Przejdź do głównej zawartości

Spytaj Artura czyli jak oświetlać samochody - część 2

Wczoraj rozpocząłem temat fotografowania i oświetlania samochodów i omówiłem światło zastane. Dzisiaj skupmy się na świetle błyskowym. Wróćmy do przykładowego zdjęcia Ferrari. Dla mnie najważniejsza zasada w oświetlaniu, to jak już pisałem wczoraj, pokazanie samochodu takim jak widział go projektant czyli podkreśleniu linii i charakteru.
Spójrzcie na drugie zdjęcie, w masce odbija się połowa otoczenia tworząc kompletny chaos. To coś co często widać na nieudanych zdjęciach samochodów. Oczywiście, jeśli postawimy samochód na tle świateł miasta, a one nie będę się w nim odbijać, to też nie jest dobre, bo będzie to wyglądało na montaż.



Dlatego wcześniej wspomniałem o wyborze tła, gdyż ono będzie determinowało sposób oświetlenia.
Przy tym Ferrari wiedziałem, że będzie on stał  na neutralnym ciemnym tle, dlatego moglem się skupić wyłącznie na kształcie samochodu. Światło ustawiłem tak, że pada tu zawsze od góry (to też jest uwzględnione już przez projektanta, bo to w końcu naturalna sytuacja), od strony oglądającego. Nie chciałem światła z kontry ze względu na ciemną ścianę. Gdybym dał tam mocne światło, nie wyglądałoby to naturalnie. A tak mamy tylko delikatne bliki sugerujące, że powstały z odbicia od ciemnej ściany.

Wszystkie bliki, jakie widać na samochodzie podkreślają jego kształty. Wyjątkiem są jedynie dwa małe drobiazgi opisane na drugim zdjęciu. I to jest właśnie dla mnie ta najważniejsza rzecz. Gdy tylko się da, nie ma potrzeby rysowanie dodatkowych blików, które nie oddają prawdziwego kształtu samochodu. Czasem nie jest to możliwe i trzeba dać blik "sztuczny", bo inaczej nic nie będzie się działo na zdjęciu. Ale trzeb z tym uważać, ja widziałem masę zdjęć, gdzie bliki zamiast pomagać, jedynie zniekształcały samochód.

Do sfotografowania tego samochodu użyłem trzech lamp, ale mając jedną też dałoby się zrobić to tak samo. Główne światło to lampa Elinchrom 500Ws ze standardową czaszą, umieszczona na wysokim statywie. Z lampą skierowaną w dół, Michał obszedł prawie cały samochód, stając co kilkadziesiąt centymetrów, a ja zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć, kontrolując od razu na komputerze czy czasem nie warto przesunąć lampy kilka centymetrów w jedną lub drugą stronę. Na grill świeciła cały czas druga lampa ze stripem 90x35 cm, a w niektórych sytuacjach trzecia lampa świeciła na tło za samochodem. Im więcej lamp możemy postawić jednocześnie, tym mniej mamy potem montażu.

Użyłem ostrego światła do oświetlenia całego samochodu, jedynie wnętrze było świecone małym stripem 90x35 cm. Dlaczego tak? Na karoserii w takim kolorze, ostre światło najlepiej się zachowuje, natomiast na skórzanych siedzeniach, miękkie bliki wyglądają lepiej niż ostre. To oczywiście jest wszystko kwestia gustu, ale mnie podoba się właśnie tak.

Po zrobieniu wszystkich możliwych wariacji oświetlenia, pozostaje najgorsze, czyli poskładanie tego w jedną całość w Photoshopie. To bardzo pracochłonne zajęcie, wymagające podjęcia decyzji, z których klatek będziemy korzystać. Nie raz jest tak, że w trakcie montażu trzeba je zmienić, bo to co dobrze wyglądało w założeniu, nie wygląda dobrze po zrealizowaniu. Ten etap jest równie ważny jak sama sesja, bo tu tworzymy ostateczny kształt samochodu.


Jedna z klatek ze spaceru naokoło samochodu


Michał trzyma tu jarzeniówkę, która daje mały bliki na chrapach. ten blik i drugi w kształcie podkowy koło wlewu paliwa, to jedyne bliki, które nie podkreślają realnych kształtów. Nie moglem się oprzeć, tak podobały mi się te małe bliczki :)



To była alternatywna wersja tyłu, z której jednak nie skorzystałem. Blik na tylnym nadkolu koło lampy podobał mi się, ale na tle ciemnej ściany wyglądałoby to sztucznie.


Z tej klatki wzięty jest cały bok

Z tej tył

Koła wymagają osobnego oświetlenia. Z tej klatki jest wzięte przednie koło. 

Przyjrzyjcie się ostatniej klatce, jasna podłoga mocno odbija się w karoserii, dlatego na wszystkich poprzednich zdjęciach, miałem na ziemi położony czarny materiał, który symulował podłogę, jaka została zrobiona w postprodukcji i jednocześnie wzmacnia gradient na boku samochodu. Dopiero do fotografowania kół usunąłem materiał.

Na koniec jeszcze jedna istotna rzecz. Na efekt wpływa to co pokazujemy i to czego nie pokazujemy. Np. wycieraczki. Tu są celowo wygaszone, bo ich dokładne pokazanie nie poprawi wizerunku samochodu.
Więcej o tej sesji jest TU.


Przypominam jeszcze raz #Fotopiwie 2, to już niedługo 23 stycznia,  tam możemy rozwinąć ten temat jak będziecie chcieli :)

Komentarze

Damian pisze…
Witam,
z ilu ostatecznie klatek zostało zmontowane finalne zdjęcie?
Pozdrawiam
Artur Nyk pisze…
Dokładnie już nie pamiętam, ale gdzieś 7-10. Niektóre klatki to był jakiś bardzo mały szczegół.

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w