Przejdź do głównej zawartości

Aparaty psują się na potęgę

Szczerze mówiąc, sądziłem, że aparaty dobrej klasy są dosyć niezawodne. Oczywiście, że raz na jakiś czas coś może się zepsuć nawet w najlepszym sprzęcie, ale jest to raczej ewenement. Teraz zostałem wyprowadzony z błędu. "Jedynka" mojego znajomego zaczęła  mieć jakiś problem z migawką. To się zdarza, migawka to część prawie eksploatacyjna, coś jak klocki hamulcowe w samochodzie. Jak dużo jeździsz to co jakiś czas trzeba wymienić.
Ponieważ jechałem do Warszawy, zabrałem aparat do serwisu. I tu przeżyłem mały szok. Sądziłem, że gdy zjawię się tam z aparatem, przyjmie mnie miły pan, lekko znudzony oczekiwaniem na klienta.

Tymczasem musiałem stać w kilkuosobowej kolejce, a sprzęt przyjmowało do serwisu trzech panów. Kolejka utrzymywała się cały czas, łatwo więc wyobraziłem sobie, że dziennie pojawia się tam kilkaset osób....
Ludzie przynosili aparaty, obiektywy, lampy, czyli wszystko się psuje teraz i to masowo. Mnie przez około 20 lat używania sprzętu tylko raz zepsuła się przesłona w obiektywie, a u mnie raczej sprzęt nie leży na półce. Miałem więc prawo sądzić, że ciężko zepsuć sprzęt, a tu jednak okazało się inaczej :)

ps. przesłona zepsuła mi się w Canonie 24-105/4 L IS. Tak samo zresztą, jak trzem moim znajomym. Jeśli więc macie taki obiektyw, to albo już byliście w serwisie albo dopiero będziecie :)

Komentarze

Unknown pisze…
Wszyscy znajomi z 24-105 już byli, a ja... jeszcze nie mam tego szkła ;-)
gumiber pisze…
Może psują się dlatego, że ludzie słabo eksploatują swoje zabawki? pzdr
Anonimowy pisze…
wychodzi na to ze skoro otwieraja serwis to znaczy ze musza produkowac sprzet w taki sposob aby serwisy nie splajtowaly ;)

taka minolta widac miala ich malo i ... sama odpadla, a serwisy zostaly

zaproponowalbym ci Arturze zmiane serwisu (choc znane nam twoje przyzwyczajenie do canona) - moze ludzie w serwisie konkurencyjnym sa milsi ... - w kolejce oczywiscie
Anonimowy pisze…
Taki pedantyzm w dbaniu o sprzęt jak u Ciebie Arturze w przyrodzie nie występuje może dlatego była tam taka kolejka
micozi pisze…
To że ktoś oddaje sprzęt do serwisu wcale nie świadczy o tym, że się zepsuł. Czyszczenie czy sprawdzenie licznika to jedne z wielu przyczyn takiego postępowania.
Mateusz Zahora pisze…
Ja mam. Wymienili przysłonę i stabilizacje.
Nie mam bladego pojęcia jakim sposobem się to stało. Zwykle szkła i aparat są "konserwowane" i uzywane prawidłowo.
Może to specjalny zabieg produkcyjny :P
Przemo pisze…
Możecie mnie tu mnie powiesić za wypowiedzi "JSS", ale co tam - mam nikona i to o czym piszesz znam tylko z opowieści :]
W 2004 kupiłem D100 i SB800 (nie wspominając o kilku obiektywach) i na półkę zasłużonych odłożyłem go dopiero w 2008, kiedy migawka zaczęła odmawiać posłuszeństwa. Od tego momentu mam d700 - z kolejnymi kilkoma obiektywami. Oba aparaty eksploatowane ze zdrowym rozsądkiem, choć nielekko.
Podsumowania nie będzie :)
Pozdro :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo