Przejdź do głównej zawartości

Top Gear nie wraca na antenę, a ja tak :)

Gdzie byłem gdy mnie nie było? Tam gdzie zawsze. Pracowałem, trochę chorowałem, trochę leniuchowałem i dużo zastanawiałem się w jaką stronę chce dalej pójść z moim blogiem.

Dawno temu miałem zasadę: jeden post dziennie, zasadę, którą wymyślił dla mnie Tomek, za co nadal jestem mu wdzięczny, bo tylko dzięki temu ten blog powstał i się rozwijał. Pisałem w ten sposób przez dwa lata, potem zacząłem się opuszczać w codziennym pisaniu i nie było to dla mnie komfortowe. Czułem, że nie wypełniam swoich postanowień. Od grudnia ubiegłego roku znowu pisałem codziennie przez dwa miesiące. A potem ogarnęły mnie wątpliwości. Musiałem zrobić przerwę i odpowiedzieć sobie na kilka pytań.

Brakowało mi tego widoku :)

1. Po co piszę ten blog?

To najważniejsze pytanie. Gdy ten blog powstał, miał za zadanie wzmocnienie pozycjonowania mojego nazwiska i mojej strony. To zadanie częściowo zostało zrealizowane. Częściowo, bo moje nazwisko teraz łatwo znaleźć w sieci, ale sam blog jest znacznie lepiej widoczny w Google niż moja strona :)
Z czasem coraz większe znaczenie miało dla mnie nawiązanie kontaktu z Wami, moimi czytelnikami.  Tylko ten kto udostępnia w sieci jakieś treści, wie jak to uczucie, gdy czytelnicy piszą pozytywne komentarze, dziękują za dobry wpis i porady. Dostałem od Was cała masę maili i  telefonów z pytaniami, albo podziękowaniami za pomoc w wyborze sprzętu czy rozwiązaniu jakiegoś problemu z oświetleniem czy obróbką. To fenomenalnie doświadczenie, w takich chwilach wiem, że to co piszę ma sens i jest komuś potrzebne, a to daje mi energię do dalszego działania.

Dlatego sama przyjemność pisania, kontakty z czytelnikami jest dla mnie bardzo ważna. Dzięki temu blogowi poznałem wielu bardzo fajnych ludzi i zwiedziłem ciekawe miejsca. Chcę dalej tworzyć wartościowe posty, z których będziecie mogli czerpać wiedzę. Zależy mi też, by były to posty, które szybko się nie zdezaktualizują.

Dzięki blogowi mogę pokazywać swoje nowe zdjęcia i zawsze lubię ten dreszczyk emocji, gdy czekam na Wasze reakcje. Mogę też pisać tu o warsztatach Fotografia Pro, które prowadzę. Nigdy bym kiedyś nie przypuszczał jak bardzo polubię uczenie innych, a już na pewno zdziwiłaby się moja profesorka pedagogiki, której tłumaczyłem: Pani profesor, ja jestem fotografem, pedagogika nie będzie mi potrzebna, bo ja nie będę uczył...
Tych powodów pisania jest też sporo innych, po prostu polubiłem to. I ciągle liczę, że Canon zaprosi mnie do współpracy :)

Stworzyłem prostą ankietę, by dowiedzieć się co najbardziej lubicie czytać, można wybrać więcej niż jedną odpowiedź. Bardzo zależy mi, by poznać Waszą opinię na ten temat, więc wypełnijcie ją proszę.


2. Czy jest sens pisać codziennie?

Wcześniej byłem o tym przekonany, mimo, że jest to naprawdę bardzo trudne. Gdy jednak głęboko się nad tym zastanowiłem, doszedłem do wniosku, że nikomu to nie służy. Czasem naprawdę nie wiedziałem o czym pisać i tylko konieczność popełnienia kolejnego wpisu, powodowała, że coś pisałem. Raz wychodziło to lepiej raz gorzej. Ostatecznie przekonałem się słuchając jednego z podcastów Mała Wielka Firma (genialny podcast o marketingu i nie tylko, uwielbiam słuchać i szczerze polecam), gdzie Paweł Tkaczyk i Marek Jankowski opowiadali o prowadzeniu bloga. Przekonywali, że wielu już próbowało i nikomu się nie udało pisać codziennie i do tego ciekawie. Słuchając ich wtedy, nie chciałem się z tym zgodzić, teraz przyznaję im jednak rację. Zdecydowałem, że znacznie lepiej będzie gdy będę pisał rzadziej, ale za to teksty dobrze przygotowane i wartościowe. Nie oznacza to, że znikną z mojego bloga wpisy krótkie i żartobliwe, wiem, że wiele osób je lubi, ja też :)
Gdy zdejmuję teraz z siebie presję codziennego pisania, od razu lepiej się z tym czuję :)

