Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2011

Forum Magazyn

Kontynuuję publikację moich zdjęć z ostatniej sesji dla Forum. Oto kilka przykładowych stron magazynu. Uważam, że zdjęcia robione pod konkretny layout pokazywane powinny być w ten sposób. Wyglądają wtedy zwykle znacznie lepiej, niż gdybym pokazał je osobno, jako równorzędne zdjęcia. Wszystkie główne zdjęcia były świecone białym beauty dishem 70 cm Elinchrom  (z lewej strony) + wafer 100x140 Bowensa jako kontra. Proste i bardzo uniwersalne światło, a przy tym świetnie nadające się do takich zastosowań. Nie mam jeszcze pełnego pdfa z magazynem, ale jak tylko go dostanę, to będę się dalej chwalił :) Jest tam jeszcze parę zdjęć, z których jestem zadowolony, np. bielizny...

Paryż w Gliwicach

Wreszcie mogę opublikować zdjęcia z ostatniej sesji do magazynu Forum. A ponieważ jest ich ponad 150, będę Was systematycznie nimi zasypywał :) To bardzo fajne uczucie, gdy cała kilkudziesięciostronicowa gazeta jest wypełniona moimi zdjęciami. Jedynie okładki są autorstwa Marcina Tyszki, ale to raczej dobre sąsiedztwo :) Dzisiaj na początek moje ulubione zdjęcia z tej sesji, czyli fotografie plenerowe przygotowane zresztą w Silver Efex Pro2, o czym ostatnio pisałem. Pozowali oczywiście Ola Kuligowska i Jacek Jelonek. Nie lubię pisać o tym, co chciałem uzyskać, opisywać, co jest na zdjęciach, dopisywać teorię. Zdjęcia jakie są widać i koniec. Albo się podobają albo nie. Dzisiaj pokażę je bez żadnego opisu, a potem zobaczycie je jeszcze w kontekście klimatu gazety. Ja najbardziej zadowolony jestem z pierwszego zdjęcia skaczącej Oli. Jak to robiłem, można było zobaczyć na zdjęciach z backstage'u.  Światło w większości jest zastane, słońce było prawie dokładnie za plecami Oli. Zd

Jak sprzedać aparat

Przypomniała mi się dzisiaj historia sprzedaży mojego aparatu. Działo się to trzy aparaty temu, czyli chyba w 2005 roku. Ponieważ przesiadłem się na Canona 5D, miałem do sprzedania 20D. Aparat był w dobrym stanie po ponad dwóch latach pracy i przebiegu, który szacowałem na około 70.000 zdjęć. Wystawiłem go na aukcji za 1 zł bez ceny minimalnej i dokładnie opisałem stan i historię użytkowania, a nawet podałem telefon, gdyby ktoś chciał zadać dodatkowe pytanie. No i zaczęło się... Najpierw zrobił się na aukcji duży ruch i szybko cena osiągnęła około 500 zł. Wtedy zaczęły się smsy. A ile jest bad pikseli? A za 600 zł sprzeda pan na już? A ile razy był czyszczony? A dlaczego tak drogo? A ja go kupię, ale za 400 zł. A niech pan zadzwoni do mnie to zadam parę pytań. A ile jest bad pikseli? A jaki jest przebieg? A ile jest bad pikseli? A był już naprawiany? Jak to nie ma bad pikseli? Muszą jakieś być! A ja to bym go kupił, bo od profesjonalisty to na pewno dobry. A na pewno jest zepsuty, b

Obrobiępotem czyli jak zapchać dyski

Mam znajomego, który zaraz po sesji kasuje wszystkie zdjęcia, z których nie jest zadowolony. Zawsze uważałem takie zachowanie za ekstremalne. Przecież to, co w tej chwili mnie nie satysfakcjonuje, za jakiś czas może się spodobać. Wiele razy miałem już sytuacje, gdy zaglądając do sesji po długim czasie odkrywałem jedno czy dwa zdjęcia wcześniej uznane za prawie odpady, a teraz nagle zaczynały mi się podobać. Można powiedzieć, że były to foty wyprzedające swoją epokę :))) A na poważnie, to bardzo często zaraz po sesji podchodzimy do wyników naszej pracy bardzo subiektywnie. Dlatego staram się nigdy nie wybierać zdjęć od razu po ich zrobieniu, gdy w głowie mam jeszcze świeże wspomnienia z tego, jak wyglądała sesja, przemieszane z wcześniejszymi wyobrażeniami, jak powinna wyglądać. Nie kasuję też zdjęć nieudanych, bo często przydają się jakieś małe ich fragmenty do montażu głównego zdjęcia. W końcu nadchodzi jednak moment, gdy foty są obrobione i nic już nie uzasadnia trzymania na dysku

Panny z mokrą głową

Robiłem dzisiaj sesję do portfolio. Miała być w plenerze i w ciuchach oczywiście. A tak wyszło, że zrobiłem ją w studio i bez ciuchów. Czasem trzeba się szybko przystosować do zmieniających się warunków. Tymi warunkami były dzisiaj cztery kobiety, które uznały, że tak będzie lepiej. Sam przeciwko tylu kobietom nie miałem szans, tym bardziej, że niestety musiałem przyznać, iż mają rację... Skoro pracujemy w studio, to przynajmniej miałem nadzieję wypróbować moją nową oktę. Z tego też nic nie wyszło, wygrał rozsądek i zwykła czasza do parasolki bez parasolki plus biała ściana. Poddałem się więc, nic, co zaplanowałem nie wychodziło dzisiaj. Nawet pizzy, którą starannie wybrałem, nie udało mi się zjeść. Po prostu przynieśli nam inną... Udało mi się za to zrobić parę fajnych zdjęć, a to jest najlepsza rekompensata. Fotografowałem dzisiaj dwie śliczne bliźniaczki, Sonię i Klaudię Żogałę. Już dawno umawiałem się z dziewczynami, ale do tej pory ciągle nie udawało nam się znaleźć wolnego te

Silver Efex Pro2 czyli wracam do czarno-białych

Kto pamięta klimat piątkowych wieczorów w łazience w towarzystwie kuwet i przy czerwonym świetle, wie o co chodzi. Chociaż dzisiaj wydaje mi się, że brakuje mi tego klimatu, wiem, że tylko wydaje mi się :) Dobrze jeszcze pamiętam, że wcale nie wyglądało to tak romantycznie, jak teraz wielu ludziom się wydaje. Pamiętam dobrze rozczarowanie, gdy odbitka zobaczyła już światło dzienne... To, co w ciemni wydawało się ideałem, w rzeczywistości było zwykle za jasne lub za ciemne, za mało kontrastowe lub za bardzo, a zawsze osypane pyłkami zupełnie wcześniej niewidocznymi. Nie mam więc wielkiego sentymentu do prawdziwej ciemni i tym bardziej podziwiam tych, którzy potrafią zrobić idealną odbitkę. Za to czarno-białe zdjęcia ciągle mi się podobają niezmiernie. Przyznam się, że już dawno nie miałem do czynienia z prawdziwą czarno-białą fotografią. Wprawdzie zdarzało mi się czasem coś takiego zrobić, ale zawsze brakowało mi magii, jaką daje prawdziwe ziarno i  niedoskonałość (a może właśnie do

Reset mózgu czyli przemyślenia o fotografii

Z wykształcenia jestem nawet elektronikiem ale mimo to w bardzo głupi sposób potrafiłem zepsuć swój amplituner. W efekcie musiał on powędrować do innego elektronika, który przez dłuuuugi czas naprawiał go. Nic w tym dziwnego zresztą, skoro jeden scalak płynął do nas ze Stanów statkiem, odwiedzając po drodze pół świata. W końcu wczoraj mogłem znowu posłuchać dźwięku przez duże DŹ :) Mam absolutnego fioła na punkcie dźwięku i mogę godzinami słuchać ulubionych płyt, delektując się brzmieniem instrumentów na równi z samą muzyką. Przez czas, gdy mój Arcam był w naprawie, musiałem się zadowolić małą wieżyczką Panasonica. Jak na takie maleństwo to dobry sprzęt, ale z niecierpliwością czekałem na powrót Arcama. Przez pół godziny podłączałem wszystkie kabelki (używam czterech końcówek mocy do bi-ampingu, a cała reszta amplitunera jest nieużywana, kino domowe dawno mi się znudziło) (o fotografii będzie za chwilę...) i wreszcie usłyszałem pierwsze dźwięki. No!!!! wreszcie!!! Co za dźwięk!!

Gwiezdne Wojny kotów

Nie mogłem się opanować i musiałem to tu wrzucić :) Rozbawił mnie ten film do łez :) Dobrej zabawy!

Pies za kierownicą

Poniedziałki mają coś w sobie, można natrafić na fajne obrazki na ulicy. Jadąc przez miasto, zobaczyłem młodego faceta, który obchodził białego vana, kopiąc w każde koło i obserwował uważnie efekt. Gdy mijałem go, zobaczyłem, że za kierownicą siedzi mały york. Ledwie było go widać, ale musiał dzielnie stać na tylnych nogach, by chociaż głowa wystawała ponad krawędź okna. Żałowałem, że nie udało mi się sfotografować tej sytuacji. Jednak po godzinie, gdy zaparkowałem gdzieś, to w samochodzie obok ujrzałem to: Nie wiadomo tylko czy ten pies jest jedynie kierowcą, czy też przeprowadza jeszcze jakieś zabiegi ? :)

Aparat który chcę

Od jakichś kilku lat kupuję sobie aparat, który mógłbym nosić cały czas przy sobie. Moje wymagania są bardzo precyzyjne. Aparat ma być bardzo mały i płaski, musi robić RAWy, a zdjęcia z niego muszą być dobrej jakości. Jeżeli pojadę z nim na wakacje na drugi koniec świata to nie chcę potem żałować, że nie zabrałem lustrzanki, bo na zdjęciach mało co widać :) Odpadają więc wszystkie niby małe aparaty typu Canon G12 czy Olympus PEN, te ciągle są dla mnie za duże. Jednym z pierwszych aparatów, który mnie zainteresował, była Sigma DP1. Czytałem o nim jeszcze przed wypuszczeniem go na rynek i według producenta był idealnym rozwiązaniem dla profesjonalistów. Rewolucyjna  trójwarstwowa matryca Foveon X3 o rozmiarze APS-C i 14 Mpx, stałoogniskowy obiektyw 28mm i oczywiście pliki RAW. Już nawet nie przeszkadzał mi wygląd aparatu, sprawiający wrażenie, jakby zaprojektowano go w warsztatach szkolnych. W tym ogólnym zachwycie tylko jedna rzecz umknęła mojej uwadze na początku. 14 Mpx to on miał,

Koniec Świata

Kontynuując z Idolem naszą tradycję wieczorów bułgarskich , postanowiliśmy sprawdzić zasobność katowickich knajp w czeskie piwo. Przy okazji przeprowadziliśmy też wyczerpującą dyskusję, czy po wakacjach w Czechach nie powinniśmy zmienić roboczej nazwy naszych spotkań, ale cóż, tradycja zobowiązuje :) Zresztą, czeski wieczór raczej kojarzy nam się z pustymi ulicami, a nie imprezką. Czesi chyba bardzo szybko idą spać :) Wbrew naszym obawom czeskie piwo można znaleźć, jak dobrze poszukać. Duży wybór jest (niestety butelkowego, ale zawsze lepiej to niż nic) w Atmo i Kato. Ku mojemu zdziwieniu znalazłem nawet Krusowice, które było dla mnie jednym z lepszych w Czechach. Nasza katowicka Stodolni :) Następne zdziwienie przeżyłem, gdy dotarliśmy na Mariacką. Z daleka już słyszałem, że ktoś tam gra, co nie wywołało mojego entuzjazmu, parę razy widziałem tam już jakieś dziwne kapele. Tym razem jednak grał Koniec Świata, jedna z moich ulubionych kapel. Cała Mariacka pulsowała życiem tego

Jak ubezpieczyć aparat

Każdy zna pewnie to uczucie stresu, gdy idzie w niezbyt bezpieczne miejsce z z torbą wypchaną drogim sprzętem albo musi zostawić ją w samochodzie na jakiś czas. Wczoraj znajomy napisał do mnie w tej sprawie i przypomniałem sobie, że jeszcze nie piałem o tak ważnej sprawie, jak ubezpieczenie sprzętu. W zasadzie zawsze miałem ubezpieczenie na sprzęt, ale obejmowało ono tylko włamanie się do studia i kradzież albo wandalizm. Zawsze jest to jakieś zabezpieczenie, ale wszyscy wiecie, że najbardziej potrzebne jest ubezpieczenie, gdy wychodzimy ze studia. Dwa lata temu Adam dał mi namiary na swoją agentkę z Allianz (nie wiedziałem jak to zrobić by nie wymienić nazwy, a żebyście Wy wiedzieli o jaką firmę chodzi, no wiec niech będzie, że ja reklamuję) i okazało się, że mają w ofercie tego typy ubezpieczenie. Mam teraz ubezpieczony sprzęt od wszelkiego ryzyka, czyli również w terenie, u klienta, w samochodzie i w studio. Oczywiście jest tam kilka zasad, których trzeba przestrzegać. Aparatu

Gumowy Nikon czyli przyjechały nowe zabawki, a ja rozdaję nagrody

Uwielbiam zakupy! Ale raczej nie te w galeriach handlowych, a zakupy nowego sprzętu. Gdy czekam na coś nowego, czego jeszcze nie używałem, zawsze zastanawiam się, jak to coś będzie działać, jak będzie świecił nowy soft, czy czasza, czy uda mi się uzyskać efekt światła, jaki sobie wymarzyłem? Nowy sprzęt zawsze prowokuje mnie do robienia nowych zdjęć, sama przyjemność :) Dzisiaj kurier przytargał dwa tak ogromne i ciężkie pudła, że zacząłem się zastanawiać, czy czasem przez przypadek Milso nie wysłało mi więcej sprzętu, niż zamówiłem. Zabrałem się za rozpakowanie kartonów i czułem się trochę jakbym rozpakowywał prezenty :) Moje główne zakupy to softy Elinchroma  Octa 175 cm i strip 130x50 cm. Oba są dla mnie nowością i już nie mogę się doczekać na pierwsze zdjęcia. Oprócz tego kupiłem jeszcze kilka drobiazgów, które też mogą dać interesujące efekty, np. matową kopułkę ochronną na palnik, która zmiękcza światło. Ciekawy jestem, jak będzie to działało z ostrą czaszą, a jak z softem?

7 prostych zasad, o których zapominamy

To będzie opowieść z cyklu "ucz się na moich błędach" :) Myślałem o tym od jakiegoś czasu i układałem sobie w głowie, o czym muszę napisać. Na ostatniej sesji złamałem właśnie taką zasadę i o mało nie zrobiłem sobie z tego powodu problemu... Opiszę 7 zasad dotyczących bardzo banalnych zachowań w trakcie sesji. Ich złamanie w 9 przypadkach na 10 nie spowoduje żadnych problemów. Ale gdyby.... 1. Zasada Najważniejsza. Walizkę z aparatem trzeba ZAWSZE i w każdych warunkach zamykać na zamki. To musi być nawyk. Nawet, jak na chwilę tylko wyjmujecie obiektyw, to trzeba ją zamknąć. Zawsze jest możliwość, że ktoś ją przeniesie w trakcie sesji w inne miejsce, a jeśli nie będzie zamknięta to cała zawartość może wylądować na ziemi... 2. Druga Zasada Najważniejsza. Po sesji trzeba zrobić kopię materiału i to natychmiast. Nie kończę dnia zdjęciowego, jeśli nie mam zapisanych zdjęć na co najmniej dwóch nośnikach. Jak mówi znajomy, ludzie dzielą się na tych przed back up'em i tych

Dlaczego dobry fotograf robi dobre zdjęcia, a słaby robi słabe?

Wydaje się Wam, że pytanie jest bez sensu, a odpowiedź oczywista? Udowodnię, że jest inaczej. Wyobraźcie sobie dowolną wysokobudżetową sesję mody. Świetne modelki, wizażystki, fryzjerzy, stylistki, scenografowie, asystenci fotografa i asystenci asystentów, masa najlepszego sprzętu i do tego pyszny catering. Wszyscy wiedzą, co mają robić, pracują szybko i sprawnie. Fotograf przychodzi na gotowy plan, gdzie wszystko już czeka, wypija espresso, naciska przycisk migawki i wraca do domu, a po dwóch dniach kolejna ekipa dostarcza mu gotową, obrobioną super fotografię. Jasne, to spore uproszczenie, ale nie odbiega tak bardzo od rzeczywistości. Fotograf ma pomysł na sesję (choć często dostaje gotowy pomysł z agencji), ustala budżet, dobiera sprawdzoną ekipę, świetnych modeli i realizuje sesję. Styliści znajdują stroje i dbają, by dobrze się prezentowały na sesji, wizażyści robią swoją robotę, modele dają z siebie wszystko. Fotograf ustawia światło (o ile nie ma od tego kolejnych ludzi...)

Pociąg na przyciski

Z czym kojarzy się Wam pociąg? Spóźnienia, chaos i tłok?  Bardzo możliwe, ale gdy przekroczycie czeską granicę, musicie zmienić swoje nastawienie do kolei. Już pierwszy pociąg, do jakiego wsiedliśmy w Czeskim Cieszynie, wyprzedza naszą rzeczywistość o milion lat. Dwupoziomowe, klimatyzowane, ciche jak luksusowa limuzyna i czyste jak laboratorium. Zamiast kibelka jest prawdziwa toaleta, gdzie wszystko sterowane jest przyciskami. Otwórz drzwi - przycisk, zablokuj drzwi - przycisk, spuść wodę - przycisk, kran - przycisk, mydło - przycisk, suszarka - przycisk :) Mój ulubiony pociąg na przyciski Czasem, aby zrozumieć coś z czeskich rozkładów jazdy, przydałoby się wypić parę piw. Wystarczy jednak podejść do kasy i spytać o połączenie. Dostaniemy wtedy wydruk z dokładnie rozpisanymi przesiadkami i cenami połączeń. Nie da się lepiej tego zrobić. Kupujemy więc bilet i tu kolejna miła niespodzianka. Dostajemy zniżkę grupową 10%. A nasza grupa liczy aż dwie osoby! Innym razem dostaliśm

Jak fotografować kości czyli mały horror

Będąc ostatnio w Czechach, zahaczyliśmy o Kutną Horę, przepiękne małe miasteczko. Jedno z miejsc, które warto na pewno odwiedzić to osuarium, czyli kaplica z kośćmi około 40 tyś osób zmarłych w okresie wielkiej dżumy i wojen husyckich ( www.kostnice.cz ). Zwykle w takich miejscach trudno jest zrobić dobre zdjęcie ze względu na małą ilość światła. Ja jednak miałem szczęście, bo trafiliśmy na ekipę filmową, która porządnie oświetliła mi plan. Dzięki temu moim ajfonem mogłem zrobić fajne zdjęcia. Oczywiście z równą uwagą obserwowałem kaplicę, co i pracę ekipy filmowej. Pomysł na uzyskanie klimatu był bardzo prosty, dwa duże zewnętrzne światła i trochę dymu w środku. Fotografując pod światło w takiej sytuacji mamy od razu znakomity efekt.

Czeskie piwo jest ahoj!

Takim tekstem podsumowałem rozmowę z pewnym Czechem w knajpie. On długo nam tłumaczył, jak pięknie jest nad naszym morzem, my zachwycaliśmy się, jak pięknie jest w czeskim barze. Czech był już w stanie, w którym bez problemu zrozumiał mój tok myślenia :) Zgodnie z zapowiedzią, kontynuuję podsumowanie czeskich wakacji i dziś czas na Piwo! Planując wakacje i zastanawiając się nad miejscami, które chcieliśmy w Czechach odwiedzić, szybko doszliśmy do wniosku, że jazda samochodem może być wielkim problemem. Bo jak tu nie napić się do obiadu znakomitego piwa? Postanowiliśmy więc podróżować pociągami, co samo w sobie stało się atrakcją.  Dzięki temu mogliśmy cieszyć się narodowym napojem od samego początku wakacji. Pierwsze piwo wypiliśmy w Ostrawie na Stodolni. Był to Ostravar i wyznaczył nam nowe standardy oceny piwa. Był tak znakomity, że przyznaliśmy mu ocenę 5 w naszej nowej otwartej skali. Przez całe wakacje, podczas których skosztowaliśmy ponad 20 rodzajów piwa, żadne nie zdob

Gotowy Patrol

Tyle się ostatnio dzieje, że nie miałem nawet kiedy pokazać nowości :) Jakieś dwa tygodnie temu Patrol opublikował zdjęcia z mojej sesji.   Chciałem już parę dni temu pochwalić się nimi, ale zawsze zapominałem je zgrać z głównego komputera. W końcu po prostu ukradłem je ze strony Patrola :) Mam nadzieję, że nie będą mi mieć tego za złe. Robiąc zdjęcia, nie wiem do końca w jakich layoutach się ukażą. Klatka aparatu ma swoje proporcje i zwykle automatycznie uznajemy, że właśnie tak fotografia będzie zawsze wyglądać. Tym razem moje zdjęcia zostały przycięte do panoramy. Nie ma w tym nic złego, zresztą sam  się na to zgodziłem, podpisując umowę, gdzie jednym z punktów jest zapis o zgodzie na wykonanie przez nabywcę praw zależnych, czyli właśnie kadrowania lub naniesienia napisów. W oryginalnym kadrze modele nie są przycięci od dołu, jest też więcej miejsca u góry. Jednak wymagania strony internetowej sprawiły, że grafik musiał to zdjęcie wykadrować. Trzeba o takich sytuacjach pam

Koniec maratonu

To były bardzo intensywne cztery dni sesji, ale też bardzo fajne. Praca z dobrymi modelami i świetną ekipą może być prawdziwą przyjemnością. Nie obejrzałem ani jednego odcinka Top Model, brak telewizora uchronił mnie przed tym. Niemniej, wysokie drugie miejsce Oli Kuligowskiej było na pewno uzasadnione. Dziewczyna pracowała bardzo profesjonalnie i szybko, gdy już się trochę rozkręciliśmy, starczały nam często dwie, trzy klatki, by uzyskać dobre zdjęcie. A na dodatek za każdym razem poza była inna. Przez cztery dni zrobiłem prawie 4000 klatek, z tego 3000 w studiu. Lampy pracowały na pełnej prędkości, ledwie usłyszałem sygnał naładowania, robiłem kolejne zdjęcie. Krótka przerwa na przebranie się, szybka wskazówka stylistki, na co trzeba zwrócić uwagę i znowu seria zdjęć. Za stylizację odpowiedzialna była Jola Stefańska, tytan pracy, przy której nawet mój pracoholizm wypadał blado. Dopiero czwartego dnia usłyszałem, że tym razem to ja przesadzam i zwracam uwagę na detal, którego i

Sesja - dzień drugi objazdowy

No i nie udało mi się wczoraj nic napisać, bo zmęczenie wzięło górę. A dzień był bardzo intensywny i ważny, to właśnie na tych zdjęciach Ola Kuligowska i Jacek Jelonek mieli dać z siebie wszystko :) Mieliśmy przygotowanych 6 planów zdjęciowych i na szczęście idealną pogodę. W skrócie dzień wyglądał tak: 1. Najpierw wypiliśmy pierwszą kawę pod fontanną, czekając na resztę ekipy. Dwa busy przywiozły nam nie tylko całą ekipę, ale też trochę mebli, nawet materac własny miałem. Pełny komfort fotografowania na leżąco. Trochę mniejszy miała Ola, która musiała balansować pomiędzy strumieniami wody. Szczęśliwie udało nam się uniknąć też całego przedszkola dzieci, które normalnie okupują tę fontannę.

Sesja - dzień pierwszy heroiczny

W pierwszy dzień sesji tak jakoś wyszło, że zrobiliśmy więcej, niż zamierzaliśmy. Pracowaliśmy też dłużej, niż zamierzaliśmy. Ale gdy dobrze szło to aż żal było kończyć :) Naszymi głównymi modelami są Ola Kuligowska, finalistka Top Model oraz Jacek Jelonek. A gdy ma się taką modelkę, to praca jest bardzo przyjemna. Ale teraz na pisanie już siły nie mam :) Ale obejrzyjcie zdjęcia, które zrobiły Ania Burek i Gosia. Może coś z tego będzie... Sebastian skacze... ...ale ja robię to lepiej

Praca czeka

W piątek rozpoczynamy zdjęcia do magazynu z jesienną modą dla Forum, gliwickiego centrum handlowego. Dzisiaj do późna jeszcze omawialiśmy koncepcje zdjęć i ledwo co zdążyłem zrobić te dwa nieostre zdjęcia z naszego miejsca pracy. Ekipa jest świetna i całkiem spora, ale bez pracy wielu osób nawet nie byłoby szans na taką produkcję, do zrobienia mamy ponad 100 zdjęć w cztery dni. Z tego jeden dzień mamy zarezerwowany na 6 głównych zdjęć plenerowych. Jutro prawdopodobnie będę mógł pokazać coś ciekawego z backstage'u, gdyż Ania i Gosia będą robiły zdjęcia z sesji. Modelka też będzie interesująca, ale to już jutro się dowiecie :)

Skalne Miasta czyli zaginiony świat

Nie mam pojęcia, dlaczego czeskie skalne miasta są tak mało znane w Polsce, choć wiele z nich jest położonych bardzo blisko naszej granicy. Ja dowiedziałem się o ich istnieniu parę lat temu, będąc w Karkonoszach. Wtedy nie udało mi się ich zobaczyć i teraz postanowiliśmy zrobić z nich nasz główny punkt programu. Z przewodnika Pascala dowiedziałem się, że dobrą bazą wypadową są Teplice nad Metuji, małe miasteczko z kilkoma knajpami i masą pensjonacików i dużym kempingiem. Tam właśnie zatrzymaliśmy się i był to dobry wybór. Pierwszego dnia wybraliśmy się do Skał Teplickich. Zwiedzanie oczywiście zaczynamy przy kasie... za 60kć dostajemy bilet i mikroprzewodnik w języku polskim. Zupełnie nie wiem, jak rozpoznali w nas Polaków, skoro w moim doskonałym czeskim powiedziałem : "Dwa bilety prosim". Idziemy przez las i zachwycamy się pięknymi skałami i niewielką ilością ludzi. Co za różnica w stosunku do Tatr. Gdy już zachwyciliśmy się dostatecznie i myśleliśmy, że nic już nie zro