Przejdź do głównej zawartości

Domowe studio za 1000 zł cz.2

Skoro spodobała się Wam moja koncepcja na studio rodem ze składu budowlanego, czas pójść krok dalej. Dzisiaj zajmiemy się światłem błyskowym z prawdziwego zdarzenia. No prawie....

Znany portal aukcyjny, pełen jest lamp tak tanich, że mogliby je sprzedawać w Biedronce na kilogramy. My zaszalejemy z budżetem na poziomie 1000 zł, więc problemów nie powinno być wcale.

Zacznijmy od zastanowienia się, w jaki sposób wybrać lampy. Najpierw musicie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcecie urządzić studio i nie będziecie go potem rozbudowywać, czy też ma to być początek pięknego hobby, które doprowadzi was do bankructwa :)

W pierwszej wersji nie ma znaczenia, jakie lampy kupicie. Najtańszą lampę o mocy 100Ws, można kupić za około 200 zł. Czy taka moc wystarczy? Raczej nie, myślę, że minimalna moc lampy to powinno być 200-300Ws. Wtedy lampa poradzi sobie nie tylko ze świeceniem bezpośrednim, ale też mocy wystarczy na odbicie światła od ściany czy blendy. Inną sprawą jest kwestia niezawodności takiej lampy pochodzącej od tak renomowanego chińskiego producenta, że nazwy i tak nie będziecie w stanie zapamiętać. Ale jeśli będziecie je mało używać to starczą prawdopodobnie na długo.
Mam jednak nadzieję, że wolicie wersję drugą i zamierzacie stale rozbudowywać studio. I bardzo dobrze, bo po co jechać na wakacje, skoro można za te same pieniądze kupić piękny, nowy softboks :)

Decyzja o wyborze systemu lamp, jest tak samo ważna jak wybór aparatu, będzie miała skutki na lata. Skoro mamy zamiar rozbudowywać studio, to lepiej kupić sprzęt z firmy specjalizującej się w oświetleniu i wtedy wybór drastycznie się zmniejsza. Do wyboru mamy w zasadzie 4 firmy : Elfo, Fomei i Quantuum oraz Elinchrom.


Elfo to stara polska firma, robiąca solidny sprzęt. Kiedyś była bardzo konkurencyjna cenowo, dzisiaj niestety już nie, choć niektóre akcesoria są w dobrych cenach. W naszym budżecie mieści się tylko jedna lampa raczej amatorska Miqro 200 za 745 zł. Elfo buduje swój sprzęt może mało efektownie, ale za to solidnie. Były to pierwsze lampy, jakie kupiłem w 1993 roku i przez wiele lat dobrze pracowały. W sumie miałem cztery generacje tych lamp i na zmianę systemu zdecydowałem się dopiero, gdy zaczęło mi brakować bardziej wyrafinowanych rozwiązań. Dzisiaj Elfo ma w swojej ofercie wszystko, co potrzebne w studio fotografii ślubnej, bo do takich odbiorców głównie kieruje swoją ofertę. Mnie trochę martwi powolny rozwój tej firmy, Elfo miało kiedyś bardzo zaawansowane lampy, ale wycofało je z produkcji.
Jeżeli zdecydujecie się wejść w ten system, zyskacie solidny sprzęt, sprawny serwis w Łodzi, ale też brak paru rozwiązań, które kiedyś mogą być przydatne. Istotną wadą będzie też, mała już popularność tego systemu, a co za tym idzie, mała szansa, by ktoś ze znajomych mógł coś pożyczyć.
Co ciekawe, na stronie Elfo, nie ma tej najmniejszej lampy...

foto ELFO

Fomei to czeska firma, a to dobrze mi się kojarzy:) Produkcja natomiast jest realizowana w Korei, co pozwala mieć nadzieję na wysoką jakość sprzętu. Najtańsza lampa to Basic 200 za 492 zł, lub Basic 400 za 690 zł. W tym przypadku, również dostajemy lampę amatorską, jednak największą jej zaletą jest mocowanie osprzętu w standardzie Bowensa. Dzięki temu będziemy mieli dostęp do bardzo tanich, ale też kiepskiej jakości akcesoriów prosto z Chin. Dostałem kiedyś te lampy do testu i uważam, że dla niedzielnego fotografa będzie to bardzo sensowny wybór.

Foto FOMEI

Quantuum jest jeszcze tańszy, na najprostszą lampę UP! 200 wystarczy nam 335 zł i tu również pasuje osprzęt Bowensa. Co więcej w sklepach w cenie do 1000 zł znalazłem 12 różnych modeli lamp Quantuum !!!
Powiem jednak szczerze, że praktycznie nie miałem doświadczeń z tą firmą i nie mogę jej oceniać. Ale 12 różnych modeli w tym zakresie cenowym budzi moje zastanowienie i raczej obawy.

foto QUANTUUM 

I na koniec Elinchrom. Tu najtańsza lampa D-Lite One RX kosztuje 696 zł jest już lampą z pogranicza segmentu profi. Ma jednak niewielką moc 100 Ws. Natomiast za 999 zł kupimy D-Lite 2 RX, o mocy 200 Ws. A to już jest lampa, która zdecydowanie poradzi sobie w profesjonalnych zastosowaniach i jest też najbardziej zaawansowanym sprzętem z pośród wyżej opisanych.
Co ciekawe, oryginalny osprzęt bywa tańszy niż oryginalny osprzęt Bowensa. Elinchrom jest też systemem zdecydowanie bardziej rozbudowanym niż Bowens co opiszę w następnym artykule.
Wadą natomiast jest dużo mniejszy wybór tanich zamienników oryginalnego osprzętu, choć ta sytauacja powoli się zmienia.
Foto ELINCHROM 

Foto ELINCHROM 



Dlaczego polecam właśnie te firmy? Na Elfo pracowałem i nigdy mnie nie zawiodły. Fomei też poznałem dosyć dobrze na kilku warsztatach i wiem, że jest w porządku. Na dodatek ciągle się rozwija i ma wyjątkowo duży asortyment sprzętu w ofercie. Quantuum, choć jest w tej czwórce najtańszym i najskromniejszym rozwiązaniem, też działa, co potwierdzają moi znajomi. Natomiast na Elinchromie sam pracuję od kilku lat i przekonałem do tego sprzętu sporo moich znajomych.

W naszym budżecie zmieści się więc jedna lub co najwyżej dwie lampy. Poprzednio udowodniłem, że jedna lampa całkowicie wystarczy nam na początek do portretów. Będziemy potrzebowali też statyw. Znowu musimy zaglądnąć na aukcje,  bo tylko tam znajdziemy coś taniego. Wystarczy nam najprostszy statyw o wysokości 2-2,5 m za kilkadziesiąt złotych. Powinien jakiś czas wytrzymać :)

Teraz coś do modyfikacji światła. Najtańszym rozwiązaniem jest parasolka. Kupcie taką, która pozwala świecić albo przez białą tkaninę, albo po założeniu drugiej warstwy (zwykle srebrnej), odbijać od niej światło. Do tego potrzebna będzie jeszcze czasza do parasolki, ale to też niewielki wydatek.
Inną opcję będzie softboks. Kupując te najtańsze, zapłacimy podobnie jak za parasolkę+ czaszę. Do portretu najbardziej przyda się nam raczej niewielki soft typu 60x90 cm lub jeszcze lepiej octa 100 cm. Octa daje ładniejsze, bo okrągłe odbicie światła w oczach modelki. Prostokąt pozwala na większą różnorodność świecenia i bardzije przydaje się przy fotografii przedmiotów. Przyda się też najzwyklejsza czasza standardowa, gdy będziemy chcieli odbić światło od ekranu. Czasza do parasolki ma duży kąt świecenia i niezbyt nadaje się do tego, zwykła czasza skupia mocniej światło i dzięki temu więcej jest go odbijanego od ekranu.

Będziemy też potrzebowali ekrany czyli blendy. I znowu, na aukcjach kupimy bardzo tanie elastyczne ekrany typu 5w1 za kilkadziesiąt złotych. Oczywiście nasze styropianowe ekrany nadal będą nam dobrze służyć, ale mając do wyboru srebrne, złote i inne powierzchnie, będziemy mogli dokładniej sterować klimatem światła.

Ostatni niezbędny element to wyzwalanie. Gdy nasz budżet się już wyczerpał to pozostaje nam zwykły kabel synchro. Rozwiązanie może niezbyt wygodne, ale bardzo tanie. Jednak nie każda lustrzanka, a tym bardziej kompakt, ma gniazdo synchro. Wtedy pozostaje nam już tylko wyzwalacz radiowy. Kupcie najprostszy jednokanałowy. Całkowicie wystarczy.

Na koniec jeszcze parę ogólnych uwag co do wyglądu naszego studia. Po pierwsze i najważniejsze: kolor. Do wyboru macie ich aż trzy. Biały, szary i czarny. Każdy inny kolor będziecie potem musieli korygować na zdjęciu, bo na milion procent się na nim odbije. Dotyczy to też podłogi. Jeżeli jesteście zwolennikami radosnej żółci na ścianach, to jedynym rozwiązaniem jest zakrycie ściany na czas zdjęć. Mogą to być zasłony, ekrany, cokolwiek, byle o neutralnym kolorze. W przeciwnej sytuacji  jest jeszcze jedno rozwiązanie. Można robić zdjęcia czarno-białe :)

A co, jeśli zdecydujecie się poważniej zająć fotografią i zacząć na niej zarabiać? Jak wtedy rozbudować sprzęt? O tym, jak zagospodarować 10.000 zł, czytajcie w kolejnym artykule.

UWAGA - Ceny zaktualizowałem w dniu 31.10.2015

Komentarze

Rafał B pisze…
No i brawo! Takie rzeczy się przyjemnie czyta. Rzetelna robota!
Pozdrawiam!
Rafał B pisze…
A nie ma czasem opcji studia za np. 2000-3000 zł tylko od razu za dychę?
Mateusz Zahora pisze…
Opcje są. Przeważnie idziesz w większą moc lamp, większą ich ilość i więcej różnych akcesoriów do modelowania światła - softy, parasole sferyczne (chociaż ta opcja to dla studia 10k+), spoty, snooty, dishe, czasze i inne tego typu rzeczy. Dobrą rzeczą wg mnie jest pomyślenie o żurawiu - potrafi być przydatny.
A ja zapytam
Czy za 2 dni będzie opcja za 100 tys zł? :)
Paweł Bruczkowski pisze…
Inne rozwiązanie na tanie studio: można kupić używane lampy dobrej firmy od zaprzyjaźnionego fotografa, który akurat zdecydował się zmienić system :-)
A może lampy systemowe - Sabiny od Nikona lub Speed lite od Canona?
Tomasz Gąsecki pisze…
Artur a co z lampami Elinchroma? Masz jakieś doświadczenia?
No i jeszcze jedno ... sprzęt sprzętem ale przydało by się miejsce na studio. Gdzie szukać?
Artur Nyk pisze…
O wszystkim będzie :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo