Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2011

Test nieobiektywny czyli Canon 5D mk2 kontra 1Ds mk3 czyli grip w cenie samochodu

No i stało się. Właśnie czytacie 300 wpis na moim blogu. Ale ponieważ wszystko, co najważniejsze, podsumowałem już wcześniej , tym razem test jednego zdjęcia, który rozwiąże wiele wątpliwości. Już dawno planowałem porównać te dwa aparaty, ale muszę przyznać, że trochę się tego testu obawiałem. Bo co, jeśli okaże się, że nie ma żadnej różnicy pomiędzy aparatem za 8.000 zł i 25.000 zł? W końcu jednak trawiony ciekawością, zdecydowałem się na ten pojedynek. Okazją była sesja zegarka, którą ostatnio robiłem. Nie było to zlecenie komercyjne, więc mogłem sobie na taki test pozwolić. Najpierw trochę o samym sposobie fotografowania zegarków. Zegarek, jak każdy widzi, jest mały, błyszczący i ma szybkę. To cechy ewidentnie utrudniające sprawę. Kiedyś sporo fotografowałem zegarków dla marki Timemaster i już wtedy musiałem rozwiązywać całą masę problemów z oświetleniem. Szybka to pierwsze zmartwienie, odbija się w niej wszystko co świeci. Można oczywiście zastosować filtr polaryzacyjny, a

Rozwiązanie i krowa

I  oto rozwiązanie szybkiego konkursu na spostrzegawczość. Projektant tego ogrodu uznał, że aby dostatecznie upiększyć to miejsce, należy umieścić 20 plastikowych zabawek. Pierwszą osobą z całego tłumu komentujących, która była najbliżej tej odpowiedzi, był Krystian, którego proszę o kontakt w sprawie nagrody. Mówiąc  o 3 osobach, którym chciało się policzyć zabawki, "tłum", nie przesadzam. Gdy fotografujemy ludzi na ulicy i w kadrze mamy 3 osoby, to możemy zrobić im zdjęcie bez pytania o zgodę, gdyż prawo określa ich jako "tłum" :) Chyba muszę na następny konkurs znaleźć ciekawsze nagrody. Wyszło na jaw, ilu osobom podobają się moje zdjęcia :) Jeszcze raz piękny ogród z zaznaczonymi upiększaczami  I na koniec jeszcze jeden plastikowy upiększacz, który zobaczyłem ostatnio w Beskidach. Mam nadzieję, że to nie jest oficjalna kampania reklamowa, bo wtedy przestanę kupować Milka'i

Biały dom

Aby przeciwstawić się temu, co pokazałem wczoraj, dzisiaj parę zdjęć architektury, która jest dla mnie oddechem i inspiracją. Właściwie można powiedzieć, że na tych zdjęciach nic nie ma. Kilka białych płaszczyzn i krzywizn. Są tu zdjęcia nowych  i starych domów, paru detali, a nawet jednego hotelu, który z założenia miał być pewnie bajkowy. A jednak każde  z nich jest dla mnie obrazem dającym spokój. Minimalizm, światło, biel, błękit. Żadnych plastikowych krasnoludków, kolumienek przed wejściem, czerwonych dachówek i żółtych elewacji. Nasz rząd ma pomóc Tunezji we wprowadzaniu demokracji. Może Tunezja w zamian wyśle do nas paru architektów?

Plastik fantastik czy konkurs z nagrodą

Krasnale ogrodowe są ciągle popularne za naszą zachodnią granicą, ale u nas też można znaleźć ich zwolenników. Niedaleko mojego domu jest "willa", której właściciele bardzo dbają o ogród. Można znaleźć tam wiele gatunków roślin umieszczonych zgodnie z zasadą: nic nie wygląda tak dobrze, jak chaos. To w ogóle by nie zwróciło pewnie mojej uwagi. Ale piękny ogród został jeszcze upiększony plastikowymi figurkami zwierzątek i krasnali. Do tego jest jeszcze malutka kapliczka z figurą Maryji... Niedawno spotkałem inny jeszcze piękniejszy ogród. Ale co będę go opisywał... tego żadne słowa nie opiszą, musicie sami zobaczyć... Może w pierwszej chwili nie robi takiego wrażenia, ale powiększcie zdjęcie i policzcie, ile plastikowych zabawek jest tu zgromadzonych. Część widać tylko we fragmencie, więc patrzcie uważnie. I uwaga, ogłaszam konkurs na weekend. Kto pierwszy poda w komentarzach prawidłową ilość plastikowych zabawek, dostanie nagrodę :) (misia na statku liczymy jako jedn

Hasselblad sześciostrzałowy

Pewnie część z Was już czytała o nowym Hasselu. Najnowsza przystawka to już nie jakieś marne 60 czy 80 Mpx ale okrągłe 200 Mpx rozdzielczości. Moje oczy też zrobiły się okrągłe, gdy to zobaczyłem. Od razu rozmarzyłem się, co mógłbym zrobić z takim aparatem... Ale już po chwili ochłonąłem i  doszło do mnie, ile musi ważyć taki plik. fot. Hasselblad Po co więc robić aparaty o tak astronomicznie wielkich matrycach? Gdy miałem Canona 5D, to plik 12,8 Mpx wydawał mi się znakomity pod kątem ostrości obrazu, koloru i szczegółu. Gdy przesiadłem się na 1Ds mk3, to 21 Mpx zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. W tamtym momencie był to na pewno najlepszy mały obrazek, który na dodatek mógł nawiązać walkę ze średnim formatem. Teraz po kilku latach od jego premiery Jedynka nie robi już takiego wrażenia swoimi parametrami. Największą konkurencję robi mu 5D mk2, który ma matrycę o tej samej rozdzielczości. (Sam byłem zawsze ciekawy jakie są różnice w tym aparatach i już bardzo niedługo zrobię

Nikon lepszy od Canona

To brzmi jak prowokacja, zwłaszcza na moim blogu, gdzie wiele razy dowiodłem, że Canon jest lepszy... Bo TAK! :) Nie mniej dzisiaj muszę przyznać, że Nikon zrobił coś bardzo fajnego i bardzo potrzebnego. Firma stworzyła stronę poświęconą prawu autorskiemu w fotografii fotoprawo.pl  Przyznają się, nie przeczytałem wszystkiego, co już tam jest, a jedynie trochę przejrzałem materiały i artykuły. Już to, co jest, wygląda dobrze i mam nadzieję, że poziom będzie utrzymany. Tego typu inicjatywa jest bardzo potrzebna, bo wiedza wśród fotografujących na temat swoich praw jest ciągle dosyć słaba. I nie jest istotne, że robi to Nikon, który w ten sposób znalazł świetny sposób na własną reklamę. Istotne jest, że ktoś to robi. A Canon? No niestety, cytując klasyka: Brak akcji jest. Przydałyby się jeszcze działania uświadamiające klientów w tej dziedzinie. To już jest bardzo nudne, gdy słyszę: No jak to? Przecież zapłaciłem za zrobienie zdjęcia, no to jest moje. A teraz mam płacić za jakieś

Jak zarobić na zdjęciach - cz.4 czyli Odbijam się od muru

Nie mogłem się ostatnio zabrać za wrzucenie pierwszych zdjęć do iStocka. Chyba podświadomie czułem, że nie będzie to łatwe... Na pierwszy ogień poszło zdjęcie damskiej dłoni. Myślałem, że będzie to w miarę proste i nie będę musiał się wykazywać zgodą modela. Zgodnie z ich sugestią wysłałem jpg o maksymalnej jakości, wyszło ok 12 MB. Trochę to mimo wszystko potrwało, ale fakt, mój internet nie jest zbyt szybki.  Wreszcie fota załadowała się i dostałem komunikat: Przesyłanie pliku - krok 3 z 3. To miło, choć nie wiem, kiedy zrobiłem dwa pierwsze kroki.

Nie fikaj mi brachu

Dzisiaj będzie o tym, co lubię najbardziej, czyli o klientach, którzy nie płacą. Miałem ich już całą masę. Byli tacy, którzy nie płacili, bo popadli w międzyczasie w kłopoty finansowe i tych jeszcze jestem w stanie zrozumieć. Ale wielu było takich, którzy celowo nie płacili, bo uznali, że taka mała firma, jak ja, nic im nie zrobi. Mój rekord w czekaniu na pieniądze wyniósł 10 miesięcy, jednak tamta firma miała rzeczywiste problemy i nawet chciała mi zaproponować jakieś wyjście z sytuacji: To może weźmie pan tego Żuka wazoników? Propozycja całego samochodu wazonów bardzo mnie rozbawiła, gdybym się na to zdecydował, pewnie do dzisiaj bym je sprzedawał :) A było to ponad 10 lat temu... Miałem też klienta, który działał bardzo systematycznie i celowo. Najpierw zlecał nam sporo małych rzeczy i od razu płacił gotówką. Gdy nabraliśmy do niego zaufania, zlecił nam dużo rzeczy jednocześnie i przestał płacić. Gdy spotkałem go kiedyś przez przypadek wysiadającego z nowego samochodu, na moje

Napisy

Od zawsze lubiłem fotografowanie napisów, zwłaszcza w kontekście otoczenia. Czasem są zabawne, czasem po prostu okropne. Jeden z moich ulubionych, który kiedyś widziałem na ścianie bloku, brzmiał : Sprzedam komplet wypoczynkowy, trumna i dwa świeczniki. Niestety nie miałem wtedy aparatu przy sobie. Osobną kategorią są stare tabliczki z okresu gospodarki uspołecznionej. Coraz trudniej je znaleźć, tą zobaczyłem w ubiegłym tygodniu w sztolni szkoleniowej.  Bułgaria. Ten dom jest mój, głosi napis, a rysunek wyjątkowo przypominał mi psa znajomej OFF Festiwal. Nie udało mi się niestety posłuchać tego Gówna.  Kato Bar w starej lokalizacji. Szkoda, że nie ma już tej miejscówki. Łódź. Trochę przekrzywiłem tu rzeczywistość montażem optycznym :) Znowu Łódź. Prosty, ale jaki ładny napis. Mam tylko nadzieję, że ich wyroby drewniane lepiej znoszą upływ czasu. UWAGA!!! Publikowane w dalszej części artykułu treści, mogą być szkodliwe dla zdrowia psychicznego Grafików, zwł

Lubię, nie lubię

Przyznajcie się, ilu z Was czasem marzy się przycisk "Nie Lubię" na FB? Mnie nawet całkiem często. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że taki przycisk mógłby zmienić klimat Facebooka na podobny do panującego ostatnio na stadionach lub na forach internetowych gdzie ścierają się marketingowcy podszywający się pod nastolatków. Pozostaje nam więc tylko przycisk "Lubię", który powoli staje się jednym z najbardziej rozpoznawalnych ... no właśnie? Czym jest przycisk "Lubię"? Logo, marką czy znakiem graficznym? I gdzie już wkrótce go zobaczymy? Może za jakiś czas wybory prezydenckie będą na FB, a my jedynie będziemy zaznaczać "Lubię" przy naszym kandydacie. A potem w ten sam sposób będziemy zawierać związki małżeńskie. I wcale nie jest to takie niewyobrażalne, skoro na świecie coraz więcej ludzi rozstaje się lub rozwodzi, informując drugą stronę przez SMS... "Lubię" też jest masowo wykorzystywane marketingowo, kupowane i sprzedawane. Może nied

Wielka ściema

Nie ma to jak marketingowy bełkot, który przekonuje nas, jaki to wspaniały jest nowy produkt. Dawno temu już zainteresowałem się kompaktami Sigmy, DP1, które teoretycznie były skierowane do profesjonalistów. Teoretycznie aparat miał mieć 12 Mpx, w praktyce było to 4 Mpx, bo Sigma wymyśliła, że skoro matryca  jest trójwarstwowa to można liczyć piksele razy trzy... Pamiętam, że ściągnąłem sobie ze strony Sigmy kilka zdjęć testowych i jakbym ich nie oglądał i w jakim bym programie ich nie wyświetlał to zawsze miały 4 Mpx z kawałkiem. Nie jestem zwolennikiem walki na coraz większe matryce, ale 4 Mpx to jednak trochę mało. A jeżeli firma mi wmawia, że jest to 12 Mpx to już przegięcie. Sigma właśnie wypuściła nową lustrzankę SD1. No i teraz pytanie za 100 punktów. Jaką rozdzielczość ma ten nowy aparat? Mała podpowiedź 4800 x 3200 x 3 warstwy. Mnie wychodzi około 15 Mpx, a marketingowcom  z Sigmy w jakiś dziwny sposób wyszło 46 Mpx... A wszystko to z matrycy APS-C. Normalnie rewelacja.

Anioł awangardowy

Czy ktoś zgadnie, czego reklamą jest to zdjęcie? Zdjęcie nie jest najnowsze, ma chyba już dwa lata. Poznaniacy mają szansę go znać, bo właśnie w tamtych rejonach wisiało na billboardach. Pracowaliśmy nad trzema zdjęciami cały dzień i pół nocy. Sławek, który był pomysłodawcą i kierował projektem, ciągle coś chciał poprawiać i ulepszać. Wyciągałem więc z wszystkich zakamarków najróżniejsze rzeczy, które mogły się w jakiś sposób przydać do stylizacji. Dzielna Beata dawała zrobić sobie wszystko na głowie, jak chyba widać. Na czole, o ile się dobrze przyjrzycie, zobaczycie  siatkę budowlaną :) Co więc może reklamować dziewczyna w takiej niezwykłej aranżacji? Sklep dla plastyków? Awangardowy salon ślubny? Przedstawienie teatralne? Nie, to jest zdjęcie z billboardu centrum handlowego King Cross Marcelin. Sam bym nie zgadł, ale cieszę się, że zrobiliśmy takie zdjęcie, a nie kolejną słodką dziewczynę zachwyconą zakupami :)

Ach te kobiety za kierownicą...

Kto z Was nie widział takiego obrazka: jedzie samochód, ale tak trochę dziwnie albo za blisko pobocza, albo środka jezdni, albo za wolno. Podjeżdżacie bliżej, zaglądacie z zaciekawieniem lub oburzeniem, kto w ten sposób prowadzi, no i okazuje się. To kobieta, która się właśnie maluje w czasie jazdy albo facet, który pisze sms'a. Tacy faceci zawsze mnie wkurzają, kobiety czasem trochę mniej :) Ostatnio zainspirowały mnie, by zrobić serię zdjęć na ten temat. Pierwsza sesja już za mną, namówiłem do tego Karolinę, którą ostatnio często możecie zobaczyć w wielu telewizyjnych reklamach. Jeździliśmy czerwonym Mini, a Karolina robiła to wszystko, czego nie powinna robić w czasie jazdy :) Karmiła małe dziecko, rozmawiała przez telefon i oczywiście malowała się :) No, powiedzmy prawie jeździliśmy, w końcu od czego jest wyobraźnia. Zamiast drogi wystarczyło nam podwórko przy studio, a resztę zrobimy jak zawsze... Oczywiście na początku myślałem, by wszystko zrobić realnie. Jednak małe dz

Kosmos 1999

Czy ktoś jeszcze pamięta ten serial? Gdy byłem mały, był to mój ulubiony film i chyba od niego zacząłem interesować się kosmosem i science fiction. Oglądałem go w czarno-białym telewizorze, co i tak nie miało znaczenia, bo czekałem na każdy odcinek z niecierpliwością. Dzisiaj obejrzałem po raz pierwszy jeden z odcinków po wielu latach i to w kolorze. Trochę się obawiałem, czy nie zobaczę kompletnie infantylnej bajki z beznadziejnymi efektami. Na szczęście nie rozczarowałem się (w przeciwieństwie do Godżilli, którą, gdy zobaczyłem po latach, to płakałem ze śmiechu). Uwzględniając oczywiście, że był to rok 1974, to wszystko wygląda całkiem dobrze, zwłaszcza wnętrza. Komunikatory osobiste z łącznością wideo, kiedyś wydawały się całkiem nierealne. Dzisiaj co druga komórka pozwala na rozmowy wideo. A ciągle nie mogę przelecieć się w kosmosie :) Statek kosmiczny Orzeł zawsze robił wrażenie. Lucas na pewno dobrze mu się przyjrzał, gdy wymyślał Gwiezdne Wojny

Jak to zrobiłem czyli jak wywołać wypadek

Ostatnio przeglądając zdjęcia, wpadło mi w oko jedno stare zdjęcie. Robiłem wtedy w różnych plenerach sesję dla firmy produkującej tkaniny. Same tkaniny nie były łatwe w fotografowaniu, bo w większości były to grube materiały obiciowe. Jedno ze zdjęć wyobraziłem sobie na wielkiej łące, którą zapamiętałem na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. W rzeczywistości okazało się, że nie jest to łąka, a pole z młodym zbożem. Wyszedł na jaw brak biologii w mojej szkole... Pole miało jedną wielką zaletę, było na lekko wznoszącej się równinie, dzięki czemu było go więcej w kadrze. Naszą modelkę Bożenę, ubraliśmy w suknię z tkaniny i postawiliśmy na środku pola. Aby uzyskać małą głębię ostrości, założyłem do mojej mamiya najdłuższy obiektyw jaki miałem czyli 210 mm. Musiałem  stanąć więc dosyć daleko od Bożeny, cała ekipa też stała koło mnie. A teraz wyobraźcie sobie, że jedziecie samochodem z przeciwnej strony. Wzdłuż pola rosły drzewa i gęste krzaki, była jednak jedna przerwa, tak około 20 m. Z

Warszawa w Łodzi

Łódź to wyjątkowo ciekawe miasto dla fotografa. Przy okazji ostatniego pobytu widziałem wiele miejsc i sytuacji, które są świetnymi pretekstami do robienia zdjęć. Ja z moim ajfonem w kieszeni zachowywałem się, jak typowy turysta z pełną sekwencją działań: zobacz-zrób zdjęcie-w domu zobacz, czy było warto. Są to zachowania, których absolutnie nie polecam, o ile chcecie fotografować, a nie pstrykać (o, jak ja nie lubię, kiedy klient mówi: tu mi pan pstryknie zdjęcie). Ale gdy jestem na wakacjach to są to właśnie wakacje od fotografowania, więc mnie tak wolno :) Gdy zobaczyłem Warszawę z daleka to już wiedziałem, że zaraz zobaczę też młodą parę. Trochę przyjrzałem się i mogę powiedzieć, że ten fotograf na pewno nie pstrykał zdjęć :)

Autochromy czyli RGB z ziemniaka

Taka noc jest tylko raz w roku. Tylko wczoraj można było spędzać noc w muzeach. Coraz bardziej ta idea mi się podoba. W ubiegłym roku razem z całym tłumem ludzi zwiedzałem Muzeum Śląskie. Wczoraj w ramach Fotofestiwalu w Łodzi wybrałem się ze znajomymi do Muzeum Kinematografii na wystawę Zofii Rydet. Ilość ludzi zupełnie mnie nie zaskoczyła, był dokładnie taki tłum, jak w Katowicach. Nie wiem, na czym to polega, ale wcale to nikomu nie przeszkadzało, może zadziałała stara zasada, jak jest kolejka to trzeba stanąć, bo coś fajnego dają :) Wystawę Rydet zobaczyłem i raczej nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia. Natomiast w sali obok... Stare kolorowe fotografie kojarzą mi się z wypłowiałym kolorem filmów ORWO. Były tak beznadziejne, że gdy zaczynałem fotografować, nawet mi do głowy nie przyszło, by pomyśleć o robieniu kolorowych negatywów. Całe moje dotychczasowe skojarzenia przestały mieć znaczenie, gdy wszedłem do pierwszej sali, gdzie prezentowano autochromy. Pierwsze kolo

Fotofestiwal po raz drugi

W sobotę znowu pojawię się w Łodzi na Fotofestiwalu z ostatnimi już warsztatami na temat fotoblogów. Jeśli ktoś jeszcze zdąży, to zapraszam na godzinę 13:00 na Tymienieckiego 3. Ostatnio jeden z uczestników nie zgadzał się ze mną, że warto mieć własną kopię całej zawartości bloga, tak na wszelki wypadek i twierdził, że to, co jest na Blogerze, to jest zawsze bezpieczne. No i wczoraj okazało się, że miałem rację. Cały system padł i nie mogłem nic zrobić. Jeszcze długo się nie przekonam, by wszystkie swoje dokumenty, zdjęcia i inne ważne rzeczy trzymać gdzieś w "chmurze", do czego google tak przekonuje. Chmurę zawsze może jakiś huragan przewiać :) Nie ma to, jak własny komputer.... Do zobaczenia na Fotofestiwalu :)

Awaria

Dzisiaj po raz pierwszy blogspot zaliczył wielką wtopę. Nie mogłem opublikować nowego posta, a na dodatek ostatni wpis zniknął... Nawet pomyślałem, że ma to jakiś związek ze SKOK'em, bo ostatni wpis nie był dla nich pochlebny. Okazało się, że nie tylko ja miałem problem. W pewnym sensie mnie to pociesza.... Ale wolałbym, by wszystko działało dobrze...

Żółw reklamowy czyli zrobiony w balona

Jestem czasem przerażony tym, jak wyglądają nasze ulice. Setki okropnych reklam wiszą wszędzie, gdzie się tylko da, tworząc wyjątkowy chaos. Mam wrażenie, że większość tych "dzieł" tworzą ludzie pozbawieni nie tylko zmysłu plastycznego, ale i wzroku. Nie mogę inaczej wytłumaczyć sobie, dlaczego napis nad sklepem, zamiast zachęcić mnie do wejścia, krzyczy do mnie "uciekaj stąd". Kolejną cudowną kategorią reklam są wszelkiego rodzaju "instalacje" reklamowe, które można znaleźć już wszędzie. Stare samochody obudowane dyktą, billboardy na kółkach, stojące w dziwnych miejscach i moje ulubione ostatnio balony to widok, od którego bolą aż oczy. Ale ostatnio zauważyłem nowy gadżet  - żółwia reklamowego :)

Kulokaktusy czyli designus petus

Wczoraj wybrałem się na szkolenie dotyczące dotacji unijnych. Po godzinie już wyszedłem, bo dowiedziałem się, że nie kwalifikuję się. Znowu... Zawsze mam firmę albo za krótko, albo za długo, albo coś innego nie pasuje. Szkolenie było jednak trochę pretekstem, bo odbywało się na Wydziale Teologii na Uniwersytecie Śląskim. Nigdy jeszcze tam nie byłem w środku, a budynek od dawna mi się podobał. I nie zawiodłem się, wnętrza są ciekawe. Szybko natomiast zainteresowałem się czym innym, kaktusami na wewnętrznym dziedzińcu. Z daleka już wyglądały świetnie, z bliska mnie zaskoczyły, gdy zobaczyłem, z czego są zrobione. Znakomite połączenie ekologii i designu :)

Włosy bez obróbki

Niech żyje światło dzienne! Tak idealne dla leniwych fotografów i tak piękne. Robiłem dzisiaj zdjęcia fryzur dla Dori i postanowiłem spróbować wykorzystać światło wpadające przez okno. Po pierwszych klatkach wiedziałem już, że nic więcej mi nie trzeba. Nawet bez żadnej obróbki, zdjęcia już wyglądają dobrze. Gdybym chciał uzyskać podobny efekt, używając błysku, trochę bym się namęczył, by było tak miękkie. Teraz mam tylko taki problem, że wybierając zdjęcia, doszedłem do tych trzech klatek i dalej już nie umiem się zdecydować, które jest najlepsze. Każde ma coś innego, co podoba mi się, choć są bardzo podobne do siebie. Może trzeba rzucić kostką?

Krótka relacja z Fotofestiwalu w Łodzi

Ocenę moich dwóch wykładów o fotoblogu i podstawach fotografii studyjnej pozostawię innym, a sam przedstawię Wam trzech fotografów, których prace zrobiły na mnie wrażenie. Jak już wiecie, moje podejście do sztuki , a w tym przypadku do fotografii artystycznej jest dosyć kontrowersyjne. Nie chcę więc pisać o zdjęciach, które mnie zniechęciły lub koło których przeszedłem obojętnie. Na festiwalu byłem w sobotę tylko kilka godzin i nie wszystko udało mi się zobaczyć. W najbliższą sobotę mam znowu wykład o fotoblogu, więc w wolnym czasie obejrzą pozostałe wystawy. Na pewno warto zobaczyć wystawę Young Fashion Photographers Now, która mieści się we wspaniałej starej hali fabrycznej. Jest tam kilka dojrzałych prac, ale przede wszystkim miejsce warto zobaczyć. Główne wystawy Out of Mind, Out of Life, Out of Space, mieszczą się w Willi Grohmana. Miejsce jest absolutnie cudowne i nawet gdyby w środku wisiały zdjęcia legitymacyjne, to i tak warto by tam iść. Na szczęści w środku znajdziem

Bez słów

Prowadziłem w sobotę warsztaty na Fotofestiwalu w Łodzi i wróciłem mocno zmęczony. Wybaczcie więc, słów będzie dziś mało. Za to zdjęć z terenu festiwalu mnóstwo. Oczywiście wszystko z ajfona. Po warsztatach odwiedziliśmy kilka wystaw, ale o tym postaram się jutro napisać. A teraz same zdjęcia. Bez komentarza.

Pora na kolejną kawę

Angelikę poznałem, wynajmując moje studio, gdy pozowała do sesji. Na drugi dzień przyszedł mi do głowy pomysł, by zrobić z nią zdjęcia będące kontynuacją mojego projektu  Kawa.  Dzisiaj sesja doszła do skutku i kawa wręcz lała się strumieniami :) Zdjęcia robiliśmy w klubie Gliwice Piast, gdzie Angelika trenuje. Pomagała nam również Ania, która miała bardzo niewdzięczną rolę  przegrywającej. Trzeba jednak przyznać, że przegrywała, jak nasza reprezentacja piłkarska, w znakomitym stylu. Przerwa na kawę? Nie tym razem, gdy kawa była głównym tematem Dopinamy ostatnie szczegóły przed rozpoczęciem zdjęć Jeszcze tylko Zojka poprawi make up i Angelika może znowu pokonać Anię A gdzie w tym wszystkim miejsce na kawę? Już niedługo zobaczycie obrobione zdjęcia i wszystko będzie jasne.

Jak to byłem znawcą Minolty

Dostałem dzisiaj maila, że moja aukcja głowicy jest opisana na forum użytkowników Minolty , co przypomniało mi o pewnej historii, jaką przeżyłem. Dawno, dawno temu, pod górami, a dokładnie na Krupówkach, szliśmy razem z kumplem, niosąc dumnie na piersiach swoje aparaty. Ja miałem Praktice BCA (bez sensu aparat), a Adam miał wiekową Minoltę kupioną w komisie. Mimo, że miała trochę pogiętą obudowę i tak była znacznie lepsza od mojego aparatu. W pewnym momencie podchodzi do nas facet z najnowszą Minoltą Dynax 7000 i pyta się, czy możemy mu pomóc, bo na pewno się znamy na sprzęcie, skoro sami mamy Minoltę. Na zdjęciu wersja chyba amerykańska My z miną znawcy potwierdziliśmy, tak oczywiście, znamy się na sprzęcie... A co się stało? No i facet tłumaczy, że nie umie przewinąć filmu. O, taki drobiazg, to zaraz pomożemy! Ja miałem już raz ten aparat w ręce, więc z pewny siebie opowiadam, że jest tam mechanizm, który powoduje samoczynne przewinięcie filmu po ostatniej klatce. Słyszał

Co to jest sztuka?

Już od dawna ten temat chodzi za mną, ale dopiero dzisiaj znalazłem natchnienie, by poszukać odpowiedzi na to pytanie. Na początku przypomnę, jestem fotografem reklamowym, czyli robiącym wszystko pod dyktando moich klientów. Wszystko, co robię, robię dla pieniędzy i kropka. Oczywiście nie oznacza to, że nie sprawia mi to przyjemności albo, że robię to byle jak. Wręcz odwrotnie, zawsze staram się ze wszystkich sił, by moja fotografia była jak najlepsza, analizuję, zastanawiam się, podchodzę do każdego tematu bardzo poważnie. Ale czy to, co robię, ma jakikolwiek związek ze sztuką? Wrócę do tego pytanie na końcu.

Codziennik na Fotofestiwalu

Z taką pewną nieśmiałością i jednocześnie z wielką radością zapraszam Was na Fotofestiwal w Łodzi, gdzie poprowadzę warsztaty "Fotoblog czyli jak prezentować swoje zdjęcia w internecie". Zostałem tam zaproszony przez portal Świat Obrazu, który kiedyś już uhonorował mój blog . Nie będę udawał, to zaproszenie wprawiło mnie w bardzo dobry nastrój. Ale już chwilę później dotarło do mnie, że nie jest to takie łatwe zadanie. Tworzyć blog to jedno, a opowiedzieć innym, jak się to powinno robić to już inny problem. Jedno jest pewne, przygotowując się do warsztatów sam będę musiał przemyśleć wiele zagadnień, które do tej pory rozumiałem tylko intuicyjnie. Teraz to już poważna sprawa, nie ma mowy o improwizacji :) Mam tylko nadzieję, że na warsztaty przyjdą ludzie, którzy nigdy nie czytali mojego bloga i dzięki temu wezmą mnie za poważnego i doświadczonego blogera :) Jeżeli chcecie dowiedzieć się, co powiem na temat np. jaki aparat jest dobry dla blogera i dlaczego jest to ajfon,

Test nieobiektywny czyli Jak nie robić panoram

Pewna firma o nazwie Microsoft (może słyszeliście kiedyś o niej ?) napisała program na ajfona do robienia panoram Photosynth. Ogólne zachwyty nad aplikacją sprawiły, że postanowiłem ją pobrać (jest dostępna za darmo w App Store). Interfejs jest bardzo dobry, typowo makowy, czyli po włączeniu mamy do naciśnięcia tylko jeden klawisz, by zacząć robić zdjęcie. Naciskamy, aplikacja robi pierwsze zdjęcie, a następnie musimy tylko pokazać jej, gdzie jest kolejny obszar, który nas interesuje. W momencie, gdy przez chwilę nie będziemy ruszać telefonem, program zrobi kolejne zdjęcie itd. Zasada prosta i genialna. Ale... Zaczynamy...

Jak znaleźć plener do zdjęć

Szukając pleneru na zdjęcia, całkiem przez przypadek znalazłem dzisiaj ciekawą stronę pleneri.com . Serwis pozwala na znalezienie fajnego miejsca na sesję zdjęciową, a do tego zawiera wiele praktycznych wskazówek i informacji o danym miejscu, no i oczywiście zdjęcia. Jest to fajna inicjatywa kilku osób, która, mam nadzieję, będzie dalej rozwijana. Baza jest otwarta na wszystkich, którzy chcą umieścić tam swój ulubiony plener, więc wszystko zależy od fotografów i ich chęci podzielenie się swoim miejscami. Ja sam postaram się wrzucić tam coś od siebie. Teraz trochę krytyki. Niestety, strona chodzi bardzo wolno, ale może po prostu dzisiaj z okazji Święta Pracy, pracuje na pół gwizdka :) Szkoda też, że nie można zobaczyć, jak fotografowie wykorzystują konkretną lokację. Sam wiele razy łapałem się na tym, że robiąc dokumentację zdjęciową przed sesją, wyobrażałem sobie: tu stanie dziewczyna. A potem okazywało się, że jest za nisko, za wysoko, za ciasno. Generalnie trzymam kciuki za Plen

Beznadziejną głowicę sprzedam

Postanowiłem dzisiaj zrobić trochę porządków i przy okazji pozbyć się rzeczy, których już nie potrzebuję. Trochę się tego nazbierało przez lata i skoro w sklepach rozpoczynają się przedwakacyjne wyprzedaże, ja też robię swoją własną. Wśród wielu rzeczy na sprzedaż, miałem śmieszną, mała głowicę Manfrotto. Aby nie wprowadzić ewentualnego nabywcy w błąd, chciałem napisać całą znaną mi prawdę o głowicy. No i w trakcie pisania trochę mnie chyba poniosło... Zresztą, oceńcie sami: Wysoce profesjonalne zdjęcie profesjonalnej głowicy