facet miał rację, zawieszenie było świetne i nawet jadąc na nisko profilowych siedemnastkach, komfort był bardzo wysoki.


Wreszcie Marcin usiadł za kierownicą. A już po chwili słyszeliśmy : śmiało! niech pan weźmie ten zakręt osiemdziesiątką, śmiało, szybciej! Obaj z Marcinem mieliśmy uśmiech od ucha do ucha przez cały czas, tylko Monika z tyłu jakoś wyjątkowo milczała.
Przyszła wreszcie moja kolej. Niestety, ta Mazda podobała mi się coraz bardziej i od pierwszej chwili wszystko mi pasowało. Niech ma mały bagażnik, najwyżej zamiast pięciu lamp na sesję, wezmę dwie. Albo wezmę tylko aparat i każę asystentowi przywieźć całą resztę sprzętu taksówką.

źródło : Mazda

Pasuje mi wnętrze, wyposażenie, ten genialny czerwony lakier i tylko szkoda, że bagażnik nie jest zbyt duży. Stałem potem jeszcze w salonie i wpatrywałem się w niego, próbując ocenić, ile sprzętu by mi tu weszło. Doszedłem do jednego wniosku - zrobiłem już kilka świetnych sesji, używając jednego źródła światła, a więc da się! A gdybym sprzedał resztę niepotrzebnych w tym momencie lamp to miałbym więcej pieniędzy na Mazdę!

źródło : Mazda

Choć jechaliśmy mocniejszą wersją, sprzedawca zapewniał nas, że do 4000 obrotów, słabsza wersja -  120 KM, jeździ tak samo. Patrząc na czas przyspieszenia do setki - 8,9s, myślę, że mówił prawdę.  A kosztuje (w czerwonym lakierze) około 73.000 zł, czyli tyle samo, co Toyota Auris. Nie zastanawiałbym się ani sekundy, a na awaryjne sytuacje kupiłbym box na dach i byłoby po kłopocie.
Wiem, wiem, co kombi to kombi, ale… musicie sami się przejechać to zrozumiecie, dlaczego chcę wozić sprzęt w niewygodnym bagażniku na dachu.

Do tej pory to dla mnie zdecydowanie nr 1. I samochód, i to, jak zostaliśmy potraktowani, jako potencjalni klienci.
Jednak dopiero zaczynam rozglądać się na rynku. Mazdę trzeba by więc porównać z samochodem, który ma szansę być lepszy.

Umówiłem się na jazdę BMW serii 1.

Czytaj dalej o BMW 1

Komentarze

Magda pisze…
Madzię mam trochę straszą, trochę większą, ale..... te samochody są naprawdę warte polecenia !
No i są po prostu piękne !
BMW to już inna liga za inne pieniądze, jeśli będzie bierz w ciemno M135i :))
Jeździłem Madzią 323 z końca zeszłego wieku i powiem że to bardzo dobry wóz był, na zakrętach nie był tak pewny w prowadzeniu jak obecne trójki ale reakcja na gaz była natychmiastowa (wersja 1.8), teraz mam motor 2.0 i żeby tak jechał to gaz trzeba dusić do połowy. Nowa jest mniejsza, cięższa, i pod stałą kontrolą Euro5. Ja czekam na golfa R ;))
Unknown pisze…
Raz w życiu miałem japończyka. Nie wiem, może pamiętasz nissana primerę. I był to na pewno jeden z najprzyjemniejszych samochodów jakie miałem. Zważywszy na tamte odległe czasy. Ale z dwóch Twpich przytoczonych tu marek - bierz mazdę. A za mała? Mazda 6 Sport Kombi ze 145 konnym silnikiem zaczyna się od 88000 zł. A BMW1 z silnikiem 1,4 zaczyna się od 89000. No i gdzie jest w kwestii pojemności wnętrza bmw1 a gdzie mazda6. Tak czy siak udanych wyborów życzę.
Unknown pisze…
Wpisy wyglądają jak reklamowe :)
choć przyznaje ostatnio robiłem panorame dla salonu mazdy 3 i wygląda świetnie też u mnie jest faworytką, jedyne co jest niestety ciasnawa i bagażnik też jest powiedzmy na wyrost średniakiem...
Artur Nyk pisze…
Toyota chyba by nie chciała takiej reklamy :) A Mazda rzeczywiście mi się podoba. Zresztą poczekajecie na Bmw :) I na następne samochody :)
Mateusz Zahora pisze…
Ja jestem przyzwyczajony do kombi do tego stopnia, że trudno mi przechodzi przez myśl próbowanie czego innego. Jeszcze się spodoba i co wtedy? :P
Tomasz Gąsecki pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Tomasz Gąsecki pisze…
Ja już sie nie mogę doczekać na mojego S-MAXA. Tyle, że u mnie inne priorytety były.
Artur Nyk pisze…
S-Max jest świetny, znajomy tym jeździł i był zachwycony, a na co dzień jeździ identycznym Mondeo jak ja.

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na p...

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak...