Przejdź do głównej zawartości

Garaż w Leeds czyli pstryczek elektryczek

Dawno, dawno temu czyli w czasach gdy bardziej bałem się egzaminu na studiach niż listu z ZUS'u, mój znajomy grał w kapeli Garaż w Leeds. Wielkiej kariery raczej nie zrobili, ale może ktoś o nich słyszał.

Do czwartku Leeds kojarzył mi się wyłącznie z tą kapelą. Teraz będzie dobrze kojarzył mi się z czasem tam spędzonym u znajomych Marty.
Choć byliśmy tam tylko na weekend, udało mi się wyłączyć kompletnie i odciąć od rzeczywistości. Mam taką umiejętność, której wiele osób mi zazdrości, że umiem natychmiast się przełączyć z poziomu Praca na Wakacje. Gdy wsiadam do samolotu i wyłączam telefon, to zapominam o terminach, mailach, niedokończonych sprawach itd. Podobnie działa to też w druga stronę. Wracam i od razu zaczynam dzwonić, piszę maile i nie odrywam się od komputera.
Gdy w sobotę wieczorem wszyscy już narzekali na poniedziałkowy powrót do pracy, ja nawet o tym nie myślałem :)

Gdyby tak jeszcze umieć się wyłączyć w ciągu dnia i nie myśleć o pracy, o zdjęciach jeszcze niezrobionych i nieobrobionych. Takiego wyłącznika ewidentnie mi brakuje. Nic tylko wyjeżdżać co weekend :)

A skoro wróciłem już i jestem ustawiony w pozycji Praca, nie pozostaje mi nic innego jak robić nowe zdjęcia. Jestem już mocno znużony zajmowaniem się prowadzeniem dwóch projektów, gdzie od dłuższego czasu tylko nadzoruję obróbkę. Mam wielką ochotę fotografować :)

Płyn do wycieraczek się skończył ? :)))

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo