Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

Dyletanci piszą zapytania ofertowe czyli komórka wystarczy

Kolejne zapytanie ofertowe na wykonanie fotografii, które podesłał mi Tomek, znowu wywołało u mnie śmiech i jednocześnie załamałem się. No bo ile jeszcze pojawi się zapytań i przetargów pisanych przez dyletantów? Ale po kolei... Tym razem macie szansę sprzedać zdjęcia z okolic doliny Noteci w gminie Sadki. Zapytanie jest aktualne, a swoje oferty możecie składać do 10.05.2012 . Do tej pory opisywałem przetargi i zapytania, w których nie było sensu startować, ale tym razem może jest jakaś szansa.... Przynajmniej nie ma zapisu, że wygrywa najniższa cena. Dokładną specyfikację i SIWZ i  znajdziecie TU. Do zrobienia jest 120 "profesjonalnych zdjęć fotograficznych / fotografii". Tu zadam moje pierwsze pytanie, czym różnią się zdjęcia fotograficzne od fotografii? Może lepiej jednak nie zadawać takiego pytania, bo odpowiedzi przecież nie ma. A to dopiero pierwszy taki kwiatek :) Teraz przechodzimy do wymogów, jakie opisała Gmina. Zdjęcia mają być wysokiej rozdzielczości, 300

Będę polecał waszą firmę czyli negocjacje po polsku

Zobaczyłem dzisiaj na Facebooku wpis Kasi, mojej znajomej, komentującej zwyczajowe problemy z brakiem płatności. To sytuacja, która wcześniej czy później dopada każdego, kto prowadzi własną działalność. Kasia załączyła też film. Gdy go zobaczyłem, mój komentarz mógł być tylko jeden: Genialne !!! Wszystkie wykorzystane w filmie zagrania słyszałem osobiście od moich (byłych lub niedoszłych) klientów. Fot. Sensimedia.pl Ci z Was, którzy jeszcze mieli to szczęście i nie spotkali się z czymś takim, powinni uważnie obejrzeć film  i zapamiętać :) Prawda, że prawdziwe? Moje ulubione hasło z rozmów z klientami: teraz da mi pan zniżkę, a potem będę dużo zamawiał. Wtedy mam zawsze ochotę odpowiedzieć: Nie ze mną te numery Bruner.....

Katowice światową galerią murali?

Street Art Festiwal rozpoczął się  na dobre, a ja postanowiłem przyjrzeć się, co już możemy zobaczyć na katowickich murach, a także sprawdzić, co dzieje się z już istniejącymi pracami z pierwszej edycji festiwalu. Przyznam szczerze, że rok temu niezbyt zainteresowałem się tą imprezą w trakcie jej trwania. Nie jestem też znawcą i wielkim zwolennikiem graffiti. Ale nie mogę przejść obojętnie obok inteligentnej i zmuszającej do myślenia sztuki , pojawiającej się czasem w najbardziej zaskakujących miejscach. Bo, że jest to sztuka, nie mam wątpliwości. A stali czytelnicy mojego bloga znają moje nastawienie do nowoczesnej sztuki.... Zawsze przyglądam się muralom i graffiti, no i mam kilka ulubionych. Polubiłem np. zrewitalizowane podwórka na Mariackiej Tylnej, czyli w samym centrum przestrzeni festiwalowej. Do moich ulubieńców należą krwiożercze rośliny, które czyhają na niewinne ptaszki :)

Dziergana kopara czyli jaja w Katowicach

Katowice jakie są, każdy widzi. Przynajmniej ten kto tu mieszka i chce coś zobaczyć. A czy będzie to coś pozytywnego, czy negatywnego to już inna sprawa... Pamiętam, jak kiedyś, tak z dziesięć lat temu, wracałem z Krakowa pociągiem. W przedziale oprócz mnie siedziały dwie dziewczyny. Gdy wjechaliśmy już do centrum Katowic i przez okno można było zobaczyć tylne elewacje niezbyt czystych familoków, niezbyt piękne podwórka i niezbyt piękne hasioki  (dla Goroli przetłumaczę to ostatnie: hasioki to śmietniki :)), obie dziewczyny aż zaniemówiły.... wpatrywały się w powoli przesuwające się widoki i wreszcie jedna z nich powiedziała: zobacz, co to za miejsce.... jak to wygląda okropnie.... kto tu może mieszkać???? W tym momencie zobaczyły, że będę tu wysiadał i bardzo szybko udały, że ich nie ma :) Czas jednak mija i Katowice się zmieniają. Wprawdzie w 2000 roku, gdy ogłoszono pierwszy konkurs na przebudowę rynku i nasz Kochany-Wieczny-Prezydent obiecywał, że już w 2004/2005 roku będziemy

Jestem bezlitosny

Nadszedł właśnie doroczny termin poświątecznych porządków na dysku. Po ostatnim intensywnym  fotografowaniu, moje biblioteki są przepełnione i potrzebują zdecydowanego przetrzebienia. Przeglądam więc zdjęcia i wyrzucam do kosza wszystko co niepotrzebne, albo też to, co od dawna szkoda było mi wyrzucić bo "może się przydać". Skoro przez ostatnie lata zdjęcia się nie przydały to już się nie przydadzą.... Skasowałem już około 3000 zdjęć, jeszcze kilka tysięcy pewnie pójdzie pod nóż. A przy okazji takiego przeglądu zdjęć zawsze coś fajnego wpadnie w oko. Trochę takich śmiesznych zdjęć z backstage'u znalazłem i Wam pokażę... Instruuję modela jak ma pozować I takie coś ma mnie utrzymać?

Kombatanckie wspomnienia czyli Hitachi nie do pokonania

Pewnie tylko część z Was pamięta początki rynku reklamowego w Polsce. Było to już ponad 20 lat temu i spokojnie można powiedzieć, że kiedyś reklama była inna ... Dzisiaj tamte reklamówki już śmieszą do łez, ale wtedy oglądało się to z zainteresowaniem.  Do dzisiaj zapadły mi w pamięć niektóre hasła z tamtych czasów, np. całkiem absurdalne : "Wózki widłowe zawsze na czasie", choć już nie pamiętam nazwy producenta. Piszę o tym, bo znalazłem znakomity film opowiadający o tamtych czasach. Trochę kombatanckie są to wspomnienia, ale usłyszeć od samego twórcy jak beznadziejne robił kiedyś rzeczy - bezcenne :) Jeżeli nie pamiętacie tamtych czasów to tym bardziej będziecie pękać ze śmiechu widząc szacownego Piotra Fronczewskiego w roli eksperta od magnetowidów Hitachi :)

W ciemnym lesie

W tym właśnie ciemnym lesie, po sesji roweru Merida, zostawiłem ostatnio mój komputer . Jak wiecie, wszystko na szczęście skończyło się dobrze i nie straciłem materiału z sesji. Aby osiągnąć trochę bajkowy, trochę magiczny klimat, przywieźliśmy ze sobą własną mgłę. Pogoda była absolutnie bezwietrzna jak się nam wydawało i martwiłem się jak mgła będzie się układała nam na planie. Szybko okazało się, że tylko wydawało się nam, że nie ma żadnego wiatru. W rzeczywistości dym bardzo szybko uciekał z planu i cały czas trzeba było biegać  z maszyną do dymu by w "mgła" była tam gdzie chciałem. Jeszcze był jeden problem z nią związany. "Poruszenie" drzew nie stanowi problemu, ale bałem się jak wyjdzie poruszenie mgły. Nie ma żadnych krawędzi, sama w sobie jest już rozmyta i nie ostra. Co więc wyjdzie gdy ją poruszymy w Photoshopie? Czy efekt nie będzie nie naturalny? Żeby zobaczyć jak wygląda takie poruszenie zrobione w sposób naturalny, zrobiłem prostą próbę, panoramuj

O jeden klik za daleko czyli przedświąteczne rozważania fotografa

Ostatnio ciągle coś muszę obrabiać, czyścić, poprawiać, a często są to czynności prawie mechaniczne i nie wymagające dużego skupienia. Właściwie to nawet lubię takie klikanie, nie muszę wtedy myśleć o dziesiątkach aspektów sesji, brać odpowiedzialności za finalny efekt ani pilnować całej produkcji. Wszystko jest proste i łatwe. Ctrl C - Ctrl V i plamka znika. Prawdziwy relaks po całodniowych sesjach :) Mogę wtedy oddać się teoretycznym rozważaniom i rozmyślaniom np. o obróbce. Czy zastanawialiście się ostatnio nad sensem obróbki zdjęć? Dla mnie i wielu, wielu innych osób konieczność obrabiania fotografii jest oczywistą oczywistością. W zasadzie każdą fotografię robię teraz dwuetapowo. Pierwszy etap to rzecz jasna zrobienia zdjęcia, które często jest dopiero półproduktem. Drugi etap, to obróbka nadająca zdjęciu wcześniej wymyślony, ostateczny kształt. Dla mnie to naturalny sposób pracy. Jednak sporo fotografów nawet nie pomyśli by w ten sposób pracować i ingerować w zdjęcie. W końcu

Fotoziutek czyli jak miło stracić dwie godziny

Tak właściwie to planowałem dzisiaj napisać post z serii "Spytaj Artura", ale nieopatrznie sprawdziłem wiadomość od Gosi. No i zaczęło się.... Gosia podesłała mi link do serwisu z serii "mamy dużo śmiesznych rzeczy, które cię wciągną i dzięki temu zarobimy na reklamach". Normalnie gdy trafię na coś takiego to zwykle nudzę się po obejrzeniu kilku stron. Ale tym razem było trochę inaczej, gdyż ten serwis skupił się na publikacji najbardziej beznadziejnych zdjęć :) Po obejrzeniu ich, każdy kto wie gdzie w jego aparacie jest obiektyw, poczuje się podbudowany w swym przekonaniu o własnych umiejętnościach fotograficznych.... Dawno nie widziałem takiej masy zdjęć o najgorszym możliwym do osiągnięcia poziomie. W zasadzie to wydawało mi się do dzisiejszego wieczora, że taki poziom jest już nieosiągalny w dzisiejszych czasach. A jednak prawdziwy Fotoziutek nadal pracuje i znajduje chętnych na swoje "dzieła" :) Oczywiście nie do pobicia są produkcje rosyjski

Jubileuszowa jazda w deszczu czyli od 0 do 500

Nie pamiętam kiedy ostatnio spędziłem tyle czasu z rowerami co ostatnio. I na dodatek nie przejechałem na nich ani jednego metra :) Po ogniu tym razem przyszedł czas na wodę czyli kolejną odsłonę roweru Meridy - Ninety Nine. Reklama ukazała się właśnie w magazynach Forbes i Newsweek. Chyba nikt nie posądza tych gazet by zajmowały się szczegółowo rowerami. A jednak właśnie te dwa tytuły zostały wybrane przez Meridę na nową kampanię reklamową. Długo rozmawialiśmy z Jackiem Parchańskim ze Zwykłej Agencji oraz samym klientem jak pokazać rowery by zainteresować nimi czytelników. Gdyby chodziło o reklamę w typowym magazynie rowerowym, sprawa byłaby prostsza. Tam każdy czytelnik jest zainteresowany i zorientowany w temacie. A my musieliśmy pokazać rower tak by zaintrygować czytelnika i zatrzymać na chwilę jego uwagę. Wpadłem więc na pomysł by sfotografować rowery w sposób nierealny. W ruchu, ale bez człowieka na nim jadącego. Nie wiem czy już ktoś zrobił coś takiego, przejrzałem dużo materi