3. Czy mam na to czas?

Stworzenie jednego wpisu to zwykle godzina, dwie lub trzy. Zwłaszcza gdy tak jak w tej chwili, na kolana wpakowuje mi się mój kot i mogę pisać tylko jedną ręką. Druga zarezerwowana jest do głaskania kota. Są szybkie teksty, które powstają w 15 minut, ale napisanie dłuższego tekstu typu Studio domowe, potrafi mi zająć cały dzień. Staram się zawsze wszystko sprawdzić i doczytać, by być pewnym, że nie piszę bzdur. Tym bardziej więc widzę, że nie stać mnie na poświęcaniu tak dużej ilości czasu na blogowanie, bo trzeba jeszcze kiedyś pracować. A ponieważ moja praca polega przecież na fotografowaniu, o którym potem mam pisać, to paradoksalnie, im więcej piszę, tym mniej mam czasu na fotografowanie, o którym mam pisać :)

4. I tu dochodzimy do pieniędzy…

Od początku założyłem sobie, że nie chcę żadnych reklam, boksów czy co gorsza wyskakujących okienek. Nie wyobrażam sobie, by obok mojego testu pojawiła się np. reklama butów czy portali randkowych. Miałem kilka takich propozycji, ale nie skorzystałem. Nie zamierzam też pisać tekstów sponsorowanych, gdzie klient narzuca mi do jakich powinienem dojść wniosków. Raz dostałem od dużego portalu sprzęt do przetestowania, a ponieważ moje wnioski nie pokrywały się z oczekiwaniami klienta, tekst został przeredagowany i nasza współpraca szybko się zakończyła. Teraz wiem, że w ogóle nie powinien się na to zgodzić, bo znacznie ważniejsza jest dla mnie moja wiarygodność.

Teraz gdy testuję jakiś sprzęt, nazywam to testem nieobiektywnym, co uważam powinno być obowiązującą praktyką, gdyż zawsze testujący ma swoje własne upodobania i przyzwyczajenia, których trudno się pozbyć i nie brać ich pod uwagę. Nadal więc wszystkie testy jakie będę robił, będą opisywały jak ja widzę ten sprzęt i co mnie się podoba lub nie. Tego możecie być pewni.

Bardzo chętnie natomiast nawiążę współpracę z wszystkimi producentami lub dystrybutorami sprzętu fotograficznego, którzy zgodzą się na takie warunki. Nawet jeśli będzie to… Nikon :) Z bólem, ale bym go przetestował, nieobiektywnie oczywiście :) Żartuję tu sobie, wszyscy chyba wiedzą, że pracuję od lat na Canonie, a do Nikona podchodzę jak do jeża, a jednak sam jestem ciekawy jak wyszłoby takie porównanie.

Skoro nie nastawiam się na zarabianie na blogu, miło by było, bym zarabiał pośrednio dzięki niemu. A więc wracam tu do pierwotnego założenia, by blog upowszechniał moją fotografię i pomagał mi w pracy, a jeszcze lepiej przyciągał nowych klientów. Do tego potrzebuję dużego zasięgu mojego blogu.
Mam więc do Was prośbę i będę ją wzorem Michała Szafrańskiego, powtarzał za każdym razem: Jeżeli czujesz, że któryś mój wpis dostarczył Ci wartościowych informacji i był pomocny, to podziel się nim ze swoimi znajomymi i podaj im namiary na mojego bloga. Dzięki temu będę miał większą motywację do pisania.

Do zobaczenia na #fotopiwie, niedługo :)

Komentarze

Unknown pisze…
Sporo ludzi pewnie czyta ale z trudem przychodzi, kliknięcie like albo skomentowanie. Ludzie już tacy są :)
wersjatestowa pisze…
Cześć! jestem nowym czytelnikiem tego bloga. Jak na razie bardzo mi się podoba :) Pewnie nie uda mi się nadrobić wszystkich wpisów, ale część na pewno. Pozdrawiam!
Artur Nyk pisze…
@Kamil

Czasem ludzie po prostu się boją coś napisać, bo nie chcą wyjść na dyletantów :)

@wersjatestowa

witam :) 740 postów przed Tobą :)
Z tymi komentarzami to jest ciężko. Po cichu się ciesze jako amator (mały zasięg), bo nie tylko ja mam ten problem jak widzę. Ja prowadziłem bloga podróżniczego to komentarze pojawiały się stosunkowo rzadko, często nawet przychodziły jakieś maile, często z ciekawymi pytaniami. No, ale zawsze mailem. Tak bym nie mógł odpowiedzieć szerszej publiczności. Teraz prowadzę tylko galerię zdjęć (prywatną) i bloga street photo. Zasięg słaby, a komentarzy to już wogle można na jednej ręce naliczyć ;)

Jestem z tym blogiem od bardzo dawna, nie pamiętam jak długo. Ciekawe jest, że nawet nie próbuję fotografować w tym kierunku. Fajnie się jednak dowiedzieć czegoś o dobrze wykonanych realizacjach, a potem widzieć je z okna autobusu ;)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo