Przejdź do głównej zawartości

Drogi Artur Nyk...

Ostatnio przekonałem się, że problem, który kiedyś sygnalizował mi znajomy, jako potencjalnie możliwy, jest niestety realny. Jestem za drogi. To znaczy jestem postrzegany, że jestem za drogi.

Znajomy poradził mi kiedyś, bym umieścił na stronie informację, że ceny zdjęć zaczynają się od 100 zł. Ta informacja miał mieć tylko jeden cel - przekonać potencjalnych klientów, że moje wynagrodzenie nie musi być kosmicznie wysokie. Postawił bowiem tezę, że niektórzy klienci mogą sądzić, że nie będzie ich stać na moje usługi! Na początku wydało mi się, że to bardzo ryzykowna teza i nie sądziłem, by taki problem mógł się pojawiać. Ale potem im więcej rozmawiałem z ludźmi na ten temat, tym bardziej się przekonywałem, że może to być prawdą.

Ostatnio dostałem od znajomego potwierdzenie, czarno na białym, że dokładnie tak jest. Okazało się, że w rozmowie z klientem, gdy padło moje nazwisko, zostało ono opatrzone komentarzem - no tak, zdjęcia świetne, ale nas na niego nie stać, on na pewno jest bardzo drogi.

To nie jest dla mnie dobra wiadomość.
Druga była jeszcze gorsza, bo dowiedziałem się  jaki był budżet zlecenia. To były dobre pieniądze. I przeszły mi koło nosa, bo klient sądził, że zażądam dużo więcej.

Klienci, którzy mnie nie znają osobiście, oceniają mnie głównie na podstawie mojej strony i moich fotografii. Na stronie pokazuję to co mam najlepsze, to przecież oczywiste. Nie pcham się tam z mniej ciekawymi zdjęciami, nie pokazuję też rzeczy, którymi nie chcę się chwalić ( każdy fotograf ma takie zdjęcia ). Nie będę tam też pisał, że czasem coś robię w ogóle za darmo, tak jak w tym tygodniu robiłem reprodukcje malarstwa dla Twórcowni. Sądziłem, że zainteresowani moimi fotografiami, po prostu zadzwonią lub napiszą maila z pytaniem o cenę. Okazało się, że się myliłem.

I co teraz? Nie przerobię przecież strony tak, by gorzej wyglądała. Nie usunę też moich najciekawszych zdjęć, bo wtedy stracę inną grupę klientów. Szczerze mówiąc nie mam pomysłu. Może rzeczywiście muszę napisać : zdjęcia już od 100 zł :) Macie lepszy pomysł? Jakikolwiek?

Komentarze

Magdalaena pisze…
IMHO, jeśli na stronie nie ma cennika, to faktycznie powstaje podejrzenie, że ceny są dramatycznie wysokie.
Jakub Majewski pisze…
Podobają mi się Artur Twoje przemyślenia, ponieważ mam dokładnie takie same odnośnie swojej osoby ;-)
Nadal nie widzę potrzeby umieszczania cen na stronie, bo nie prowadzimy sklepów spożywczych, a zakres naszych usług jest mocno zróżnicowany. Dziwi mnie, a może już przestaje zachowanie osób, które nawet nie pofatygują się o wykonanie 1 telefonu.
Artur Nyk pisze…
Cieszę się, że myślisz podobnie :) Tylko ciągle nie mamy odpowiedzi co z tym zrobić?
Ewa B. pisze…

Robienie zdjęć to usługa, w związku z tym napisałabym w jakich cenach oscyluje zrobienie zdjęcia - między x a y, od czego zależy wysokość ceny.... A ponieważ do każdego klienta podchodzi się indywidualnie, kontakt telefoniczny albo mailowy mile widziany, aby omówić szczegóły.

Prowadzę sklep internetowy i niestety, ale z ludźmi trzeba się obchodzić jak z dziećmi. Najlepiej podać wszystko na tacy :)

Piszę ten komentarz jako osoba, która zajrzała tu dzisiaj pierwszy raz i której zabrakło podstawowych informacji, właśnie na temat cennika.

Rzeczywiście, oglądając portfolio można dojść do wniosku, że zamówienie zdjęcia może sprawić, że portfel przewróci się w kieszeni, dlatego zasugerowałabym podanie ile mniej więcej wyniesie mnie np. zrobienie zdjęcia czy całej sesji.

Pozdrawiam

gumiber pisze…
Ludzie kochani, a od czego są telefony i e-maile? A no od tego żeby zapytać się o koszt zdjęć zrobionych specjalnie dla Ciebie. I gorący apel (bolączka Polaków) jeśli uznasz, że zdjęcia są za drogie, to kultura osobista i biznesowa wymaga tego, żeby poinformować o tym fakcie osobę przygotowującą ofertę (często ładnych kilka godzin) Wtedy człowiek przynajmniej wie na czym stoi...
Może napisz: Pierwsze zdjęcie z sesji gratis*

i małym drugkiem

* - Przy zamówieniu X sztuk. Zadzwoń bo warto

Albo jak sprzedawca telefonów:

Zadzwoń, mam ofertę przygotowaną specjalnie dla Ciebie. Kolor, rozmiar i liczbę wykonanych zdjęć oraz moje zaangażowanie dostosuję specjalnie do Twoich potrzeb ;)

Poważnie, musisz coś wymyśleć. Chyba, że masz dość pracy ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Też kiedyś skorzystałem z Twoich usług (aczkolwiek wtedy portfolio było skromniejsze :) ) i nie miałem problemu z zatelefonowaniem. Dzwoniłem do kilku, z Tyszką włącznie, nie miałem z tym problemu. Ale ludzie mają, to fakt. To, co bym Ci doradził, już raz Ci doradziłem. Pamiętasz targi SPA, które robiłem, i na których się wystawiałeś? Powiedziałem, żebyś ustalił promocyjną cenę 1-dniowej sesji zdjęciowej hotelu i ją podał. Ustaliłeś ją chyba wtedy na 1990 zł, czy jakoś tak. I to jest słuszna koncepcja, czyli proponuję na stronie napisać:
Cena każdego zlecenia jest ustalana indywidualnie, bla bla bla. Koszt całodziennej sesji zdjęciowej zawierającej: studio, wynagrodzenie fotografa, wynagrodzenie asystenta ;) profesjonalną obróbkę zdjęć oraz prawa autorskie JUŻ OD: ..... zł

Pozdrawiam wszystkich :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo