Przejdź do głównej zawartości

Wakacje na sesji

Upcykling zdominował moje życie do tego stopnia, że nie myślę już o niczym innym i nie zajmuję się niczym innym. Codziennie są jakieś warsztaty albo wykłady, spotkania itd. Przy tym wszystkim zapomniałem już prawie, że jestem fotografem.
Gdy więc wczoraj pojechałem na sesję, poczułem się prawie jak na wakacjach :) Jeździłem po Śląsku fotografując architekturę, świeciło słońce i nie musiałem odpisywać na dziesiątki maili. Na nowo odkryłem, że fotografowanie to czysta przyjemność.

Wystarczyło tylko na dwa miesiące zająć się czymś kompletnie odmiennym by docenić jak fajną pracę mam na co dzień. Teraz już nie mogę się doczekać poniedziałkowego koncertu Teleport Magic na finał 1 Salonu Art.Upcykling.pl i zaraz potem rzucam się na nowe sesje, które dawno już chodzą mi po głowie.
No i mam trochę do opowiedzenia o tym  co się fotograficznie ( mimo wszystko ) działo u mnie przez ostatnie miesiące. Dajcie mi jeszcze kilka dni :)

P.S. A skoro Salon jeszcze trwa to zapraszam w sobotę na 18:00 do Ronda Sztuki na moje bezpłatne warsztaty Upcykling w studiu fotograficznym

Komentarze

FojAga pisze…
Szkoda że Rondo Sztuki jest tak daleko ode mnie. Warsztaty na pewno będą ciekawe.
Unknown pisze…
Zbliża się autostrada w stronę Rzeszowa i z każdym dniem jest mi bliżej do Ciebie, w końcu dojadę na warsztaty i kawę ;)
Artur Nyk pisze…
Super :) To szykuję już kawę Kasia :) Niech się pośpieszą z tą autostradą :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo