Przejdź do głównej zawartości

Tajemnica Emmy

Ponieważ zapanowała ostatnio moda na fotografowanie się z Emmą, postanowiłem sprawdzić, co się za tym kryje i z narażeniem życia przedostałem się do tajnej fabryki EmmaPak w przebraniu dostawcy pizzy. Aparat miałem ukryty po dużą capricciosą (bez sosu). Oto co udało mi się zarejestrować.



Olbrzymie hale magazynowe wypełnione są po brzegi tajemniczymi paczkami. Prawdopodobnie są to materiały, którymi karmi nas Emma.



Zaraz obok udało mi się zobaczyć nowoczesną sortownię, gdzie centralnie sterowane roboty błyskawicznie i precyzyjnie układały niebieskie kartki.

Trochę dalej automatyczne wózki widłowe zwoziły kartony wypełnione otwartymi kopertami. Nie udało mi się ustalić, dlaczego  były otwarte.


Symulując upuszczenie pudełka z pizzą, przez chwilę mogłem spojrzeć na nie z bliska. Tak, to była koperta Emmy. Myślę, że Emma prowadzi bogatą korespondencję i dlatego potrzebuje tyle kopert.

Wychodząc z budynku, uderzył mnie w oczy widok kobiety-androida, która swoim okiem uzbrojonym w jakiś nieznanego mi typu obiektyw, prześwietliła mnie i pudełko z pizzą. Nic nie wykryła, bo byłem zabezpieczony na taką ewentualność. Pod pizzę włożyłem folię aluminiową i w ten sposób mój ajfon nie został znaleziony.


Ze stygnącą pizzą, przechytrzyłem kolejnego strażnika i dostałem się do kompleksu badawczego. Hala tak duża, że z trudem mogłem dojrzeć jej drugi koniec,  w całości była zapełniona wielkimi blokami płyt w paski.


Nagle otworzyły się hermetyczne drzwi z napisem: "Laboratorium Technik Łączenia" i dosłownie tylko przez chwilę mogłem się przyjrzeć jakimś bardzo zaawansowanym technologiom. Postaram się z czasem rozszyfrować ich działanie.


Po drugiej stronie korytarza znalazłem Archiwum. Zaciekawiony wszedłem tam i odkryłem straszną tajemnicę. Emma nie zawsze była taka, jak teraz!!! Tam przechowują jej wcześniejsze wcielenia! Byłem zszokowany!


Mając tę wiedzę, musiałem jak najszybciej opuścić to miejsce. Jako jedynemu człowiekowi na ziemi, który dowiedział się, że Emma nie zawsze wyglądała tak, jak teraz, groziło mi wielkie niebezpieczeństwo. Gdy byłem już po drugiej stronie zasieków z drutów kolczastych, poczułem na sobie czyjś wzrok. Obejrzałem się i spostrzegłem, że to ktoś patrzy na mnie badawczo. To była Emma. Na szczęście byłem już bezpieczny na zewnątrz.

Pewnie zastanawiacie się, jak udało mi się tego wszystkiego dokonać i nie zostać odkrytym. Otóż rozwiązanie było genialnie w swej prostocie. Emma zamówiła pepperoni, a ja udałem pomyłkę i jak pamiętacie, przyjechałem z capricciosą. 



Komentarze

gumiber pisze…
Emma i Pan Tadeusz :))

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo