Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2012

Nowy Brutal w mieście

Wszyscy fotografowie, posiadacze aparatów, a nawet telefonów z aparatami, byli dzisiaj na nowo otwartym dworcu. Takie właśnie miałem wrażenie widząc całą masę ludzi fotografujących wszystko co się tylko dało. Ja też z moim ajfonem dołączyłem do nich. Wreszcie mamy dworzec w Katowicach. Jako wielki przeciwnik wyburzenia starego dworca, miałem duże wątpliwości czy w jego miejsce powstanie coś dobrego. Mieliśmy wielki dworzec zmasakrowany budami, straganami, reklamami i czym się tylko dało. A jednak była to świetna  brutalistyczna architektura, tylko niemiłosiernie przykryta brudem i radosną twórczością PKP oraz handlarzy. Teraz mamy nieduży dworzec będący przybudówką do wielkiego centrum handlowego... Do tej pory mogłem jednie podziwiać wejście do dworca i jego nowe kielichy. Słynne już kielichy są nawet fajnie zrobione. Znacznie gorzej wygląda przeszklenie między nimi. Nie wiem dlaczego stolarka jest czarna, co powoduje, że wygląda ciężko. Na dodatek podziały okien nie są takie jak

Logika polskich przepisów

Gdy zobaczyłem ten napis, stanąłem jak wryty. Próbowałem przez długi czas przeczytać go ze zrozumieniem. Ale im dłużej czytałem, tym mniej rozumiałem :) Niemniej, jest to świetny przykład urzędowego bełkotu. Choć ten pochodzi pewnie sprzed wielu lat, to wciąż są w wielu instytucjach równie zdolni, jak kiedyś, ludzie, tworzący nowe przepisy i regulaminy :) Za każdym razem, gdy to czytam, nie mogę się nie uśmiechnąć :) Za zezwoleniem oczywiście :)

Kalendarz, którego nie zrobiłem

I bardzo dobrze, bo prawdopodobnie uniknąłem dzięki temu kłopotów. A wszystko zaczęło się w czerwcu... Zadzwoniła do mnie szefowa ze znajomej agencji z prośbą o wycenę dużej sesji do kalendarza. Wielkie maszyny, piękne kobiety i bardzo ograniczony czas na sesje. Dosyć długo trwało nim ustaliliśmy w jaki sposób można taką sesję zrobić, a co za tym idzie jak ją wycenić. Klient oczywiście zażądał oszczędności, musieliśmy więc parę rzeczy zmienić. Jako, że do wyznaczonego terminu sesji były jeszcze trzy miesiące, rozmowy i ustalenia były robione na spokojnie.   W końcu dostałem informację, że robimy zdjęcia, że właściwie wszystko agencja z klientem ustaliła. Jeszcze tylko takie tam drobiażdżki zostały do dogrania... Ale im bliżej było do zdjęć, tym robiło się bardziej nerwowo, bo klient jakoś miał coraz to nowe pomysły. W końcu okazało się, że właściwie to potrzebuje nie 12 zdjęć, a 24. Ale przecież skoro już robię zdjęcie z modelką, to mogę zrobić drugie trochę inne i też je im dać....

Chora Sesja

Kotek kicha i kicha. Nie było więc innego wyjścia, jak odwiedzić panią doktor. Łatwo powiedzieć, ale Sesja najpierw musi łaskawie przyjść do domu w godzinach, gdy klinika jest czynna, a ja akurat też w nim jestem. Nie tak łatwo było to zgrać, ale wczoraj w końcu się udało. Ojciec pilnował, by Sesja zniosła dobrze jazdę samochodem, pani doktor zbadała, dała antybiotyki i nakazała tygodniowy areszt domowy. Nie ma więc włóczenia się po ogródkach razem z kumplami, gonienia wróbli, denerwowania psów. Trzeba siedzieć w domu i koniec. A to nie jest takie proste. Zwłaszcza dla mnie. Sesja, która do tej pory miauknęła raz na jakiś czas, nagle rozgadała się na całego. Od cichutkiego "miau", przez żałosne "miiiau", po głośne "MIAAUU" i całą masą stanów pośrednich. Gdy nie dało efektu ani to, ani wskakiwanie na moje biurko i patrzenie mi w oczy, kot postanowił sam otworzyć sobie drzwi. Nie pomogło ciągnięcie łapką drzwi od spodu. Każdy kot umie tak sobie otworzyć ch

Ostrzeżenie

Skończyłem już moje nieustanne wędrówki po kopalniach, hutach i hałdach węgla. Teraz już została nam "tylko" postprodukcja. Przebijam się przez kilka tysięcy klatek jakie zrobiłem i trochę żałuję, że nie miałem czasu na zrobienie większej ilości zdjęć z kopalń. Zwłaszcza żałuję, że nie sfotografowałem  niezliczonej ilości tablic zachęcających do przestrzegania przepisów BHP.  Widziałem zarówno te najnowsze, jak i pamiętające czasy słusznie minione. Gdy byłem mały często zachodziłem do pracy mojego ojca, który tego typu reklamy i tablice robił. Z tego czasu pozostało mi chyba zainteresowanie takimi reklamami. Zresztą w dzisiejszych czasach gdy całą grafikę robi się komputerowo, ręcznie malowane tablice robią wrażenie :) Trzeba przyznać, że siła przekazu bywa tu rażąca :) 

Sprawdzam ubezpieczenie....niestety

Rok temu opisywałem jak ubezpieczyć aparat . Teraz nadszedł czas by sprawdzić czy rzeczywiście to działa. Tydzień temu robiłem sesję plenerową z dziećmi na terenie kopalni. Była piękna pogoda ale i tak musiałem doświetlić lampami moich pięciu małych modeli i fontannę przy której robiliśmy zdjęcia. W połowie sesji gdy wreszcie powoli udało mi się zapanować nad gromadką dzieci, nagle zerwał się mocny wiatr. Najpierw zwiało mój laptop, który był w osłonie przeciwsłonecznej Lastolite i leżał na walizce. Osłona zadziałała jak żagiel. Na szczęście walizka leżała na ziemi, więc upadek był wysokości  około 20 cm. W sumie więc, nic się nie stało. Przestraszyłem się wtedy i słusznie zresztą, że mogą się przewrócić moje lampy. Zamiast obciążać statywy, poprosiłem, by ludzie potrzymali je. W ten sposób już nic złego się nie stało do końca sesji. Gdy już skończyliśmy i zaczęliśmy pakować sprzęt, znowu mocno zawiało. Jedna z głowic generatora, która stała w miejscu, jak mi się zdawało, osłonięty

Samolot na własność

Wiele już razy robiłem zdjęcia na lotnisku w Pyrzowicach, ale wczoraj po raz pierwszy mogłem zajrzeć do nowego hangaru, gdzie przeprowadza się przeglądy i modernizacje samolotów. Miałem do wyłącznej dyspozycji Boeinga 737, wprawdzie tylko na parę godzin, ale i to sprawiło, że gdy weszliśmy do hangaru, to na początku biegałem naokoło samolotu i nie mogłem się zdecydować, gdzie zacząć robić zdjęcia :) Tak naprawdę to miałem do zrobienia tylko jedno zdjęcie do kalendarza, ale nie mogłem sobie odmówić, by przy okazji nie zrobić czegoś jeszcze. Wczoraj tym zdjęciem zakończyłem pracę przy dwóch kalendarzach, które robiłem równocześnie, może więc teraz będę miał trochę więcej czasu, by pisać tutaj... No chyba, że....  Ale zobaczymy, decyzje właśnie zapadają :) Octa 175cm wydaje się tutaj taka malutka...

Do Gdyni na lekko

Dawno nad morzem nie byłem. Dawno też nie jechałem tam pociągiem. A już zupełnie nie pamiętam kiedy ostatnio jechałem tam na zdjęcia. W ubiegły czwartek ledwo skończyłem całodzienną sesję na kopalni, która obfitowała w mrożące mi krew w żyłach chwile ( o tym napiszę następnym razem... ), wsiedliśmy w nocny pociąg do Gdyni. Rano po komfortowej podróży ( oczywiście nie było szans na kuszetki ), prosto z dworca zawieziono nas do portu na zdjęcia. Ponieważ wiedziałem, że będę musiał chodzić po dziwnych miejscach, zabrałem minimum sprzętu. Canona 5Dm2 bo jest znacznie lżejszy od mojej Jedynki i dwa obiektywy. Całość spakowałem w s sprawdzony w bojach plecak Cobra. Skoro w Tunezji nikt go nie chciał ukraść , to miałem nadzieję, że w nocnym pociągu też nie zwróci na siebie uwagę złodziei. A co tam fotografowałem? To proste. Węgiel :) Jak było możecie zobaczyć na zdjęciach, które zrobiła Marta. BHP górą nawet nad morzem. Dar Młodzieży przed obiektywem.