Przejdź do głównej zawartości

Przejażdżka Ferrari 458 Italia



Prawie, że było tak: We włoskich alpach udało mi się znaleźć remontowany tunel, który dzięki temu był wyłączony z ruchu. Idealne miejsce na zdjęcia super samochodu. Litr czystej polskiej dumy narodowej przekonał włoskich robotników, by pozwolili mi tam na zdjęcia włoskiej dumy narodowej.
Najpierw ogarnąłem zdjęcie statyczne, gigantyczny świetlik, który nie wiadomo po co tam zrobiono, idealnie oświetlił matowy lakier. Lekkie doświetlenie lampą i fota było gotowa. No, ale skoro tunel był zamknięty dla ruchu… Wcisnąć gaz do dechy i usłyszeć każdą komórką ciała ognisty grzmot ośmiocylindrowego silnika, wzmocnionego przez ściany tunelu… Jakieś rusztowanie się przewróciło, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Skoro światło i kadr miałem już ustawione, to dlaczego nie miałbym sobie zrobić selfie w Ferrari? Cofnąłem trochę i z impetem wjechałem w kadr, a Paweł zrobił mi fotę. Za pierwszym i drugim razem trochę się samochód rozmazał, ale za trzecim razem wszystko wyszło dobrze.

Ok. W rzeczywistości było trochę inaczej. Ale mogło tak być, taką historię długo bym pamiętał :)
Jak powstało zdjęcie statyczne już kiedyś opisałem. Samochód sfotografowałem przed salonem, bo nie był zarejestrowany i nie mógł nigdzie wyjechać. Tło natomiast to render, za który odpowiedzialny jest Mateusz Zahora. 
Jakiś czas już po zmontowaniu zdjęcia, zagadnąłem Mateusza, że może zrobilibyśmy drugą wersję, tym razem w ruchu. Bardzo chciałem zobaczyć jak będzie wyglądało tło wyrenderowane od razu jako poruszone. Różnica w stosunku do tego, co można zrobić poruszając zdjęcie w Photoshopie, jest ogromna. Program bowiem uwzględnia różnice w odległości od aparatu do każdego   punktu tła. Dzięki temu filary na pierwszym planie są rozmyte dużo mocniej niż te z tyłu, bo "poruszają" się szybciej. W PS zrobienie tego samego wymagałoby podzielenie zdjęcia na kilka fragmentów i poruszenie każdego z nich o inną liczbę pikseli, a potem płynnego połączenia tego wszystkiego. Mozolna praca, a i tak efekt pewnie byłby gorszy. 

Poeksperymentowaliśmy z Matuszem trochę nad prędkością ruchu, a także nad fakturą jezdni, bo ta ze zdjęcia statycznego nie wyglądała dobrze po poruszeniu. Nowy super komputer Mateusza jęknął mocno rozkręcając procesory, a on sam zbladł gdy zobaczył ile potrwa renderowanie. Zmniejszyliśmy trochę rozdzielczość i dalej poszło już dobrze.

Pozostało już "tylko", by Gosia zmontowała samochód z tłem, zrobiła sporą korekcję kolorystyczną tła, zakręciła kołami i posadziła mnie za kierownicą. Na szczęście robiąc zdjęcia planowałem, że może powstać wersja w ruchu i zapozowałem za kierownicą. 

Co sądzicie, która wersja bardziej się wam podoba? Jestem tego bardzo ciekawy :)


fotografie - Artur Nyk
rendery - Mateusz Zahora
retusz i montaże - Gosia Kłosowska
asystent - Paweł Pszczołahttp://pawelpszczola.pl

Dziękuję Ferrari Katowice za pomoc w realizacji sesji.

Komentarze

punktpotrójny pisze…
Prawda czasu i prawda ekranu... Jakbym nie wiedział, to nie powiedział bym że to zmontowane... Super !
Podobają mi się oba, jednakże to statyczne bardziej, bo tło robi robotę :-)
Artur Nyk pisze…
Ja sam mam tak, że raz podoba mi się bardziej jedno, raz drugie :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo