Przejdź do głównej zawartości

Bentley na lawecie

Każdy z nas widział już pewnie setki razy lawety wiozące samochody. Raz są to prawie nowe, piętnastoletnie golfy, którymi dziadek z Niemiec jeździł tylko do kościoła. Innym razem widzimy efekt tego co pozostało z samochodu gdy nagle drzewo wyrosło na drodze. Albo spotykamy lawetę pełną nowych, błyszczących Fiatów czy Opli. Rzecz to całkiem normalna i nie zwracamy już prawie na to uwagę. Do czasu gdy nagle spotykacie na drodze lawetę pełną Bentley'ów :)

Za pierwszym razem przejechałem nie zwracając do końca uwagi na mijany samochód. Ale charakterystyczny kształt GT przykuł moją uwagę w ostatniej chwili. Grzecznie zwolniłem, prawdę mówiąc zwolniłem tak bardzo, że laweta nie miała wyjścia i znudzona moim ślimaczym tempem, wyprzedziła mnie. Przygotowałem ajfona i przejeżdżając jeszcze raz koło niej zrobiłem kilka zdjęć.

Ciekawy jestem co myślał sobie kierowca tej ciężarówki? Może już był przyzwyczajony do dużego zainteresowania innych kierowców? I jak był przygotowany, gdyby to zainteresowanie okazało się zbyt  duże? W końcu przewóz ładunku wartego kilka milionów złotych to nie byle co.

Zastanawia mnie czwarty z samochodów. Dwa pierwsze to Flying Spur, trzeci to GT i to chyba w wersji Speed. Ale nie mam pojęcia co do ostatniego z samochodów. Ktoś potrafi go zidentyfikować?
Wygląda trochę tak... koreańsko :)






Komentarze

Unknown pisze…
To jest Hyundai i40 w kombiaku;)
KuzynPit pisze…
I szwajcarskie blachy:P
Unknown pisze…
Hyundai ewidentnie zaniża wartość lawety.
Artur Nyk pisze…
Tego Hyundaia nie mogę tam przeboleć :)
Unknown pisze…
hyundai to piękne auto, pasuje do towarzystwa Arturze ;)
będę bronić każdego odkąd mam i30 :P
Artur Nyk pisze…
A to gratulacje :) Ale jakoś wolałbym Bentley'a :)))

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak...

Historyczne odkrycie w lodówce

To odkrycie zaczęło się bardzo trywialnie. Po kilku latach podjąłem decyzję: trzeba rozmrozić wreszcie lodówkę. W szufladzie na dole od dawna leżał jakiś mały pakunek w czarnym worku. Jakoś nigdy nie zastanawiałem się, co w nim jest. Czasem rodzice przechowują coś w mojej lodówce, gdy brakuje im już miejsca we własnej. Sądziłem, że to właśnie jedna z tych rzeczy. Dzisiaj dotarło do mnie, że nigdy nie zastanowiłem się, dlaczego ten pakunek leży tam od tak dawna... Zajrzałem do środka. Tak rozpocząłem sentymentalną podróż w głąb czasu. W środku był cały przekrój filmów, jakich kiedyś używałem. Parę wąskich, szerokie negatywy i diapozytywy, a nawet klisze 4x5 cala. Nie mam pojęcia, ile lat tam leżały, myślę, że około pięciu. Oczywiście wszystkie są już od dawna przeterminowane. Dawno już nie widziałem filmów, a kiedyś był to chleb codzienny. Przypomniało mi się, które z nich najbardziej lubiłem. Znalazłem tu negatyw Kodaka, Portra 160VC czyli vivid color i 160NC, natural color, dwa filmy...