Przejdź do głównej zawartości

Kupiłem Canona 5Ds czyli torba pełna radości


Kto dzwoni do mnie w środku nocy?!!!! Otwieram jedno oko, na zegarku widzę 8:29, no dobra, może  to i nie środek nocy, ale śpię od niedawna, bo wczorajsza sesja zakończyła się późno w nocy. Patrzę, kto się do mnie dobija. Wojtek. A więc to dziś! Nim zdążyłem odebrać, telefon przestał dzwonić, a ja znowu usnąłem.

Zaraz po śniadaniu i drugiej kawie, czyli tak w okolicach 16:00, wszedłem do sklepu. W głowie mignęły mi wspomnienia, jak dwanaście lat temu, 50 m dalej, w nieistniejącej już firmie, odbierałem moją pierwszą cyfrę: Canona 10D. Wtedy też był upał i też przyjechałem czerwonym samochodem. Zawsze lubiłem ryzykować i kupować nowy sprzęt o nieznanych jeszcze możliwościach, bo byłem pewny, że to dobry ruch. Jako pierwszy z wszystkich moich znajomych-fotografów, kupiłem wtedy cyfrową lustrzankę, bo wierzyłem, że właśnie zaczęła się nowa era. Potem bez zastanowienia decydowałem się na przełomowe modele Canona: 5D i 1Ds mk3. Każdy z nich był w momencie swojej premiery, najlepszym sprzętem w swojej klasie, jaki można było kupić.

A dzisiaj znowu rzucam się głową do przodu w nieznane. Przeczytałem już masę opinii w stylu: a po co to?, a czy szkła dadzą radę?, a komputery nie wyrobią, a przecież tego i tak nie będzie widać w internecie…. itd. Moja intuicja, ale i zdrowy rozsądek podpowiadają mi, że będzie wręcz przeciwnie. Ten sprzęt ma sens i niedługo mnóstwo ludzi będzie go używać.


Chłopaki w Foto Plus mają duże poczucie humoru. Gdy mnie zobaczyli, usłyszałem, że bardzo im przykro, ale samochód wiozący sprzęt z Krakowa, miał mały wypadek i aparat się zniszczył w transporcie… Pośmialiśmy się, wyciągnęli aparat, otworzyli pudełko i pozwolili mi samemu doświadczyć przyjemności rozpakowania sprzętu. Nawet korciło mnie przez chwilę, czy nie nagrać małego "upacked". Za dużo byłoby z tym zachodu, a ja chciałem już mieć aparat w ręku. Wyjąłem, obejrzałem i teraz ja z kolei spytałem: a są w innym kolorze?
Aparat nie był bowiem czarny! Grafit o odcieniu szampańskim, to chyba dosyć bliskie określenie.
A jaki to aparat? Nikon? Na szczęście nie. Ta torba, to tylko kolejny przejaw dobrego poczucia humoru chłopaków z Foto Plus. Czytają podobno mój blog i dobrze wiedzą jaką miłością pałam do Nikona :)))


Kupiłem najnowszego Canona 5Ds :)))


Ok, pierwsze wrażenia? Znakomite :) Zrobiłem kilka zdjęć nim bateria, naładowana jeszcze prądem z japońskiej elektrowni atomowej, padła. Założyłem najstarsze konstrukcyjnie szkło jakie mam czyli 50/1,4 i jakoś szczegółów mnie zabiła. Co ważniejsze, widzę, że możliwości RAWa też są dużo większe niż z 1 Ds mk3, można go ciągnąć mocniej bez straty jakości. Autofokus, wizjer, ergonomia, wszystko bez zastrzeżeń, ale też jeszcze niewiele mogę powiedzieć po bardzo krótkim kontakcie ze sprzętem.
Mam w planach ma najbliższe dni trzy zupełnie różne sesje: samochód, plener i sesja beauty. Będą to więc znakomite okazje do przetestowania Canona. Postaram się też zrobić porównanie z innymi modelami Canona i z Nikonem D800.

Obsługa jest dla mnie bezproblemowa, jakbym pracował na nim od lat. Prawie wszystkie przyciski są  w tych samych miejscach co w mojej 1 Ds mk3. Gorzej jest z ilością możliwych ustawień w menu. Tu bez dokładnej lektury instrukcji obsługi wielu rzeczy jeszcze nie rozumiem.


W sklepie przymierzyłem też od razu dwa gripy. Oryginalny Canona i dużo tańszy zamiennik. Przyzwyczajony do super wygodnego uchwytu z 1 Ds mk3 pewnie skuszę się na gripa, bo wtedy trzyma się aparat znacznie lepiej. Ale o tym wiedzą wszyscy właściciele 5 D mk3, którzy go używają. 5 Ds jest prawie identyczny z zewnątrz i dzięki temu wszystkie akcesoria z mk3 pasują. Już zamiennik gripa sprawia, że aparat trzyma się super wygodnie, ale materiały z jakich jest wykonany, średnio mi się spodobały. Oryginalny ma znakomite gumy i komfort jest jeszcze wyższy, ale musimy za to sporo zapłacić. Jak zawsze wszystko zależy od naszego portfela i tego jak dużo czasu spędzamy z aparatem w dłoni.


Komputer? Jest dobrze, ale nie różowo. Aperture bez problemu w czasie rzeczywistym pokazuje zmiany, za to gdy oglądam powiększenie na 100%, zdjęcie ładuje się znacznie dłużej niż z 1 Ds mk3. Wysłałem RAWy kumplowi, który używa Lightrooma i ma takie same spostrzeżenia.
Na więcej testów musicie poczekać.

Albo możecie wpaść na #fotopiwo dzisiaj o 19:15 to 2b3 na Gliwickiej 9a to opowiem wszystko osobiście.
Do zobaczenia :)

Komentarze

Tomasz pisze…
To byłby aparat idealny gdyby miał matrycę Sony :)
Artur Nyk pisze…
Myślę, że jest wystarczająco dobry z matrycą jaką ma :) Jestem po pierwszych testach i powiem, że jest dobrze :) Na razie porównywałem z Nikonem D800 i teraz opracowuje te materiał. Niedługo to opiszę.

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo