Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2011

Lipcopad

Jak dobrze, że ten miesiąc nazwany przez kogoś lipcopadem, już się kończy. Tyle zdjęć miałem zrobić przy zachodzącym słońcu, o wschodzie, po południu itd. Kilka rzeczy leży rozgrzebanych i czeka. To popatrzmy jeszcze raz na spadającą wodę i miejmy nadzieję, że to już ostatni raz. A na pewno ostatni raz w tym miesiącu. To zdjęcie wodospadu zrobiłem już bardzo dawno temu, jeszcze Mamiya'ą na obiektywie 210/4, w czasie deszczu zresztą. Aby częściowo zamrozić wodę, poruszałem obiektywem zgodnie z ruchem wody, z góry do dołu. Czas był dosyć długi, myślę, że 0.5 s. Z kilku klatek tylko ta jedna wyszła fajnie. Pozostałe były rozmyte, bo nie udało mi się zsynchronizować ruchu aparatu z ruchem wody. No ale o tym dowiedziałem się kilka dni później, gdy wywołałem slajd :)

Kto ukradł moje zdjęcia?

O Wielki Internecie! Bądź błogosławiony za twoje zasoby! Marzył mi się kiedyś program, który będzie w stanie znaleźć moje zdjęcia w internecie, ale te kilka lat temu jeszcze było to tylko marzenie. Dzisiaj okazało się, że takie aplikacje już istnieją, tylko, że ja o nich nie wiedziałem. Mój znajomy Daniel, który jest informatykiem, ale również z powodzeniem fotografuje i publikuje na Flickr'sze, podał mi link do dodatku do Firefoksa, który pomaga przeszukać internet za pomocą kilku innych aplikacji on line. Daniel sam odnalazł w ten sposób kilka swoich zdjęć w miejscach, gdzie nie powinny być. Ja zacząłem szukać swoich zdjęć i już przy trzecim mocno się zdziwiłem, gdy zobaczyłem je w galerii jakiegoś fotografa!!! Najpierw długo patrzyłem w zdumieniu, potem wykonałem jeden mail i sprawa, mam nadzieję, potoczy się dalej. Nie chcę na razie pisać, gdzie i co znalazłem, by czasem się facet nie zorientował. Teraz robię dokumentację i szukam dalej... Po kolejnych 10 minutach znalazłem k

Przetarg dobrze przygotowany?

Zgodnie z obietnicą oto kolejny przetarg na wykonanie sporej sesji zdjęciowej. No, właściwie to jest to zapytanie ofertowe, ale przetarg bardziej pasował mi do tytułu :) Zapytało nas Wrocławskie Centrum Badań EIT+ o zrobienie dwóch sesji, letniej i zimowej. W ramach sesji letniej trzeba zrobić 55 fotografii budynków i parku oraz 140 zdjęć pracowników (w tym 130 legitymacyjnych). Sesja zimowa to 10 zdjęć budynków i parku. Tu znajdziecie wszystkie dokumenty. Oferty można składać do 2 sierpnia, więc spieszcie się. Tak, jak poprzednio opisane zapytania , ten również mieści się w kwocie do 14 tys. euro. Teoretycznie zapytanie ofertowe ma być prostszą formą przetargu, co kojarzy mi się z minimum formalności. Jeżeli czytaliście dokumenty z poprzedniego zapytania, to pamiętacie, że tam wystarczyło podać cenę i to  było wszystko, czego zleceniodawca oczekiwał. A tym razem mamy niezłą przeprawę z umowami, załącznikami, formularzami i oświadczeniami. Samo przeczytanie ze zrozumieniem te

Najlepsi ludzie

Ostatnio zapracowany jestem bardzo i stąd posty pojawiają się bardzo późno. Brak czasu na wszystko ostatnio bardzo mi doskwiera, ale jutro będę miał dla Was kolejny ciekawy temat, czyli przetarg. Tym razem wszystko zdaje się wyglądać bardzo poważnie, a klient najwyraźniej wie, czego chce. A dzisiaj taki drobiazg, który bardzo mnie rozbawił. Wreszcie komputerowe komunikaty stają się bardziej ludzkie :) (no prawie ludzkie). Oto, co zobaczyłem, chcąc dostać się dzisiaj do mojego blogu:

Kawa i szpada

To zdjęcie robiłem już baaardzo dawno temu i chociaż zależało mi, by jak najszybciej pojawiło się w moim portfolio, to ciągle mieliśmy coś ważniejszego do zrobienia. Aż w końcu nadszedł ten dzień, w którym Gosia sięgnęła do katalogu SuperUltraPilneDoZrobieniaJakTylkoBędzieCzas i zabrała się za obróbkę. Jak możecie zobaczyć na zdjęciach z backstage'u , prawie wszystko jest tu realne, największa zmiana to przebudowa boazerii. No i jak zwykle milion możliwości, w którą stronę poprowadzić obróbkę. Z jednej strony chciałem, by zdjęcie pasowało do innych fotografii z serii Kawa (chyba nie ma go na blogu, ale znajdziecie je TU ), z drugiej strony chciałem, by było trochę inne. Myśleliśmy nad tym, myśleliśmy, aż w końcu Gosia wymyśliła, jak to kolorystycznie obrobić :) Zostało jeszcze jedno zdjęcie z tej sesji do obrobienia, ale teraz, gdy wiadomo już, w jaki sposób to zrobić, to pójdzie szybko. Teraz mogę myśleć o kolejnym zdjęciu z tej serii :)

O googlowładzy

Należę może do starego pokolenia z moim podejściem do internetu. Jak mam gdzieś trzymać zdjęcia to na własnym dysku, jak maile to też na własnym komputerze, a nie gdzieś na końcu świata w tajemniczej chmurze. Dlatego nie korzystam na co dzień z poczty w sieci, bo po prostu nie mam zaufania do takiego rozwiązania. W ciągu ostatniego roku, czyli od czasu, gdy piszę tego bloga, zdarzyło się kilka takich sytuacji, gdy nie miałem dostępu do jego zawartości, bo Google coś tam robiło, czy miało jakieś "przejściowe" problemy. Dlatego każdy post mam też zarchiwizowany na swoim dysku, by w sytuacji, gdy gigant G się na mnie obrazi i uzna, że koniec tego dobrego, to będę mógł przejść na inną platformę i wszystko odtworzyć. Może myślicie, że przesadzam? To przeczytajcie ten artykuł , którego autor, zwolennik Google, sam zaczyna się bać...

Wakacje nad wodą

Na co dzień ciężko pracuję, ale to nic, ważne, że raz na jakiś czas człowiek może wyjechać gdzieś na wakacje, najlepiej nad wodę. Nie ma to, jak spokojny pensjonat z ładnym widokiem. Ostatnio byłem w takim miejscu ze znajomymi. Szczerze mówiąc, nie pamiętam tylko dokładnie, gdzie to było, no ale chyba mnie rozumiecie, jak Polak jedzie na wakacje to zaczyna odpoczywać od razu, gdy wsiądzie do samochodu, zwłaszcza, że tym razem ja nie prowadziłem. Wyjazd bardzo udany, nie powiem, ważne, że jakieś zdjęcie się zachowało to będzie co wspominać.  Tak patrzę na to zdjęcie i zachodzę w głowę, gdzie to tak imprezowaliśmy. Bo z jednej strony ulice zalane wodą i motorówka płynie, to może to Wenecja była, ale z drugiej strony okna i drzwi niebieskie to jakby Grecja? Na następny raz to poświęcę się i sam będę prowadził. To przynajmniej będę wiedział, w jakim języku w barze się zamawia:)

Ostrożnie z Lwem

Mimo że jestem wielkim fanem maków, nie mam jeszcze nowego systemu. W zasadzie to powinienem mieć go od 20 lipca, kiedy Apple rozpoczął sprzedaż, bo bardzo na niego czekałem, ale nie miałem wtedy kompletnie czasu, by go kupić. Na drugi dzień miałem jeszcze mniej czasu. Na trzeci dzień dzień przypomniały mi się przestrogi Pawła z M@kowca , by zawsze trochę zaczekać z instalacją nowego systemu i pozwolić go przetestować innym :) No i chyba dobrze zrobiłem. Mój znajomy kupił Lwa już pierwszego dnia, ściągnął bez problemu, zainstalował szybko i jeszcze szybciej pochwalił mi się, że wszystko działa bardzo dobrze i na dodatek szybciej. Na drugi dzień był jeszcze bardziej zachwycony. Na trzeci dzień zadzwonił i mówi: wiesz, jest jakiś problem z Photoshopem.... CS3 zainstalowany na najnowszym MacBooku Pro15, zaczął się zawieszać, co wcześniej nigdy się nie zdarzało. Potem było jeszcze gorzej i przestał w ogóle startować. Zacząłem trochę szukać w sieci i okazało się, że nie jest to problem

Znamy szczęśliwca, który zrobi 80 zdjęć na koszt UE

No i jestem ciekawy, ilu z Was złożyło ofertę w głośnym ostatnio zamówieniu publicznym na 80 zdjęć dla gminy Siewierz? Może ktoś z Was myślał, że ma asa w rękawie, bo dał niską cenę i wygra ten konkurs? Zmartwię Was, bo każdego asa może przebić Joker. Po prostu Joker zawsze wygrywa :) W tym przypadku właśnie wygrał Joker. Przeczytajcie sami ogłoszenie wyników, nie chcę odbierać Wam tej przyjemności.... Kilka osób przysłało mi już swoje komentarze, ale nie nadają się do publicznego cytowania. Mnie zabrakło tchu w piersi i zbaraniałem, gdy kumpel podesłał mi to ogłoszenie (dzięki Adam). Pięć razy musiałem przeliczyć, ile kosztuje jedno zdjęcie, bo nie wierzyłem. Pewnie macie ten sam problem, więc pozwolicie, że pomogę. Jedno zdjęcie kosztuje 10 zł brutto!!! Te pozostałe 30 zł to, jak mniemam, są przeznaczone na koszty logistyki całej sesji. Brakuje mi już sił, by pisać, co o tym myślę i jak to jest możliwe, że ktoś może ZROBIĆ tyle zdjęć za tak mało kasy. Ale już po chwili pom

Photoshop w kremie

Ja od dawna się zastanawiam, kiedy kobiety zbudują pomnik Photoshopowi, no dobrze, tylko niektóre kobiety. Mam też inną wizję holograficznej nakładki na twarz, która będzie wyświetlała twarz w takim stanie, w jakim chcielibyśmy, by inni nas widzieli. Pomyślcie, jakie to daje możliwości, cała baza makijaży dostępna w jednej chwili. Pewnie będzie to wyglądało tak... Rano kobieta, zamiast usiąść przed lustrem (w łazience zastąpi je monitor), weźmie do ręki tablet (pewnie będzie to kolejna generacja iPada w wersji iBeauty) i sprawdzi, czy w sieci pojawiły się nowe wersje makijaży. Gdy któryś się jej spodoba, wprowadzi go do pamięci swojego holografu i przejrzy się w tablecie, jak wygląda. Potem jeszcze stwierdzi: dzisiaj chcę mieć większe oczy i mniejszy nos. A, i jeszcze opalę się bardziej. Taki drobiazg, jak zmarszczki, nie będzie nikogo interesował, bo system sam zadba o ich korekcję. A faceci będą mieli zainstalowane urządzenia do elektronicznej weryfikacji, które z tych pięknych

Izrael

Jak to zwykle bywa, całkiem przypadkiem znalazłem dzisiaj na youtubie własne wspomnienia z 1987 roku . Byłem wtedy z Jarkiem na Róbrege w Warszawie. Pamiętam prawie jak dzisiaj namiot Intersalto, gdzie był cały festiwal, papierowe palmy powieszone do góry nogami pod stropem, śniadania w barze mlecznym na Woli, namiot postawiony dokładnie na mrowisku (a może to osy nas zaatakowały?), nocleg na Centralnym, no i Muzyka! Vivian, Malejonek i Brylewski Mieliśmy magnetofon Kasprzak (zabrzmiało trochę jak: "miałem aparat Zorka 4 i zrobiłem kilka zdjęć" :)), na którym nagrywaliśmy cały festiwal. Do dzisiaj zachowały mi się koncerty Izraela i Immanuela. Byłem wtedy już wielkim fanem obu kapel i na Izrael zarezerwowałem moją najlepszą kasetę Sony :) Jakość i tak była, jak na tym filmie, czyli tylko dla fanów. Tam w tym tłumie możecie zobaczyć mnie. No może trochę ciężko mnie zidentyfikować, ale za 10 lat Aperture będzie na takim poziomie, że spokojnie wyciągnie wszystkie szczeg

Po co mi Google +?

Szczerze? Już się boję. Już prawie zrozumiałem, o co chodzi w Facebooku. Już prawie wiem, jak go obsługiwać, a raczej wiedziałem przed ostatnimi zmianami, a tu grozi mi, że znowu będę musiał uczyć się od nowa na czym polega Google + :( Udało mi się wcześniej skutecznie odeprzeć ataki moich znajomych, zapraszających mnie codziennie do ich klasy. Nie skusiłem się też na jakieś wino-grono. Do czegoś tam przez się zapisałem, ale to był wypadek przy pracy, każdemu się może zdarzyć... Wreszcie wpadłem twarzą w książkę i miałem nadzieję, że jakoś dam radę. A teraz na nowo mam się uczyć o jakiś tajemniczych kręgach w zbożu? Mam taką moją małą nadzieję, że nowy Plusik nie zyska popularności. Tylko, jak w to wierzyć, skoro Google wie lepiej ode mnie, co lubię na śniadanie, to pewnie już dawno wie, że Plusik będzie nam wszystkim bardzo potrzebny... Konkurencja jest jak najbardziej potrzebna, ale nie chciałbym doczekać chwili, gdy będę musiał mieć konta na kilku portalach, aby dotrzeć do wsz

Robię test Wacoma

Nigdy w życiu nie używałem tabletu do obróbki zdjęć, choć wiele osób namawiało mnie, bym kiedyś spróbował. No to właśnie mam okazję się przekonać, bo na moim biurku stoi tablet Wacoma, który dostałem do przetestowania od Świata Obrazu. Celowo nie zaglądam do internetu, by sprawdzić opinie innych użytkowników, nie znam nawet ceny, by nie sugerować się nią. Ponieważ tablet sprzedawany jest razem z Lightroomem będę sprawdzał, jak sobie z nim radzi, ale oczywiście najpierw sprawdzę współpracę z Aperture :) Na razie mogę opisać tylko wrażenia ogólne. Opakowanie na poziomie znanym z Apple, design i wykonanie robią dobre wrażenie. Za tydzień będę już wiedział prawie wszystko. Sam jestem bardzo ciekawy, czy przekonam się do takiego stylu pracy. Teraz wydaje mi się, że myszką można zrobić wszystko i to precyzyjnie, a na laptopie też potrafię od biedy poradzić sobie na touchpadzie. Akurat mamy sporo zdjęć do obróbki, więc moment na test jest idealny :)

Parking dla fotografa

Wszyscy znamy ten problem. Jedziemy załatwić coś do centrum miasta, co zajmie nam 10 minut i spędzamy pół godziny na znalezieniu miejsca parkingowego. W Katowicach pewne grupy zawodowe wywalczyły sobie już własne miejsca parkingowe. I nie mówię tu o politykach czy związkowcach, tylko o... tancerzach. Tak, w Katowicach są specjalne miejsca dla tancerzy! Nie wiem, czy stało się to pod wpływem najróżniejszych programów typu: taniec z kimkolwiek, czy z innego powodu. Może my fotograficy też mamy szansę na własne miejsca parkingowe? To co? Piszemy zbiorową petycję do urzędów miast?

Mistrzowski flip Justyny Kowalczyk

Gdy to zobaczyłem, aż wbiło mnie w chodnik. Poważny, mam nadzieję, bank, obsługiwany przez poważną (chyba) agencję, robi kampanię z topową (na pewno) sportsmenką i pozwala sobie na taką wpadkę!!! Mnie też się zdarzało zrobić flipa zdjęcia, bo czasem lepiej coś pasowało do kompozycji z innym zdjęciem. Ale z fotografiami ludzi trzeba bardzo uważać. Każda twarz nie jest symetryczna, na pewno znacie zdjęcia powstałe z dwóch połówek tej samej fotografii twarzy. Twarze "zrobione" z prawych i lewych połówek różnią się mocno. Takie manipulowanie wizerunkiem, jakby nie było celebrytki, uważam za nieetyczne i obdarte z szacunku do pani Justyny. Pomijam już to, jak kiepsko jest to zdjęcie obrobione... Przyjrzyjcie się mu z bliska, gdy zobaczycie gdzieś ten plakat. Wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby na plakacie była Cindy Crawford. Jej charakterystyczny pieprzyk byłby raz z prawej, a raz z lewej strony :)

Czy mam 1000 billboardów?

Czy gdybyście zrobili zdjęcie, które klient wykorzystuje nieustannie od 1999 roku w całej Polsce to bylibyście zadowoleni? Pewnie tak, chyba, że... No właśnie, chyba, że pewne kwestie nie są do końca wyjaśnione. Pewnie domyślacie się, jakie... Chodzi o to właśnie zdjęcie. Jest duża szansa, że widzieliście je w całej Polsce na billboardach. Na przestrzeni tych 12 lat widziałem je w bardzo wielu miejscach, zresztą do dzisiaj można je spotkać. Mam wielką prośbę, potrzebna jest mi Wasza pomoc. Czy możecie zrobić mi zdjęcia istniejących billboardów, samochodów, plakatów i wszelkich innych możliwych nośników, gdzie jest użyta fotografia? Wystarczą mi zdjęcia zrobione komórką z informacją o miejscu zrobienia (chyba, że telefon ma geotagowanie to już sam sobie poradzę). Zdjęcia przysyłajcie mi, proszę, do końca wakacji na adres: artur@arturnyk.pl Nie mogę jeszcze wyjawić teraz wszystkich szczegółów, ale gdy już będzie po wszystkim, to na pewno wszystko dokładnie opiszę. Będę Wam

Żółw reklamowy - wersja 2.0

Po wczorajszym poważnym temacie, dzisiaj czas na coś lekkiego. O nowej instalacji reklamowej w postaci wielkiego żółwia już kiedyś pisałem. Tym razem zauważyłem, że instalacja zmieniła swój wygląd po raz kolejny. Powiedzmy, że po żółwiu przejechał walec... Jaka szkoda, że firmy odpowiedzialne za porządek w mieście nie są w stanie takich śmieci reklamowych usuwać. Kiedy wreszcie miasto zacznie panować na reklamowym chaosem ? Czy nikomu to nie przeszkadza, że jesteśmy atakowani z każdej strony okropnie wykonanymi tablicami czy najdziwniejszymi  instalacjami? Mnie to bardzo przeszkadza, gdy widzę nielegalnie umieszczone transparenty przy drogach, czy tablice przyczepione na latarniach. Jeszcze gorsze są przyczepy samochodowe z billboardami postawione w przypadkowym miejscu albo stare maluchy i trabanty ze zbudowanymi na nich wieżami z dykty. Gdy widzę coś takiego to zawsze raczej odpycha mnie od korzystania z reklamowanych usług, czy produktów. 

Jest zapytanie o 80 zdjęć czyli wydajemy unijne pieniądze

Tym razem mam dla Was informację o aktualnym zapytaniu ofertowym na wykonanie 80 fotografii, ilustrujących walory turystyczne gminy Siewierz. Teoretycznie wszystko jest w porządku. Nie ma jakichś chorych wymogów, ani nierealnych terminów, tak jak w zapytaniu, o którym pisałem już kiedyś. No prawie nie ma, bo termin jest mocno napięty. Oferty należy składać do 19 lipca,  a gotowe fotografie należy oddać do 28 lipca. No ale ciągle jest to teoretycznie realne. W czym więc tkwi haczyk? W procedurach. Co zdecyduje o wyborze fotografa? Oczywiście nie jakość techniczna zdjęć, nie interesujące pokazanie krajobrazów, nie doświadczenie w tego typu realizacjach, a jak zwykle - CENA. To zdjęcie zrobiłem w okolicach Siewierza ajfonem, czy podobnie będą wyglądały fotografie, które będą reklamować gminę ? Gdybym robił normalną kalkulację na 80 fotografii tego typu wyglądałaby ona tak:

O fotografowaniu (prawie) za darmo, raz jeszcze

Miałem ostatnio taki telefon z pytaniem o cenę sesji: Dzień dobry, ile kosztuje u pana sesja? No, to już wiedziałem, z jakim rodzajem klienta mam do czynienia. - Ale o jaką sesję pani chodzi, proszę mi podać więcej szczegółów. - Robimy mały katalog odzieży. - ???? - To będzie jakieś 20-40 zdjęć. - Dobrze, ale o jakie fotografie chodzi? W studio, w plenerze, z aranżacją czy bez? - Chcemy w studio zrobić, takie proste z dwoma modelkami, to zajmie panu góra 3 godziny. W momencie miałem ochotę parsknąć śmiechem. Klientka wiedziała już, ile będzie trwała cała sesja. Ja wiedziałem już, że nic z tego nie będzie, ale postanowiłem jeszcze chwilę porozmawiać z panią. - Sądzę, że wciągu trzech godzin raczej nie zdążymy zrobić makijażu i włosów dla jednej modelki, a tym bardziej dla dwóch, ustawić światła i zrobić 20-40 finalnych zdjęć. No chyba, że chce pani sesję, gdzie cena jest ważniejsza niż jakość? Pani nie chciała. Zapłacić normalnej stawki też jakoś nie bardzo chciała. Wiedział

Nie fotografuję za darmo

Na FB pojawiły się jedna za drugą inicjatywy przeciw darmowej pracy twórców. Najpierw dwóch facetów  stworzyło   jestem ilustratorem - zrobię grafike za bułkę , a dzisiaj pojawiła się strona Nie fotografuję za darmo . Nie wiem, czy taka akcja przyniesie jakieś wymierne korzyści, ważne, że jest i wszyscy fotograficy dzięki temu zastanowią się nad wartością własnej pracy. Jeżeli sami w pierwszej kolejności będziemy podchodzić do własnej pracy z szacunkiem, to inni też zaczną tak ją traktować. Nie wiem, kto stworzył tę stronę, ale dokładnie wiedział, o co chodzi. Oto motto tej inicjatywy : "FOTOGRAF to zawód jak każdy inny. Grupa powstała aby zaprotestować przeciwko wątpliwej jakości przedsiębiorcom, organizacjom, wydawnictwom i innym wykorzystującym naszą pracę za tzw. "podpis" Fotografowie - weźcie się w garść! Jesteście ostatnią darmową grupą zawodową i jak się sami nie postawicie to cały czas będziecie kowalami darmowego sukcesu wątpliwych b

Foto bzdury

Pewnie już czytaliście o nowym super wynalazku, a mianowicie przystawce do iPhona, która pozwala na podpięcie obiektywu Canona i Nikona. Jak wiecie, jestem wielkim zwolennikiem tego telefonu i również Canona, ale tego typu wynalazki budzą mój śmiech. Bo albo mamy lustrzankę i do niej kilka obiektywów, albo chodzimy z telefonem w kieszeni, by nie targać ze sobą kilogramów sprzętu. Długo myślałem i nie wymyśliłem żadnego sensownego zastosowania poza uzyskaniem ultra długiej ogniskowej. Nie wiem, jaki będzie przelicznik, ale razy klika na pewno. Po za tym mamy całą masę problemów. Konwerter zabiera nam około dwóch działek przesłony, czyli bardzo dużo tracimy na jasności optyki. Ponieważ w ajfonie nie ma pryzmatu, obraz widzimy do góry nogami. No i cena. 249 dolarów!!! Znam wiele ciekawszych sposobów na wydanie takiej kwoty :) Jednak jeśli ktoś z Was ma pomysł, dlaczego warto kupić taki konwerter i robić w ten sposób zdjęcia to bardzo chętnie poczytam, piszcie w komentarzach. Dl

Sesja na tilcie

Wczoraj robiliśmy sesję nowej jesiennej kolekcji Patrola. Pogodę trafiła nam się idealnie - 30 stopni i zero chmur. Ja byłem zachwycony, modele trochę mniej, pozując w swetrach, czapkach i rękawiczkach. Do zdjęć użyłem obiektywu canona 45/2,8 shift/tilt. To już stara konstrukcja i jako jedyna z wszystkich canonowskich TS'ów nie ma oznaczenia L. Trochę to widać, zwłaszcza aberacje chromatyczne są dosyć spore. Natomiast plastyka obrazu i możliwość jego manipulacji są znakomite. Możliwości shiftowania nie użyłem, ale zmniejszenie głębi ostrości przez tiltowanie w kilku sytuacjach się sprawdziło. Dawno już nie używałem ręcznego ustawienia ostrości co w połączeniu z tiltowaniem sprawiało trochę problemów. Musiałem dbać o ustawienie ostrości dosłownie "na oko" i pilnować, by szerokość ostrości pokryło się miejscem, gdzie byli modele. Przy złamaniu osi obiektywu, czyli właśnie stiltowaniu, nie mamy do czynienia z płaszczyzną ostrości, która rozciąga się do przodu i do tyłu,

W Toskanii jest lepiej

Tu zimno, pada i szaro, a tam... słońce i zieleń. Toskania przypomniała mi się teraz, bo właśnie uciekli tam moi znajomi. Ania z Tomkiem, zamiast moknąć w deszczu na spływie kajakowym, wybrali leżenie na zielonej trawie w cieniu butelki Chianti.... Rozmarzyłem się... Byłem tam parę lat temu i ciągle wspominam klimat, światło i wino. Roślinność dopiero się budziła do życia na wiosnę, ale już i tak było pięknie. Byłem na wakacjach i niby nie miałem robić zdjęć, ale jak tu się opanować, skoro na każdym kroku widać gotowy kadr. No i tak jakby przypadkiem te zdjęcia ciągle robiłem.

Reklamożercy

Tak się zastanawiałem o czym dzisiaj napisać, zerknąłem na FB, gdzie u Karoliny zobaczyłem link do starej reklamy. No i wciągnęło mnie w oglądanie staroci. Część z tych reklam pamiętałem, ale znalazłem kilka, których nie widziałem albo nie zapamiętałem. Ciężkie to były czasy dla reklamy z pozycji widzów i łatwe dla twórców. A może nie? W tamtych czasach nie raziły mnie kiepskie efekty ani dialogi. Twórcy chyba też nie mieli tak łatwo, może i wymagania były niskie, ale każdą najprostszą rzecz trzeba było wymyślać od podstaw. No to zobaczcie, jak to się kiedyś robiło, witamy w latach dziewięćdziesiątych :)  Kto pamięta Baltonę?

W gangolu

Czasem kadr sam rodzi się sam. Przygotowując się do sesji dla znajomego, obejrzałem sobie dokładnie kopułę koło Spodka i przygotowałem kilka kadrów. Jednak wtedy byłem tam o innej porze, inna była pogoda, szukałem też z trochę innym nastawieniem. Kiedy pojawiłem się tam kolejny raz już na sesji, świeciło piękne słońce. Kadry, które sobie wymyśliłem, wyglądały w porządku, ale nagle zobaczyłem coś zupełnie nowego. Gdy byłem wcześniej, padał drobny deszcz i światło było szare i nijakie. Teraz, gdy słońce stworzyło całą kompozycję blików, cieni i świateł, kadr powstał sam. Wystarczyło wstawić tam modela. Chaos linii bardzo mi pasował do dynamicznej formuły zdjęć. Czyli czasem fotograf musi mieć trochę szczęścia :)

Rąsia

Pamiętacie ludzika z reklam opon Michelin? Raz udało mi się zobaczyć go na żywo. Nie wierzycie? To zobaczcie zdjęcie. Wiem, że z występu w reklamach można dobrze żyć, ale mama właściciela tej rąsi chyba trochę przesadziła. Może jednak warto by przejść na dietę? W końcu nie tylko opony można reklamować :)

Pies luzem

Zauważyłem ostatnio napis na bramie. Przeczytałem kątem oka i dopiero, jak przeszedłem  kilka kroków to dotarł do mnie sens tych słów. Pies luzem? A gdy nie jest luzem to co? Pakują psy w torebki? Uwielbiam takie napisy :) Po drugiej stronie ulicy na domofon przyklejona jest kartka z napisem: Lombard nie działa, nie dzwonić po domofonie. No i oczywiście w tym miejscu jest pełno ludzi luzem na ulicy :)

Knajpa idealna. Prawie

Dzisiaj rano jadąc z Szymonem na zdjęcia, przejeżdżaliśmy przez podwarszawską miejscowość Książenice.  Zobaczyliśmy tam knajpę o wyjątkowej urodzie, zbudowaną w klimacie cypryjskim. Tak nam się spodobała, że postanowiliśmy po południu zajrzeć tam na obiad. Już prawie widzieliśmy się jak siedzimy na tarasie i jemy coś dobrego... Niestety, ze zdjęć wracaliśmy w strugach deszczu i musieliśmy zadowolić się stolikiem we wnętrzu. Architektura jest na naprawdę dobrym poziomie, widać, że projektował to architekt o wyczuciu estetyki i funkcji budynku. Niestety, wygląda na to, że po zaprojektowaniu restauracji i hotelu, wyjechał na długie wakacje lub właściciel stwierdził, że wnętrze to on sam umie zaprojektować.... Tak, jak zachwycałem się widokiem zewnętrznym, tak w środku rozbolały mnie oczy od tego, co zobaczyłem. Wystarczy, że powiem, iż "dekorator" zakończył swą edukację zawodową w latach siedemdziesiątych na kursie wakacyjnym w ośrodku zakładowym jakiejś huty. I na tym zak

Załapałem się na protest

Miałem dzisiaj przyjemność podróżować drugi raz w tym tygodniu do Warszawy. A tak się złożyło, że związkowcy z całej Polski też postanowili dzisiaj zwiedzić stolicę. Dzięki temu udało mi się bardzo dokładnie poznać przedmieścia Warszawy. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro jedzie się metr, a potem stoi minutę. Gdy już udało mi się dostać do centrum, nawet miałem przyjemność obserwowania grupy związkowców odpoczywających na trawniku. Chyba założę w swojej firmie związek zawodowy fotografów, a właściwie  jednego fotografa. Będę najpierw, jako własny pracownik, protestował przeciw nadmiernemu obrabianiu zdjęć i domagał się zwiększenia wynagrodzenia za pracę w trudnych warunkach, a potem wystąpię w roli własnego szefa i wypowiem się kategorycznie, że trzeba obcinać koszty i oszczędzać. Jaki będzie to miało sens? Żaden. Ale zawsze będzie można załapać się na wycieczkę do Warszawy :)